Part nineteen.

66 3 3
                                    

Gdy już pożegnałam się z moim bratem, gotowa do przejścia przez kontrolę osobistą usłyszałam jego głos. Musiałam być silna, aby nie odwrócić głowy i nie zobaczyć go. Wtedy byłby totalny koniec i na pewno nie byłam by w stanie wsiąść do tego samolotu. To była moja próba być, albo nie być. Skręcając na strefę bezcłową widziałam jak Fiennes z Liamem się kłócą i pokazują na mnie. Zignorowałam to i udałam się dalej na kontrolę paszportową i do bramki.

Koło 5 nad ranem czasu nowojorskiego wylądowałam na lotnisku JFK w NYC. Po kontroli paszportowej i odebraniu swojego bagażu mogłam udać się do wyjścia. Gdy zobaczyłam dziadka to podbiegłam do niego i wtuliłam się. To właśnie on mnie nauczył jeździć na rowerze, gdy w dzieciństwie nie było przy mnie taty. Bo moi rodzice się rozstali jak miałam z kilka tygodni i wrócili do siebie jak miałam z chyba ze 4 latka. Z zamyślenia wyrwał mnie dziadek.

- Lea chodź, bo babcia na nas już czeka w domu ze śniadaniem. – Złapał za rączkę od mniejszej walizki. – Jutro przyjeżdża Adam z rodziną. – Adam był mojej mamy bratem bliźniakiem i sam posiadał dwójkę uroczych synków.

Babcia czekała na nas już w drzwiach. Zaprowadziła mnie do kuchni i wmusiła we mnie wczesne śniadanie, twierdząc, że jedzenie z samolotu jest niezdrowe i niedobre. Nie chcąc jej sprawić przykrości zjadłam jedną kanapkę i popiłam ją ciepłą herbatą. Zmyłam naczynia i podreptałam na górę do swojej sypialni, w której urzędowałam od urodzenia.

Przebudziłam się koło południa słysząc rozmowy w salonie. Pomyślałam pewnie, że już przyjechali goście. Chcąc nie chcąc, byłam zmuszona zejść na dół, zanim zostanę zaatakowana przez moich młodszych kuzynów. Ogarnięta zeszłam na dół z nadzieją, że ujrzę kogoś innego niż Hero Fiennes Tiffina, który najnormalniej w świecie rozmawiał przy herbacie i serniku z moją babcią. Zmierzyłam go tylko wzorkiem.

- Wnusiu, masz gościa. – Powiedziała, babcia nakładając jemu kolejny kawałek sernika na talerz.

- Cześć Lea. – Powiedział cicho Fiennes Tiffin.

- Hej, co Ty tutaj robisz? – Musiałam uspokoić wszystkie swoje emocje. Nie chciałam, aby babcia się dowiedziała w dokładnych szczegółach jak bardzo mnie zniszczył.

- To może pójdziecie do ogrodu lub na górę, gdzie będziecie mogli spokojnie porozmawiać. Niedługo przyjedzie Adam i pewnie będziemy Wam przeszkadzać. – Powiedziała babcia. Ona zawsze była wszechwiedząca, jakby umiała czytać mi w myślach.

- Pójdziemy do mojej sypialni.

Nie chciałam, aby dziadkowie, ani kto inny był świadkiem naszej rozmowy. Wiedziałam, że taka nas rozmowa czeka, czy później czy wcześniej. Ale nie myślałam ze będzie to na następny dzień, po moim wyjściu ze szpitala. Nawet nie miałam, kiedy zebrać swoich myśli i ułożyć tego wszystkiego w głowie. Poczekałam na Tiffina, aż wstanie. Szedł za mną, bo czułam jego oddech na swoim karku. Zacisnęłam ręce w pięści, aby nie wybuchnąć przy babci i dziadku, który w kuchni czytał gazetę. Wchodząc po schodach czułam wzrok Hero na mojej pupie, bo miałam obcisłe jeansowe szorty na sobie. Weszłam do pokoju i od razu siadłam na sofie, aby uspokoić moje drżące ciało. Hero na chwilę stanął w progu i rozejrzał się, by za chwilę usiąść obok mnie. Spojrzał na mnie i złapał mnie za rękę, którą od razu wyrwałam.

- Hero, - wypowiedzenie jego imienia na głos było dziwne. Kiedyś kojarzyło mi się to z szczęściem, a teraz tylko z bólem. – Wiesz, że będziesz miał przechlapane u moich rodziców, jak nie bardziej u Liama, jak się dowiedzą, że kontaktujesz się ze mną i przyleciałeś do Nowego Jorku?

- Dlaczego? – Zapytał, z tą swoją smutną miną.

- Wiedzą wszystko. Dowiedzieli się przypadkowo jak rozmawiałam z terapeutką o tym, co się stało w Azji. Dlatego nie mogłeś wejść do mnie do sali, dlatego też wyjechałam z Londynu. Ty jesteś powodem.

- Zerwałem z Oakland! Zależy mi tylko na Tobie.

- Nie mogę wierzyć Ci nigdy więcej. Okłamałeś mnie!

- Lea, proszę o jeszcze jedną szansę.

- Nie! – Krzyknęłam lekko głośniej, bo bałam się toku dalszej rozmowy. - Mogłam się nie obudzić ze śpiączki! Nawet nie wiesz, co czuli moi rodzice czy Liam.

- Myślisz, że ja tego nie przeżywałem?! Miałem wyrzuty sumienia, nadal je mam i będę miał, że byłaś tam przeze mnie. To, że przez moją głupotę mogłaś się nie obudzić! Cały dniami jak byłaś w śpiączce siedziałem przy Tobie i czekałem aż się obudzisz. Nikt, ani nic nie mogło mnie odciągnąć od Twojego łóżka. Już wtedy miałem pewność, ze jesteś tą jedyną.

- Ale gdyby nie Ty, nie musiałabym być w szpitalu i mogłam się cieszyć z wycieczki. Ale nie, bo szanowny Pan Hero Beauregard Faulkner Fiennes Tiffin musiał złożyć o kilka obietnic za dużo!

- Nie składałem żadnych obietnic! – Auć, to zabolało. – I nie możesz używać mojego pełnego imienia przeciwko mnie. – Lekko uśmiechnął się do mnie, a moje głupie motyle w brzuchu zaczęły budzić się do życia.

- Tak, a co miało znaczyć ze tego dnia rano mówiłeś mi, że będziesz ze mną, a później wieczorem już obiecywałeś Gomez, że miałeś tylko romans ze mną? Hero, pogarszasz się tylko w kłamstwach. Nie wiem już, kiedy mówisz prawdę, a kiedy kłamiesz! Jestem totalnie pogubiona w tym wszystkim. Mam już dość.

- Może to pomoże Ci podjąć decyzję. - Nawet nie mogłam się zastanowić nad tym, co powiedział, bo zaraz poczułam jego miękkie usta na moich. Pocałował mnie. Całował mnie tak delikatnie i subtelnie. Chciałam się od niego oderwać, ale nie mogłam. Chyba powinnam powiedzieć, że nie umiałam. Nigdy nie byłam wytrwała w postanowieniach. Oderwaliśmy się od siebie, gdy już nam zabrakło tchu. Hero dostał z liścia w policzek. Od razu złapał się za swój czerwony policzek.

- Co to miało znaczyć? – Zapytałam zła, cholernie zła. Chociaż wewnętrznie moje motyle w brzuchu szalały jak tornado.

- Myślałem, że nadal mnie kochasz. – Zrobiłam pytającą minę, bo nigdy nie przyznawałam się do tego. Nikt nie wiedział o tym, ze podkochiwałam się w moim przyjacielu. – Mówiłaś to kilkakrotnie przez sen. Lea, skarbie, jeśli nadal mnie kochasz, to daj mi ostatnią szansę. Jeśli ją zmarnuję to usunę się na zawsze z Twojego życia. Pozwolę Ci odejść i być szczęśliwą z kimś innym, kto bardziej będzie na Ciebie zasługiwał. - Zamurowało mnie. Z tym, że rozmawiam podczas snu i jego propozycją. Nie wiedziałam czy iść za głosem serca czy rozumu. Totalnie nie wiedziałam, co mam robić. - Kocham Cię myszko.

I can be everything u want | Hero Fiennes TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz