3.Na własnej skórze

712 27 3
                                    

Po lekcjach szłam korytarzem w kierunku parkingu aż nagle zaczepiła mnie jakaś dziewczyny.Miała czarne włosy i zielone oczy.
Była lekko wyższa ode mnie.

-O mój Boże ty jesteś Susan co nie?-Zapytała jakby zaraz miała wybuchnąć.-Mam do ciebie sprawę, taką ważną sprawę.

-Tak to ja.-Potwierdziłam i zmarszczyłam brwi.

-To chodzi o twojego brat.-No i wszystko jasne znowu moi bracia.-Dokładniej o Mateo czy była by szansa byś poprosiła go by zaobserwował mnie na instagramie albo do mnie zagadał?

-Obawiam się że to sprawa do mojego brata a nie do mnie.-Odpowiedziałam a mój głos nie brzmiał już za miło.-Więc możesz zapytać jego.

-Ale ja się wstydzę.-Szarpnęła mnie lekko za ramie.-No wiesz on jest taki przystojny i popularny a ja jestem zwykłą dziewczyną.

-Obawiam się że to nie mój problem, nawet cię nie znam.-Znowu już chciałam odejść ale dziewczyna do mnie podbiegła.

-Ale proszę.-Znowu mnie szarpnęła.

-Odwalisz się kiedyś?!-Podniosłam głos i teraz ja nią szarpnęłam.-Mój brat nawet nie chciałby umawiać się z jakąś idiotką która wstydzi się do niego podejść a jedyne co może zaoferować to duże cycki.

Dziewczyna nic nie powiedziała jednak mnie puściła a ja odeszłam.Moi bracia byliby ze mnie dni gdyby to widzieli.Od zawsze mówili że nie mogę dać się wykorzystać ani nic podobnego.
Nagle mój telefon zawibrował.

Mateo:Nieźle rozegrałaś z tą dziewczyną młoda.

Ja:Byłeś przy tym?

Mateo:Oczywiście że byłem a teraz idź na parking bo czekam na ciebie.

Kiedy pojawiłam się na parkingu Mateo już tam czekał a obok niego Zane.

-No jestem pod wrażeniem siostrzyczko.-Zaczął Zane klaszcząc w dłonie.-Szczególnie tego ostatniego zdania.

-Nawet nie wspominając że była to czysta prawda.-Dodał jego bliźniak.

-No wiecie jestem Santos.-Uśmiechnęłam się i podeszłam do samochodu.-Mam to we krwi.

Nasza podróż nie trwała długo.Za nim się obejrzałam byliśmy już w domu.Poszłam do swojego pokoju i z ładnych dżinsów i swetra przebrałam się w niebieski komplet do ćwiczeń który składał się z krótkiej obcisłej bluzki i legginsów.A włosy które były wyprostowane i rozpuszczone spięłam w wysoką kitkę.
Robiłam to ponieważ nie długo miałam lekcje tańca.Mój tata naciskał bym dzisiaj jeszcze odpuściła ale uparłam się że nic mi nie będzie i poszłam na trening.Godzinę później byłam już na miejscu.Bardzo lubiłam swoją szkole tańca i miałam tam nawet dwie koleżanki Rose i Lyre.
Rose i Lyra trenowały w tej samej grupie co ja.
Trenowałyśmy taniec nowoczesny oraz akrobatykę.Nasza trenerka bardzo dobrze to łączyła.Nasz grupa składała się z dziesięciu osób.Każdego lubiłam oprócz jednej osoby.
Dokładniej Isabel.Tańczyła bardzo dobrze.
Była też bardzo ładna ale straszna z charakteru.
Wielokrotnie przekonałam się o tym na własnej skórze.Kiedy weszłam do środka budynku odrazu zobaczyłam Rose która do mnie podbiegła.
-Hejka Susan.-Przywitała się z uśmiechem na ustach.-Lyry dzisiaj nie ma bo jest chora.

-A okej.-Odłożyłam torbę i poszłam rozciągać się razem z Rose.-Co dzisiaj robimy?

-Sara chce jeszcze przećwiczyć ten układ z szarfami tylko że bez Lyry bo jej nie ma a potem nasze solówki.

Pokiwałam głową i wróciłam do rozciągania.

-A kogo my tu mamy?-Usłyszałam ten
wkurzający śmiech za swoimi plecami.Jak to możliwe że po roku nadal wkurza dokładnie tak samo?-Panna idealna przyszła na trening?

Will be fine Où les histoires vivent. Découvrez maintenant