Part seventeen.

188 19 6
                                    

Następnego dnia obudziłam się totalnie wyprana z emocji. Jakby wczorajsza wizyta chłopaka była tylko snem. Na szczęście nie musiałam o tym zbytnio myśleć, bo od samego poranka był ze mną Liam i oglądaliśmy seriale w telewizji. Nie mogłam mu pokazać, że coś mnie trapi. Zwłaszcza jeśli chodziło o Hero. Ostrzegał mnie wiele razy przed nim, a potem ratował mnie z tej przeklętej wanny. W pewnym momencie do sali wparowała Rosie. Nie była za bardzo zadowolona. Mogłam śmiało powiedzieć, że była raczej wściekła. Liam wstał z łóżka i spojrzał morderczym wzrokiem na nią. Gdyby wzrok zabijał, to ta dziewczyna na pewno była by nie żywa. Spojrzałam wzorkiem na brata, aby by tak nie patrzył na nią. Wiedziałam, że musi mieć jakiś interes, o tak by nie przychodziła do mnie.

- Czego tu chciałaś? - Spytałam, kiedy po paru sekundach wcale się nie odezwała.

- To przez Ciebie Hero zerwał ze mną!

- Nie. To musiała być tylko jego decyzja. Nie rozmawiałam z nim tutaj w szpitalu.

- Ale Ty się do niej przyczyniłaś.- W tym momencie do sali weszła pielęgniarka, która przyniosła mi lekarstwa i zabrała nietknięte śniadanie.

- Czy można wyprosić tą panią. - Wskazałam na Oakland.

- Zapraszam do wyjścia. – Mruknęła, czekając jak niezaproszony gość wyjdzie z pomieszczenia.

- To teraz siostra czas na lekarstwa. - Odezwał się.

Nigdy nie lubiłam przyjmować lekarstw. Zawsze na siłę wmuszali mi je. Tym razem postanowiłam nie protestować, tylko je przyjąć. Gdy już połknęłam leki, Liam wszedł do łóżka i zaczęliśmy oglądać telewizję. Fizycznie nic nie czułam, chociaż miałam założony szew. Jednak psychicznie nie czułam się zbytnio dobrze. Wciąż czułam ogromny ból, jednak nie dawałam poznać po sobie, że jest ze mną źle. Nie chciałam być już obciążeniem dla Liama, czy rodziców. Po południu do mojej sali zawitał winowajca mojego stanu.

- Cześć Lea, - szepnął uwodzicielsko. - To dla Ciebie.

Podał mi olbrzymi bukiet herbacianych róż. Mruknęłam ciche 'dziękuje' i odłożyłam kwiatki na taboret, stojący koło łóżka. Usiadł na krześle i znowu, tak jak wczoraj, złapał moją rękę. Spojrzałam na niego. Patrzył się tępo w kołdrę. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.

- Lea... - szepnął. - Miałem Ci już dawno powiedzieć.

- Co znowu? - Również szepnęłam.

- Proszę nie przerywaj mi. - Kiwnęłam głową na tak. - Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć.

- Wykrztuś to. - Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - Dobra, nie odzywam się.

- Znamy się już trochę czasu, przez ostatnie tygodnie zrozumiałem, co do Ciebie czuje i powiem Ci, że...

- Że? - Wtrąciłam mu się znowu, nienawidziłam jak przerywał w kulminującym momencie.

- Zależy mi tylko na Tobie. - Zatkało mnie.

- Hero, to miłe, ale nie wiem czy mogę Ci ufać po tym, co się stało. To dużo mnie kosztuje emocjonalnie, staje się powoli wrakiem. Nie chcę taka być. Nie chce tym się zamartwiać. Chcę być w końcu szczęśliwa.

- Lea! - Momentalnie wstał z krzesła.

- Nie Hero, zrozum mnie też!

- Wiem wszystko.

- To jak wiesz wszystko, to też wiesz jak się czuje po tym wszystkim i boję się Tobie zaufać ponownie!

- Będę nadal się starał o Ciebie. Zrozum zależy mi na Tobie!

W tej chwili do sali weszli moi rodzice. Brunet przywitał się z nimi i pożegnał ze mną. Rodzice przynieśli mi kolejne owoce i paczkę żelek. Długo rozmawialiśmy o wszystkim. Za radą terapeutki nie ukrywałam przed nikim już swoich uczuć i problemów. To był pierwszy krok mojej terapii. Jednak nie powiedziałam im całej prawdy. Nie byłam w stanie. Nikt jej w całości nie znał, oprócz terapeutki. Wszystkim powiedziałam, że byłam zbytnio zmęczona trasą promocyjną i nie mogłam znieść obecności Rosalie. Nie mogłam obwiniać Brytyjczyka, chociaż on ponosił za to wszystko winę. Jednak nie byłam gotowa na wyjawienie tego elementu, jeszcze nie teraz.

- Kochanie my jeszcze pójdziemy do Twojego lekarza prowadzącego i spytamy o Twoje leczenie. Jeszcze wrócimy. - Powiedziała mama i wyszli.

- Dobrze, - mruknęłam w odpowiedzi.

Przez jakąś minutę wreszcie byłam sama w sali, gdy przyszła moja terapeutka. Zaczęłyśmy o wszystkim rozmawiać. Nagle do sali weszli rodzice.

I can be everything u want | Hero Fiennes TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz