Rozdział 6

141 13 4
                                    

Jasper

Chwilę wcześniej

Bolało. Wszystko. Czułem, jak moje ciało zaatakował okropny ból. Wgniatał w fotel i nie pozwalał swobodnie oddychać. A to wszystko przez wyznanie kobiety, którą jedenaście lat temu obdarzyłem miłością i musiałem ukryć ją przed wszystkimi. Mimo że byłem wampirem, świadomość o tym, co ona czuła wpływała na mnie jeszcze mocniej, niż innych ludzi. Z jednego, prostego powodu.

Straciłem moją Lily.

Zamrugałem kilka razy oczami. Rozejrzałem się wokół i nigdzie nie mogłem dostrzec brunetki.

Biegiem obszedłem cały dom. Myślałem, że Lily wróciła do środka i poszła do kogoś z rodzeństwa, ale nigdzie jej nie było. Zmartwiło mnie to i postanowiłem poszukać jej na własną rękę.

Nagle lunęło z nieba siarczystym deszczem. Zapach mokrej trawy unosił się w powietrzu, a ja nie miałem czasu na rozmyślanie o tym. Po prostu biegłem przed siebie i powtarzałem jej imię, niczym mantrę.

Odpowiedziała mi cisza.

— Znalazłeś ją? — zapytał Edward, który pojawił się obok mnie niczym duch.

— Nie – pokręciłem głową. — Myślałem, że poszła do was, ale nie ma jej w domu.

— Jest w lesie! — Krzyknęła Alice, pojawiając się nagle obok nas.

Ruszyłem przodem, zanim moja rodzina rozeszła się wśród drzew. Wciąż w nozdrzach czułem jej słodki zapach malinowego żelu pod prysznic. Ciągnął się przez główną ścieżkę prowadzącą od naszego domu w głąb lasu. Miałem cichą nadzieję, że to właśnie moja Lily. Jednak czarne scenariusze nie pozwalały mi skupić się na tym, co w tamtym momencie było najistotniejsze.

Wytrzymaj proszę, idę po ciebie.

Byłem wściekły na siebie. Moja pieprzona ciekawska strona sprawiła, że Lily oddaliła się od domu o tej porze. Powinienem smażyć się w piekle za swoja głupotę. Za to, że pozwoliłem, by Lily wyrzuciła z siebie to, co czuła wobec mnie.

I nigdy więcej nie wspominać o przeszłości. Ona już nie miała znaczenia.

Pomimo tego nie żałowałem, że Hale dostał po mordzie. Należało mu się za złamanie paktu. Jego wilki w tym on sam nie miał prawa położyć ręki na mojej kobiecie. A tymczasem prawie zerżnął ją na moich oczach.

W głowie wciąż miałem obraz jej nagiego ciała. Wciąż odczuwałem dreszcze na jej widok, jednak wtedy liczyło się, by odciągnąć ją od Dereka. Chciałem, żeby zobaczyła we mnie to samo, co widziała w nim.

Jednak żeby to było prawdziwe, musiałem udowodnić jej, że mi zależy.

Zapach malin stawał się coraz intensywniejszy. Nawoływałem brunetkę, drąc się na cały las. Nie przeszkadzał mi deszcz. Liczył się tylko czas. by znaleźć ją całą i zdrową. Mokra nawierzchnia jedyne co, to utrudniała poruszanie się po wydeptanych przez myśliwych ścieżkach, a drzewa były tak mokre, że ślizgałem się po nich i traciłem przyczepność.

W pewnym momencie potknąłem się o coś i runąłem jak długi. Kiedy przewróciłem się na bok, zobaczyłem Lily pokrytą błotem i liśćmi. Jej ubranie również było przemoczone do suchej nitki. Jeśli złapie jakieś choróbsko, dostanie porządne lanie.

— Znalazłem ją! — krzyknąłem, by zwołać resztę rodziny. – Wciąż żyje!

Przytuliłem jej zziębnięte ciało i ucałowałem czule w czoło po czym zabrałem do domu. Wszyscy byli przemoknięci do suchej nitki i zmartwieni. Oprócz Lisy, która weszła do środka razem ze mną. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że omal nie straciła przeze mnie siostry. Lisa nigdy nie przejmowała się Lily. A kiedy ta przestała jej słuchać, nagle ją dostrzegła i próbowała zwrócić na siebie jej uwagę.

Middle of the night - Jasper HaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz