1. Czarny zawsze pasował do brązowego

463 14 12
                                    

Dzień meczu

-Stary ale laskę znalazłem-powiedział podekscytowany Vini siedząc obok swojego przyjaciela w szatni przed meczem.-Idealna dla ciebie.
-Nie Vini. Mówiłem ci już że nie mam czasu na dziewczyny. W dodatku za chwilę mamy mecz, więc nie myśl teraz o niczym innym-zlał od razu chłopaka zanim zaczął opowiadać o nowym obiekcie westchnień.
-Powiedz mi, Jude. Kiedy ostatnio się zakochałeś, lub byłeś w związku?
-Nie miałem na to czasu. Ciągle zajmuje się piłką-wzruszył ramionami jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
-Żadnych licealnych miłości ani wakacyjnego związku?

Bellingham pokiwał głową zaprzeczając. Nigdy nie czuł potrzeby bycia w związku, więc w takie się nie wdawał. Wiedział, że niektóre dziewczyny, które zna na niego lecą, niektóre nawet mu to wyznały, lecz ten zawsze odpowiadał tym samym:
-Dla mnie piłka jest ważniejsza od jakiejś przypadkowej miłości-wstał z ławki i wyszedł z szatni kierując się w stronę wejścia na boisko.

Na boisku pojawili się trenerzy dwóch klubów, w tym i Madison. Przywitała się z trenerem drużyny przeciwnej i ruszyła do miejsca dla gospodarzy. Zaczęły wchodzić kluby, które dzisiaj będą że sobą rywalizować, Barcelona i Real Madryt. Trenerka dumy Katalonii obserwowała uważnie wszystkich zawodników drużyny przeciwnej. Najbardziej zwracała uwagę na napastników. Vini Jr, Brazylijczyk znany jako znakomity drybler. Karim Benzema, trzykrotny mistrz Hiszpanii i jedna z największych gwiazd Realu Madryt. I na końcu Jude Bellingham, często występujący jako pomocnik lub napastnik, całkiem dobry strzelec. Zanim dziewczyna zorientowała się, że przygląda się Anglikowi zdecydowanie zbyt długo, ten spojrzał w jej stronę.

I wtedy ich oczy się spotkały. Ten jeden moment był zdolny obrócić ich życie o 180°, chociaż nawet o tym nie wiedzieli. Brązowe oczy, wpatrywały się z dziwnym błyskiem w czarne jak noc ślepia należące do trenerki rywali. Ich serca biły zdecydowanie zbyt szybko, a motyle wesoło tańczyły w ich brzuchach, wywołując nieznane im dotychczas uczucie. I pomyśleć że wystarczy jedno spojrzenie, aby tak się w kimś zatracić. Aby cała reszta świata przestała istnieć, a oni stali się dla siebie całym światem nawet o tym nie wiedząc. Chociaż chcieli odsunąć od siebie wzrok, nie potrafili. Czarne oczy przyciągały wzrok tych brązowych, jak magnes. W końcu czarny  zawsze pasował do brązowego.

-Hej stary, wszystko dobrze?-zapytał Brazylijczyk pojawiając się obok przyjaciela i wyrywając go z letargu. 20 latek odwrócił wzrok od czarnych ślepi i spojrzał na czarnoskórego.
-Tak wszystko okej-gdy znów spojrzał na dziewczynę jej wzrok utkwiony był w inne miejsce. Chłopak ruszył na swoje miejsce nadal czując to uczucie jakie przyniósł mu widok pięknych czarnych tęczówek.

81'

-Boże tragedia-powiedziała załamana dziewczyna patrząc na wynik 4-0 dla przeciwników.

Siedziała zmarnowana na ławce tracąc nadzieję w swoją drużynę. Gdy nagle usłyszała krzyki informujące o bramce. Lecz te krzyki były inne niż przy innych bramkach rywali. Te należały do krzyków jej drużyny po zdobyciu bramki przez Lewandowskiego. Dziewczyna ucieszyła się przynajmniej z tej jednej bramki. Przynajmniej wyjdzie z tego meczu z twarzą.

Kolejna minuta i Lewy trafia kolejną bramkę. Kibice skandują jego imię.

82' wynik 4-2.

84' wynik 4-3. Znów Lewandowski.

87' wynik 4-4. Lewandowski.

Nikt nie wie co się dzieje. Drużyna przeciwna w szoku, tak jak kibice, drużyna Barcelony i Madison. Przez cały mecz przegrywali aż o 4 bramki, a tu nagle w 6 minut udało im się wyrównać wynik. Aż w końcu stało się to na co wszyscy czekali.

90' wynik 4-5. Lewandowski

Pięc goli w 9 minut. Barcelona wygrywa po raz pierwszy od kilku męczy. Wszyscy podbiegają do Madison i podnoszą ją skandując jej imię. Miała mało czasu, lecz mimo to udało jej się doprowadzić jej drużynę do wygranej.

Jude obserwował to wszystko z boku. Nie przejmował się teraz przegraną, w głowie ciągle miał brunetkę, która doprowadziła rywali do wygranej. Czy patrząc w jego oczy poczuła to samo co on? Czy zechciałaby z nim być? Czy pomimo rywalizacji ich klubów jest pisane im szczęście? Pytania zalewały glowę chłopaka niczym tsunami. Wiedział, że dziewczyna na zbyt długo nie wyjdzie z jego głowy.

×××

Madison weszła do szatni swojej drużyny jak gdyby nigdy nic. Była już przyzwyczajona do widoku piłkarzy bez koszulek czy w samej bieliźnie, więc nie robiło to na niej zbyt dużego wrażenia.

-Ale ich rozjebaliśmy-przywitał sie z nią Lewy gdy od razu weszła.
-Gdybyscie widzieli ich minę gdy Robert strzelał te wszystkie bramki-powiedział zachwycony Araujo.
-Ja nie wierzę dalej w to co się stało. To mój pierwszy mecz i już wygrany i to jeszcze z takim sukcesem-usiadła na stole stojącym na środku szatni.- Po tym meczu teraz wszyscy będziemy mogli dobrze wypocząć w Katarze, z wiedzą że osiągnelismy wspaniały sukces- gdy wypowiedziała te słowa wszyscy zaczęli głośno wiwatować.

Odbyła się konferencja, na którą na szczęście Madison nie musiała iść, zamiast niej poszedł Xavi. Dziewczyna wyszła ze stadionu kierując się do swojego samochodu. Gdy była przy samochodzie, czula na sobie czyjś wzrok. Odwróciła się, i znów go ujrzała. Brązowe ślepa wpatrywały się w nią, jakby była ósmym cudem świata. Mimo że bardzo chcieli do siebie podejść, ich nogi odmawiały posłuszeństwa. W pewnym momencie do chłopaka podszedł Vinicius Jr. Chłopak oderwał wzrok od dziewczyny i zaczął rozmawiać z przyjacielem. Po chwili wsiadł z nim do samochodu i odjechali spod stadionyu. Dziewczyna chciała również odjechać, jednak zauważyła coś. Podeszła do miejsca gdzie przed chwilą stał chłopak. Na ziemi leżała koszulka Realu Madryt z jego nazwiskiem na plecach i numerem 22. Bellingham. Podniosła ją i nie wiedząc czemu, zabrała ją ze sobą.



We're like Romeo and Juliet...| Jude Bellingham  [ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz