12.Koniki

154 10 2
                                    

Obudziłam się nadal leżąc ma kanapie czyli w miejscu w którym wczoraj jadłam sushi z Neilem. Zobaczyłam na stole karteczkęx

„Nie chciałem cię budzić słodko spałaś"

Słodziak.
Później weszłam na media społecznościowe były tam wiadomości od kilku osób.

Parker:SUSAN musisz dzisiaj przyjść.

Ja:Czemu?

Parker:Jedziemy do domu Paul'a nad jeziorem.

Ja:Kto dokładniej?

Parker:My wszyscy.

Ja:Raczej się pojawię ale nic nie obiecuje.

Parker:Dobra to napisz przez 15:30 to bym podjechał po ciebie.

Odłożyłam telefon i poszłam się ogarniać. Ubrałam czarne szerokie dżinsy, brązowy top z motylkiem oraz wzięłam bluzę. Umyłam żeby i twarz, później się lekko pomalowałam i zeszłam na dół z wizją zrobienia śniadania. Jednak zastałam tam dwie osoby. Olivie i Zane'a. O mój Boże Zane.

-Zane!-Krzyknęłam i w ułamku sekundy przyczepiłam się do jego szyi.-Tęskniłam.

-Ja za tobą też.-Pogłaskał mnie po głowie.

-Dzień dobry Olivio.-Uśmiechnęłam się do kobiety która teraz robiła gofry.-Dobrze wreszcie cię widzieć.

-Witaj Susan.-Posłała mi uśmiech.

Uwielbiałam być sama w domu ale jednak jak coś się w nim działo odrazu było trochę lepiej. Nie długo potem usiadłam przy stole a przede mną pojawiły się trzy gofry z cukrem pudrem i truskawkami. Właśnie takie najbardziej lubiłam. W pakiecie dostałam również herbatę owocową której łyk odrazu upiłam.

-Jak tam?-Zapytał Zane.-Spotykałaś się ze znajomymi?

-Oczywiście.-Wzięłam gryza.-Ale nie z tymi których znasz.

-Coś się stało?

-Grayson okazał się chujem.

-Nigdy go nie lubiłem.-Prychnął.-Trzeba go najebać.

-Tak jakby już to ktoś zrobił.

-Ty pobiłaś jakiegoś chłopaka?-Zapytał unosząc brew.

-Nie ja.-Upiłam kolejny łyk herbaty.-Mój przyjaciel.

-Kolejny Grayson Brown?

-Kurwa nie tak agresywnie nawet typa nie znasz a już mu tak ubliżasz.

-Widzę że mocno się pokłóciłaś z tym całym chłoptasiem.

-Nawet nie wiesz jak mocno.-Spojrzałam na brata.-A Blaise go pobił bo ten idiota nie rozumiał słowa „wypierdalaj".

-Gdzie wtedy był twój ochroniarz?-Zapytał Zane wsadzając gofra do buzi.-Taki wiesz za którego płacimy?

-Przecież wiesz że jest uzgodnione by w takie sytuacje się nie mieszali.

-Zapomniałem że nie masz już trzynastu lat i nie potrzebujesz ochrony przed jakimiś kutasami.-Uśmiechnął się.-Wychodzisz gdzieś dzisiaj ze swoimi nowymi znajomymi?

-Tak chcieliśmy pojechać do domu jednego z nich około piętnastej.-Odpowiedziałam.

-Okej tylko bądź jutro przed 16:30.

-Czemu?

-Pojedziemy do Mateo.-Z jego twarzy odrazu zniknął uśmiech.-Gorzej się czuje i musi jeszcze zostać w szpitalu a bardzo chce cię zobaczyć.

Will be fine Where stories live. Discover now