Rozdział 3

1K 84 17
                                    

Patrzył na swoje zakrwawione dłonie nie mogąc dopuścić do świadomości, że stracił swoją jedną nadzieję. To po prostu nie mogło się dziać.

-Nie, nie...nie błagam to nie może być prawda -mówił cicho przez łzy -M-moje dziecko....moja jedyna nadzieja

Zapłakał gorzko upadając na ziemię tonąc w swojej rozpaczy. Słyszał wiele głosów, które mówiły mu jak beznadziejny i bezwartościowy jest.

-To nie prawda.....to nie jest prawda! -krzyknął chcąc zagłuszyć głosy w głowie

_____________________________

Ying obudził się cały zalany łzami i  potem ,jakby przed chwilą przebiegł jakiś maraton, trzymając się za brzuch chcąc mieć pewność, że to tylko zły sen. Odetchnął z ulgą gdy nadal czuł przebłysk duchowej energii, która należała do jego dziecka.

-To tylko zły sen....to tylko zły sen -Powtarzał w kółko Wei Ying nie mogąc już zasnąć -Oby był to sen...baobei postaram się z całych swoich sił byś mógł urodzić się zdrowy

Westchnął i spojrzał się za okno widząc jak niebo nadal pokryte jest gwiazdami, a ulice zalewa ciemność. Do rana już nie zaśnie więc pozostało mu jedynie czekać. Nagle sobie przypomniał, że zabrał ze sobą flet który wyrobił na duchową broń długo przed tym jak dwiedział się o ciąży. Mógł nawet stwierdzić, że nieźle szła mu gra na takim flecie. Powłóczył swoje zmęczone ciało do swojego marnego dobytku i wziął czarny flet z pięknym czerwonym chwostem i i ozdobą na nim, która przypominała lotos.

-Piękny, ale nadal nie mam dla ciebie imienia -wymruczał pod nosem wpatrując się w instrument, który stworzył z sentymentu do tej jednej osoby. -Oj Lan Zhan, dlaczego nie potrafię o tobie zapomnieć mimo, że staram się z całych sił?

Od tamtej pamiętnej nocy nastolatek starał się zapomnieć o drugim jadeicie Gusu, w którym beznadziejnie się zakochał. Często śnił o nim jak ten trzyma małe dziecko z mieszanką uczuć na twarzy, a on sam leżał w łóżku. Jednak koszmarów było więcej niż tych przyjemnych snów. W koszmarach dziecko było mu zabierane lub poronił. Zdarzały się noce spokojne, w których nie śnił o niczym.
Oczywiście marzył o tym by Lan WangJi poznał swoje dziecko i mógł uczestniczyć w okresie dorastania. Lecz ogarniający go strach przed odebraniem od niego dziecka nie pozwala mu tego zrobić. Nawet nie wie jak zareagował by wuj Lan Zhan'a dowiadując się, że ten ma dziecko z jego najgorszym uczniem poza małżeństwem.

-W co ja się wpakowałem -wyszeptał cicho pozwalając by łzy znów popłynęły po jego bladych i chudych policzkach. -To nie miło się tak potoczyć...

Zaszlochał cicho żałując, że zabrał na ich pożegnalne spotkanie to głupie wino. Gdyby nie tamta pomyłka to Lan Zhan by się nie upił i nie przespali by się ze sobą w Jingshi. Tak wiele rzeczy z tamtego czasu żałował, jednak miłości do drugiego jadeitu i maleństwa w sobie nie żałował. Czuł bezwarunkową miłość do dziecka mimo, że było wpadką i nie byłby w stanie się go pozbyć.

Gdy się w miarę uspokoił powłóczył nogami przez pokoik i usiadł przy stoliku biorąc miskę z ryżem, który dostał od gospodarza tej gospody. Było to w końcu coś innego niż chleb, którym zajadał się od dłuższego czasu.

-Czyli jedzenie takich potraw ci nie przeszkadza? Widać kogo jesteś dzieckiem -Prychnął pod nosem odstawiając pustą miskę -Mam nadzieję, że odziedziczysz coś po mnie

Chciał by jego dziecko było w jakimś stopniu było także podobne do niego, ale także i do drugiego rodzica. Rozdrażniony swoimi myślami wstał od stolika pakując swój marny dobytek. Zanim jednak wyszedł z pokoju musiał zmienić swoje dotychczasowe szaty, na te które dostał od tamtej kobiety. Płakał w duchu, że jego stare szaty robią się dla niego za małe, jednak w miarę jak dziecko w nim rosło tak i rósł jego brzuch. Beształ się często w myślach za to, że w miejscu publicznym go tak dotyka, lecz gdy był sam jego dłonie na chwilę nie spoczęły chcąc być pewnym, że dziecko żyje. W ten sposób wiedział, że ta ucieczka i ukrywanie się nie było jego kaprysem, tylko robił to dla swojego dziecka.

-Cóż...fajnie było ale muszę już się zbierać w dalszą drogę -Powiedział wychodząc z pokoju wyciągając trochę pieniędzy by dopłacić za posiłek i kąpiel wczorajszego wieczora.

Zanim jednak dotarł na dół usłyszał zbyt znajome głosy osób, od których pragnął uciec. Cofnął się o kilka kroków przeklinając deskę, która zaskrzypiała.

-Młodzi panicze w czym mógłbym pomóc? -spytał gospodarz z pogodnym wyrazem twarzy

-Chcielibyśmy przenocować ponieważ trochę zgubiliśmy drogę, a jesteśmy już wyczerpani po długiej podróży -Powiedział chłopak stojący z przodu grupy kultuwujących

"Cholera muszę stąd wyjść tak by mnie nie zauważyli. Myśl WuXian myśl!"

W momencie gdy miał się z powrotem wycofać do pokoju jeden z grupki stanął przed nim.

_________________________
Od autorki!

Witam kochani❤️🐇
Przepraszam, że dopiero teraz wstawiam rozdział, a miał być ponad tydzień temu.
Jednak nie miałam zbytnio czasu na dokończenie go.

Dziękuję wam za ponad 100 wyświetleń i lecimy po kolejne 100. Prócz tego nasze opowiadanie znalazło się na 1 miejscu w tagu #modaozushi

 Prócz tego nasze opowiadanie znalazło się na 1 miejscu w tagu #modaozushi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Jestem wam ogromnie wdzięczna, że czytacie moje marne wypociny❤️🐇

Za jakiekolwiek błędy przepraszam

Do zobaczenia kochane króliczki🐇🥰

Mój mały promyk nadziei||Mo Dao Zu ShiWhere stories live. Discover now