10.Tabletki i papierosy

195 16 0
                                    

Kiedy się obudziłam przywitał mnie ból dosłownie wszystkiego. Zaczynajac od głowy i brzucha kończąc nawet po obolałe stopy. Nie pamietam kiedy ostatnio czułam się tak źle. Jak codziennie ogarnęłam się. Miałam na sobie czarne spodnie cargo i niebieski top. Do tego wzięłam jeszcze najzwyklejszą czarną bluzę i związałam włosy w dwa warkocze. Kiedy zeszłam na dół żadnego z moich braci nie było za to siedział tam... Kurwa siedział tam Parker.

-Co ty tu robisz?-Zapytałam zdziwiona co zdecydowanie było po mnie widać.

-A w odwiedziny przyszedłem.

-Nie uprzedzałeś mnie.

-A musiałem?-Zapytał unosząc brew i siadając na kanapie.-Myślałem że będziemy bestie.

-Dobrze bestie ale następnym razem proszę uprzedź mnie że przychodzisz na pogaduszki i domowe spa bo nie mieszkam tu sama.

-A z kim?

-Braćmi, ciocią i ojcem ale jego przez większość czasu nie ma.-Wyjaśniłam.-Herbaty?

-Poproszę.

Kiedy przeniosłam się do kuchni brunet magicznie pojawił się obok mnie.

-Znam twoich braci Mateo i Zane'a.-Stwierdził po chwili ciszy.-Chodzę z nimi czasem na imprezy.

-Widzę ze moi bracia mają coraz ciekawszych kolegów.

Postawiłam na stole dwa kubki z gorącym napojem a sama wzięłam jeszcze drożdżówkę w rękę. Rozmawialiśmy o każdej pierdole jaka przyszła nam do głowy aż nagle przypomniało mi się że chłopak przecież miał się mnie o coś zapytać.

-Pisałeś że chciałeś o coś spytać.-Zaczęłam upijając łyk.-O co?

-Nie chciałabyś się lepiej poznać?-To pytanie było totalnie z dupy ale czekałam na jego rozwinięcie.-Ja poznam cię z moimi znajomymi ty moimi.

-W sumie czemu nie, wchodzę w to.

-No i supcio.

Trochę dziwne ze chłopak tak z dupy o to pytał. Nie wiedziałam czy chodziło tylko o poznanie się czy o coś więcej. Pogadaliśmy jeszcze chwile po czym Parker powiedział ze musi już spadać.
Dostałam krótką wiadomość od Noah'a że wrócą dopiero jutro. Ale Avery przyjedzie do mnie. Nie widziałam cioci od wycieczki nad wodospad. Nawet nie zastanawiałam się gdzie była. Nadal w pełni się do niej nie przyzwyczaiłam. Wyszłam z domu i praktycznie odrazu zapaliłam papierosa. Czułam się tak okropnie, stwierdziłam że pojęcie do apteki będzie najlepszym pomysłem. Zaciągnęłam się aż nagle usłyszałam głos za swoimi plecami.
Zdziwiłam się ponieważ był to Liam.

-Hej Susan!-Krzyknął do mnie.-Gdzie idziesz?

-Miałam iść kupić tabletki.

-Jakie?

-Coś na ból głowy.-Powiedziałam znowu się zaciągając. O kurwa ja właśnie paliłam przy Liamie.

-Nie wiedziałem ze palisz.

Bo tak kurwa miało być.

-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.-Uśmiech wkradł się na moje usta.

-Nie potrzebujesz iść nic kupować chodź do mnie mam w domu cała aptekę bo matka jest lekarzem.-Przyjaciel objął mnie ramieniem i zawrócił.-Przy okazji trochę pogadamy.

Kiedy weszłam do budynku odrazu zauważyłam że jest bardzo ładnie. Wystrój był biało, niebiesko, złoty. Jak mam być szczera było bardzo ładnie a moje serce skradły kwiatki które były na każdym kroku. Najwiecej było konwalii.

Will be fine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz