Rozdział 17

544 52 4
                                    

Od porwania Wei WuXiana jak i bliźniąt minął miesiąc. Bliscy nie spoczęli na laurach i szukali ich dzień w dzień mając nadzieję, że ich odnajdą.

-A-Li twój brat się znajdzie -Powiedział ZiXuan martwiąc się o swoją narzeczoną

-Wiem o tym, ale to już miesiąc -odpowiedziała cicho kobieta -W ogóle nie wiesz co twój ojciec robi? Ostatnio jest jakiś poddenerwowany chodzi i ukarał jedną ze służących bo podała mu nie tą herbatę którą chciał i znika też na długo

-Zauważyłem to i nie mam pojęcia dlaczego tak jest -W chwili zastanowienia wpadł na pomysł -Może uda nam się go wyśledzić i zobaczyć gdzie tak znika

Oboje nie wiedzieli, że ich ciekawość się opłaci i uwolnią pewną osobę od cierpienia.

___________________

-Widziałem jak idzie tam -Powiedział mężczyzna do młodej kobiety, owszem czuł się dziwnie szpiegując ojca w własnej sekcie, ale jeśli miał odkryć jego tajemnicę był w stanie to znieść

-Jesteś bezwartościową suką -Oboje usłyszeli wściekły krzyk mężczyzny, a wraz z nim jęk bólu -Dałem ci miesiąc na zajście w ciążę i niby taki silny kultywacyjnie, a nie potrafi zajść w ciążę by dać mi silnego potomka!

-Musimy wyciągnąć tę osobę od niego. Trzymał tak długo i nie wiadomo w jakim stanie może być -Kobieta była widocznie przerażona, ale i zdeterminowana by pomóc

Para jak w zwolnionym tępie włamała się do prywatnych komnat, do których wszyscy mieli zakaz wstępu. ZiXuanowi udało się głuszyć ojca co z początku było ciężkie jednak się udało. W komnacie słychać było cichy płacz dzieci jak i bardzo cichy szloch młodego chłopaka. YanLi dopiero po kilku długich minutach rozpoznała w nim swojego młodszego brata. Była w szoku widząc go zapłakanego, wychudzonego jak i wystraszonego. W tym momencie chciała by ojca jej narzeczonego spotkała najgorsza kara.

-A-Xian to ja twoja siostra -kobieta ostrożnie podeszła kładąc dłoń na wychudzonym policzku brata -Spokojnie już po wszystkim...on cię już nie skrzywdzi. A-Xuan jego wsadzić do celi i trzeba powiadomić moją rodzinę i rodzinę Lan

Gdy udało im się przenieść zarówno WuXiana jak i dzieci do innej komnaty wezwano też uzdrowiciela, który zajął się stanem ogólnym nastolatka.

-Nie będę ukrywać ale stan panicza Wei jest bardzo zły -Powiedziała uzdrowicielka zamykając drzwi komnaty -Jest wychudzony, niedożywiony, na ciele ma wiele ran siniaków, które są nawet z dziś czy sprzed kilku dni.....poza tym został wielokrotnie i bardzo brutalnie zgwałcony. Pacjent był w tak dużym szoku, że byłam zmuszona podać leki nasenne i uspokajające

Po odejściu uzdrowiciela YanLi zapłakała w ramię narzeczonego. Jej brat przez miesiąc znosił coś tak okropnego i to w sekcie, w której przebywała. To wszystko działo się pod jej nosem i nie była tego świadoma. Gdyby ciekawość nie węzła nad nią góry jej brat by nie przeżył.

____________________

Następnego dnia od wysłania listów rodzina Jiang i Lan przybyły do sekty Jin. Chcieli zobaczyć go czy to co przeczytali w liście było prawdą. Lan WangJi chciał jak najszybciej dostać się do swojego męża i dzieci by móc ich zobaczyć....by móc mieć swoją rodzinę w ramionach.

-A-Li gdzie on jest? -Madame Yu podeszła do córki gdy tylko ją ujrzała -Czy on naprawdę się odnalazł?

-Tak mamo...nasz A-Xian się znalazł -Powiedziała kobieta prowadząc wszystkich do komnaty gdzie przebywał nastolatek -On już nie jest taki sam jak przed porwaniem dzieci

Wchodząc do komnaty zauważyli wychudzonego nastolatka, który trzymał kruczowo przy klatce piersiowej oboje dzieci, a w oczach był widoczny jedyne strach. Twarzy już nie przy ozdabiał ten piękny i szczery uśmiech, a był zupełnie pusty...bez wyrazu.

-A-Xian to ja...rodzina chce cię zobaczyć -Powiedziała ostrożnie YanLi do brata, który z początku nieufnie na nich spojrzał -Nikt już cię nie skrzywdzi pamiętaj o tym

Po dokładnym przyjrzeniu się nastolatkowi widać było duże cienie pod oczami co było oznaką wielu nieprzespanych nocy. Natomiast jego zazwyczaj piękne zadbane włosy były roztrzepane i w niektórych miejscach skołtunione. Każdy z nich chciał by wrócił do nich ich dawny Wei Ying, ale doskonale wiedzieli, że będzie to długa droga.

-L-Lan Zhan? -nastolatek cicho, drżącym i niepewnym głosem zawołał swojego małżonka. Mimo strachu chciał go przy sobie by móc poczuć bezpieczeństwo jak wcześniej -P-Proszę zostań ze mną

________________________

-T-Tak się bałem....m-myślałem, że już tam umrę -Wyszeptał cicho nastolatek, a łzy które do tej pory wstrzymywał spłynęły po bladych policzkach -Myślałem, że już cię nie zobaczę

-Cii...już spokojnie -Starszy delikatnie przytulił męża głaszcząc go po plecach. Wystraszył się gdy pod dotykiem poczuł wystające kości -Chcesz może coś zjeść?

Młodszy niechętnie się zgodził, ale chciał się postarać wrócić do normalności...do tego co zniszczył mu tamten mężczyzna. Posiłek zjadł z trudem, ale widząc dumę męża, że się starał poczuł delikatne ciepło wokół serca i uśmiechnął się krzywo.

-K-Kocham cię Lan Zhan....i n-nie zmieni tego nic -Wyszeptał zmęczony nastolatek -J-Jedynie chcę widzieć ciebie i A-Li....b-boję się innym zaufać mimo, że są moją rodziną

-Będzie tak jak chcesz, a teraz się prześpij -Powiedział z delikatnym uśmiechem głaszcząc delikatnie jego włosy by móc za chwilę zająć się swoimi dziećmi.

W chwili ujrzenia na policzku syna ranę, która rozciągała się od ucha, aż do brody poczuł jeszcze większą wściekłość. Miał ogromną nadzieję, że ten zwyrodnialec który śmiał się skrzywdzić jego rodzinę dostanie najsurowszą karę jaka jest tylko możliwa.
Teraz chciał jedynie spokoju dla swojej rodziny...by każdy mógł być już naprawdę bezpieczny.

____________________
Witaam!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba.
I tak mam świadomość, że A-Yuan nie miał raczej żadnych widocznych blizn...ale no było to na potrzeby ff!

Za jakiekolwiek błędy przepraszam i do zobaczenia w kolejnym króliczki❤️🐇

Mój mały promyk nadziei||Mo Dao Zu ShiWhere stories live. Discover now