Rozdział 7

120 12 9
                                    

Wrzucam rozdział po kilkutygoniowej nieobecności. nie wykluczam, że być może w tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden, ale muszę najpierw posiedzieć i sprawdzić wszystkie potencjalne błędy. Tutaj też zapewne wszystkich nie udało mi się wyłapać, dlatego, jeśli coś zauważycie, zostawcie przy tym notkę <3.

Także co, do napisania!

Ps. być może wieczorem jeszcze wleci edit do middle of the night na mrs__kkm_wattpadstory na tiktoku!

A teraz zapraszam was do czytania!

Lily

Poniedziałek. Carlisle i Esme stanowczo protestowali przeciwko mojemu powrotowi do szkoły, ale nienawidziłam siedzieć na dupie cały dzień, gdy nie było takiej potrzeby. Za szkołą też nie przepadałam, ale przynajmniej było to lepsze niż leżenie na kanapie w salonie. Szczególnie, gdy wszyscy, w tym Jasper, pilnowali, czy niczego mi nie brakowało.

Powoli miałam dość tej rodzinki.to jej

Jedyną, normalnie traktującą mnie oobą była Lisa. Ona nie przejmowała się tym, że prawie zamarzłam na śmierć. Ani tym, że prawie zostałam obiadem Jaspera. Wciąż byłam przez nią ignorowana tak samo, jak wcześniej. Nawet podziękowałam jej za to.

— Lily!

Odwróciłam się, słysząc znajomy głos. Podniosłam kąciki ust na widok dziewczyny o długich, ciemnobrązowych włosach. Odpowiedziała mi szerokim uśmiechem. Szara, cienka bluzka opinająca jej szczupłą talie idealnie kontrastowała z jasną karnacją. Wąski nos zmarszczył się delikatnie, co wyglądało uroczo.

Szkoda jednak, że rozstali się z Edwardem. Przynajmniej ktoś go na tyle zainteresował, że miałam święty spokój.

— Bella! — krzyknęłam i podbiegłam do przyjaciółki.

Objęłam ją ramionami i zachichotałam. Kiedy mieszkałam w Forks chodziłyśmy razem na angielski i biologię. Bella była jedyną osobą, która przyjaźniła się ze mną tak po prostu, a nie ze względu na moje nietypowe rodzeństwo. Uwielbiałam spędzać z nią czas i rozstanie z nią było najbardziej bolesnym moim życiu. Ciężko je zniosłam, dlatego też nie byłam w stanie przebaczyć rodzinie tego szalonego, nagłego pomysłu z wyjazdem z Forks.

Tam przynajmniej miałam szczerych przyjaciół.

— Co tu robisz? — Zapytałam zaciekawiona. — Przecież dopiero, co pożegnałam cię na drugim końcu kraju!

— Przenieśli tutaj Charliego — wyjaśniła.— Ponoć mają ręce pełne roboty w związku z ostatnimi morderstwami i potrzebowali dodatkowej pomocy.

— Morderstwami? — uniosłam brew. — Ciekawe czy Stiles coś o tym wie.

— Kto to Stiles? Czy to twój chłopak?

— Daj spokój – szturchnęłam ją w bok i zaśmiałam się cicho. — Tylko się przyjaźnimy.

— Dalej kłócicie się z Jasperem? — szepnęła Bella, widząc Jaspera siedzącego w mojej ławce.

Blondyn, na moje nieszczęście, usłyszał naszą rozmowę. Zrozumiałam to, gdy uniósł wzrok znad książki i wlepił we mnie swoje miodowe tęczówki. Emanowały ciekawością, którą potrafiłam dostrzec z drugiego końca klasy.

Przeniosłam wzrok na ławkę przed naszą i westchnęłam na widok Isaaca. Wzdrygnęłam się, gdy niebieskie oczy świdrowały moja osobę. Miałam nieodparte wrażenie, że również usłyszał naszą rozmowę z Bellą ale wybiłam sobie tę myśl z głowy. Niby w jaki sposób mógłby ją usłyszeć? Przecież nie był ani wampirem, ani wilkołakiem.

Middle of the night - Jasper HaleWhere stories live. Discover now