Part twenty five.

29 2 0
                                    

Lotniska miały swoją magiczną stronę, którą uwielbiałam. Widziały więcej bólu rozłąki, łez i radości niż jakiekolwiek inne miejsce. Tym razem wizyta w porcie lotniczym Heathrow była dla mnie szczęśliwa. Od dobrych kilku minut czekałam w hali przylotów, aby odebrać moją najważniejszą osobę.

- Lea! – Ktoś krzyknął moje imię, gdy za bardzo zapatrzyłam się w tablicę przylotów usiłując sprawdzić po raz kolejny czy jego samolot na pewno już wylądował. Momentalnie mój wzrok spoczął na rozsuwanych drzwiach i wychodzącym z strefy bezcłowej brunecie.

- Hero, – krzyknęłam szeptem. Nie zważając uwagi moje nogi pobiegły w jego kierunku. Ręce oplotły jego ramiona. Miesięczna rozłąka dała znać o sobie w momencie, kiedy go zobaczyłam. – Tak mocno tęskniłam. – Bliskość jego rąk na moim ciele sprawiła, że czułam się wreszcie bezpiecznie.

- Te kwiatki są dla mnie? – Spytał, kiedy zdołał mnie od siebie lekko odsunąć byle tylko móc spojrzeć na mnie.

- Mhm. – Mruknęłam, będąc nadal wtulona w niego. Pojawienie się jego osoby całkowicie sprawiło, że zapomniałam o kwiatkach, którym wcześniej nerwowo skubałam listki.

Siedząc w samochodzie nadal się stresowałam. Chociaż pierwszy punkt mojego planu poszedł mi perfekcyjnie. Odebrałam swojego ukochanego z lotniska. Jechaliśmy w kierunku jego domu. Dalsza część planu polegała na tym, że w środku będą na niego czekać przyjaciele i rodzina z okazji urodzin, które wypadają dzisiaj. On o niczym nie wiedział, a ja musiałam się zachowywać profesjonalnie. Nie mogłam nic zdradzić, a to było trudne. Z mojej twarzy można było bez większych problemów wyczytać wszystkie emocje. Podczas jazdy prowadziliśmy normalną rozmowę o wszystkim, a ja próbowałam ukryć swoje prawdziwe intencje i to, że wcale nie zapomniałam o jego urodzinach.

- Uhm, - zawahałam się, kiedy podszedł do bagażnika, aby wyjąć swoje walizki. – Możesz mi pomóc z siatkami zakupów? – Całe szczęście, że przed przybyciem na lotnisko skoczyłam jeszcze do spożywczaka po ostatnie produkty, których bałam się, że może zabraknąć.

- Dobrze, - odpowiedział niepewnie, a moje ręce zaczynały już drżeć i pocić się. To całe ukrywanie niespodzianek kosztowało mnie więcej stresu niż niejeden egzamin na studiach. – Czy wszystko w porządku, bąbelku? – Spojrzał na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem, jednocześnie zakładając mi za ucho zbłąkane włosy. Przytaknęłam. Bałam się powiedzieć, chociaż słowo, bo byłam przekonana, że mój głos może mnie zdradzić. – Na pewno? – Ponownie przytaknęłam. – Okej, nie będę drążył. – Uff, lekko mnie uspokoił i wysiliłam się na delikatny uśmiech. – Po za tym zapomniałaś o czymś. – Jednak zbyt szybko pozwoliłam sobie na ulgę i ponownie spanikowałam. W głowie miałam totalny mętlik, jednak on tak szybko ustąpił jak tylko poczułam jego miękkie usta na swoich. Pocałunek był pełen miłości i tęsknoty. Męskie dłonie objęły mnie mocniej i przyciągnęły do niego. Twarde ciało mężczyzny było jak miękka poduszka po ciężkim dniu.

Jak przystało na mojego chłopaka to nie pozwolił mi nieść żadnych reklamówek i poprosił jedynie o otworzenie drzwi. Na pozór parter jego domu był cichy i nie było widać żadnych oznak, że za chwilę zacznie się tu impreza urodzinowa.

- Na zdrowie skarbie, – powiedział w momencie, kiedy kichnęłam. Odwrócił się w moim kierunku i spojrzał na mnie z troską.

- Niespodzianka! Wszystkiego najlepszego stary! Sto lat! – W oddali było słychać wybuchy serpentyn. Odwróciliśmy się w tamtym kierunku, a jego najbliżsi zaczęli podchodzić do nas.

- Wow, - krzyknął totalnie zaskoczony. – Wielkie dzięki. – Mówił, witając się z każdym z obecnych tutaj osób.

Spotkanie w miarę czasu się rozkręcało, a będąc gospodynią starałam się pilnować, aby na stołach z przekąskami i napojami niczego nie brakowało. Byłam w trakcie uzupełniania puszek z napojami gazowanymi, kiedy poczułam dłonie na moich biodrach. Przestraszyłam się, ale w tym samym momencie poczułam zapach perfum mojego chłopaka.

- Dziękuję. – Mruknął, wtulając swój nos w moją szyję.

- Wiesz, że sprawię, aby nasz każdy wspólny dzień był cudowny. – Obróciłam nas tak, że teraz patrzyliśmy sobie w oczy. – Zwłaszcza, jeśli chodzi o Twoje urodziny. Spełnienia najskrytszych marzeń. – Odpowiedziałam zatapiając się w jego zielonkawych oczach. Totalnie teraz dopiero mogłam poczuć jak mi go brakowało. Nie znosiłam naszych rozłąk, ale wiedziałam, że po każdej z nich wróci do mnie.

- Kocham Cię.

- Też Cię kocham, – szepnęłam w odpowiedzi, skradając mu jeszcze jednego buziaka. 

I can be everything u want | Hero Fiennes TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz