7. Las Vegas

171 10 3
                                    

Piątek

I w końcu nadszedł piątek. Dzień wyjazdu i spędzania całego weekendu, 2532,5 mil od Miami z tym dupkiem.

O 9 rano był planowany wyjazd więc budzik nastawiłam na 7 rano aby się spakować i ogarnąć.

O dziwo byłam bardzo podekscytowana tym wyjazdem. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego. Nie przejmowałam się Nicolasem i tym, że będę z nim w jednym apartamencie. Ustaliliśmy sobie wszyscy razem, że wynajmiemy tylko jeden apartament bo jedzie nas tylko 6.

Cóż pół godziny temu zostałam poinformowana, że mają jeszcze jechać z nami przyjaciele Nicolasa. Nie przejęłam się tym zbytnio bo wiedziałam, że jeden z nich ma dziewczyne, która mieszka w Las Vegas więc będzie zapewne naszym stałym gościem.

Oczywiście ja musiałam zająć się ogarnięciem apartamentu ale to nie był problem bo to ja płaciłam więc wzięłam nam z najlepszym widokiem. Oczywiście przyjaciele chcieli się zrzucić ale odmówiłam. W ten sam dzień w którym się dowiedziałam, że wogóle jedziemy napisałam do rodziców bo w dalszym ciągu byli w delegacji. Oczywiście jak zwykle nie mieli nic przeciwko. Moja siostra na czas mojego pobytu w Vegas miała być niby u swojej przyjaciółki.

Byłam właśnie w trakcie malowania się gdy mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego powiadomienia.

Super trójeczka❤️

am.parker: becca jesteś już gotowa?

Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na godzine. Była równo dziewiąta. Zdziwiłam się bo nie sądziłam, że tak długo się ogarniałam.

becca.smith: Tak. Zabieram rzeczy i schodze. Jesteście już pod domem?

I wiadomość, którą otrzymałam wcale mi się nie spodobała.

am.parker: tylko nas nie zabij błagam. Nastąpiła mała zmiana planów boo my musimy wziąść jeszcze ze sobą trzy osoby a mianowicie rodzeństwo Davida i chłopaka jego siostry. Jadą z nami ale będę mieli osobny apartament w tym samym hotelu co my żebyśmy mieli na nich oko. Przepraszamy:((
PS. Od razu mówie, że nie będą do nas przychodzić ani z nami nigdzie chodzić.

Westchnęłam i nijak na to nie zareagowałam ale dopiero po paru sekundach dotarło do mnie to, że będę musiała jechać z... Nie. Boże to nie może być prawda. Oczy prawie wyszły mi z orbit a szczęki nie dało się pozbierać.

becca.smith: Czekaj czy to znaczy, że muszę jechać z Wilsonem i jego koleżkami?!

am.parker: przepraszam:((

Zgasiłam ekran telefonu i krzyknęłam tracąc już resztki sił. Dlaczego akurat mnie to musiało spotkać?!

Zgarnęłam swoje rzeczy i zanim zeszłam na dół spojrzałam się w swoje odbicie w lustrze. Opinająca ciało niebieska sukienka przed kolano idealnie opinała moje ciało przez co było widać moje szerokie biodra, dość duże piersi, które idealnie komponowały się z dekoltem i talie osy czego zawsze zazdrościła mi siostra. Nasunęłam na stopy swoje białe Vansy, zgarnęłam swoją walizkę i w końcu wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Gdy weszłam do salonu od razu dostrzegłam moją siostrę, która z kimś rozmawiała. Byli odwróceni tyłem więc nie mogłam przewidzieć tego, że siedzi tam osobą którą cholernie nienawidze.

- Skąd znasz Becce? - usłyszałam głos mojej wścibskiej siostry.

- Cóż. To bardzo długa historia.

It's only love Where stories live. Discover now