- 24 -

25 4 0
                                    

Przedzierała się między ludźmi nie patrząc na nic, liczyło się tylko dotarcie do wejścia. W tej chwili nie myślała o tym, że wejście jest zabarykadowane przez bariery policyjne. Dotarło to do niej dopiero wtedy kiedy stała przy  jednej z nich. Mała ChoRi płakała nieustannie przerażona nową sytuacją, przez co Mina w żaden sposób nie mogła pozbierać myśli. Musiała ją zabrać ze sobą, nie ważne jak bardzo tego nie chciała, nie miała kogo prosić o pomoc, była sama. Zostawienie jej samej w domu też nie nie wchodziło w grę. Była na celowniku Kim'a, tak samo jak jej siostra, która została uwięziona z tym potworem w jednym budynku, a to wszystko przez nią. Dała się zastraszyć, pamiętała dzień w którym przyszli do niej z groźbą, że zabiorą jej małą córeczkę do miejsca z którego już nigdy nie wyjdzie, domyślała się o co mogło im chodzić. Chcieli ją zabrać do burdelu, gdzie masa potworów w ludzkich skórach krzywdziła by ją bez żadnym skrupułów i wyrzutów sumienia. Mając przed oczami ten obraz łzy same stanęły jej w oczach. Skazała tym swoją siostrę na pewną śmierć. Nie wiedziała co ma robić, nie potrafiła wtedy racjonalnie myśleć, ChoRi była całym jej światem tak samo jak Nika. Żałowała, że nie umiała wtedy negocjować, podać jakiś pomysł, uratować je obje. Przyszła tutaj właśnie z tego powodu, naprawić to czego wtedy nie umiała. Miała plan, który właśnie realizowała. 

- Odsunąć się! - policjanci krzyczeli na zmianę do tłumu, który wciąż napierał na blokady.

- Tam jest moja siostra! - próbowała przekrzyczeć hałas, na marne, nikt nie zwrócił na nią uwagi, a przecież musiała się tam dostać - Proszę! Muszę tam wejść!

- Niech się pani odsunie! - ostry głos policjanta dotarł do niej ze zdwojoną siłą, z oczu popłynęły łzy, a ChoRi zaczęła płakać jeszcze bardziej.

- Chce do domu - szeptała co jakiś czas chowając twarz we włosach Miny. Głaskała ją po plecach mówiąc, że wszystko zaraz się skończy, a one spokojnie wrócą do siebie. Nie wierzyła w żadne wypowiadane przez siebie słowo. Kłamała, nie pierwszy raz, a najgorsze jest to, że wciąga w to niczego winną ChoRi.

- Błagam pana - przerwał jej odgłos wybuchu dobiegającego z budynku. Kucnęła przyciskając do siebie krzyczącą dziewczynkę. Podniosła głowę widząc obłok czarnego dymu wychodzącego z bocznego okna, jej serce na ten widok na chwilę się zatrzymało by po chwili zaczęło bić trzy razy szybciej - Nika.. 

~*~

Pisk i jednocześnie szum w uszach to jedyne co aktualnie odbierała, nie była wstanie określić czy jej oczy są otwarte czy wciąż zamknięte. Nie potrafiła określić w żadnym stopniu jak właściwe się czuję i co się z nią dzieje. Jednie co czuła to paraliż całego ciała, bądź brak siły, który skutecznie uniemożliwił jej poruszanie. Wzięła kilka głębszych wdechów i wtedy poczuła nagły przypływ mdłości i skurcz żołądka, pisk i szum w uszach ustał, a na ich miejscu pojawił się ostry ból brzucha, a zaraz po nim wymioty. Przetarła dłonią usta powoli łapiąc kontakt z rzeczywistością, której wcale nie widziała. W pomieszczeniu panowała taka ciemność, że nie widziała własnych kończyn. Ciężko oddychając zaczęła powoli przesuwać się do tyłu, aż w końcu napotkała lodowatą ścianę. Syknęła cicho czując nagłe zimno, ale też lekką ulgę. Nie była związana dlatego pomału wstała na nogi nie odrywając się od ściany. Chciała dostać się do drzwi, które na pewno gdzieś tutaj były, dlatego zaczęła przesuwać się wzdłuż ściany, aż trafiła na jej róg. Zaczęła robić to samo nieco szybciej, aż w końcu natrafiła na to czego szukała. 

- Udało się - szepnęła do siebie nie wierząc, że wyszło to tak szybko. Sięgnęła za klamkę i mocno pociągnęła jednak drzwi ani drgnęły - Nie...nie, nie, nie... - szarpała mocniej czując jak serce zaczyna przyspieszać. W głowie miała karcące siebie myśli, bo na co ona właściwie liczyła? Że zostawią specjalnie dla niej otwarte drzwi? 

Przeklęła głośno odwracając się tyłem do ściany, oczy pomału zaczynały przyzwyczajać się do panującej ciemności, a ona zaczynała dostrzegać przedmioty jakie się tutaj znajdowały. Dostrzegła zarys biurka i krzesła, nie znała żadnego pomieszczenia w tym budynku. Ograniczali ich jedynie do szatni oraz wybranej i specjalnie przygotowanej sali na ich występ. Podeszła ostrożnie do biurka, które po chwili okazało się zupełnie puste, a gdy oczy przyzwyczaiły się na tyle dostrzegła, że biurko i krzesło to jedyne przedmioty jakie się tutaj znajdują. Poczuła, że na nowo zaczyna panikować, utknęła zupełnie sama w nieznanej jej części budynku. Spanikowana podbiegła go drzwi uderzając w nie z całych sił.

- Nika! - Oparła czoło o chłodne drzwi i wzięła kilka głębszych wdechów, przecież musi być jakieś rozwiązanie. Miała jedynie nadzieje, że jej przyjaciółce nie stała się krzywda. - Wytrzymaj jeszcze, uwolnimy nas stąd.

Odwróciła się na nowo do pomieszczenia mrużąc oczy, jej co prawda mała wada wzroku nie ułatwiała jej zadanie, szczególnie że nie próbowała jej nawet korygować okularami czy nawet soczewkami. Próbowała jednak dalej, powoli, nie odrywając stóp od ziemi zaczęła się przesuwać się w stronę równoległej ściany. Pomieszczenie nie było duże dlatego po mniej niż trzydziestu sekundach była już pod ścianą. Przesuwając się w jej prawą stronę poczuła coś na pierwsze odczucie wilgotnego, po czasie stwierdziła, że to zimny karton, a za nim kolejny. Ostrożnie przesunęła jeden by nic na nią nie spadło gdyby nie były puste, na jej szczęście były. Uśmiechnęła się czując jak nadzieja wraca do niej na nowo, sama nie wiedziała czemu, to tylko kartony. 

Popchnęła jeden, który runął na ziemie, a za nim kolejne i kolejne, aż w końcu ściana z kartonów odsłoniła kolejne, tym razem metalowe drzwi, co jeszcze dziwniejsze nie miały one klamki, a przyciski na kod. Zmarnowana usiadła na podłodze ciężko oddychając, nie mogła stwierdzić czy jest jej słabo od nerwów czy może od tego, że w pomieszczeniu z każdym jej wdechem kończył się tlen.

~*~

Spojrzał powoli i dyskretnie zza rogu budynku by oszacować sytuacje i czas jaki im został i z dużymi nerwami mógł stwierdzić, że nie zostało im dużo. Zauważył dziennikarza rozmawiającego z kamerzystą zapewne o dogodnym miejscu do nakręcenia wszystkiego co się dzieję, a jeden z nich co rusz zaglądał w jego stronę. Wrócił do pozostałych, którzy kończyli odkopywać wskazane przez nieznajomego miejsce, gdzie jest ukryte wejście do budynku. W trakcie pracy nieraz próbował skontaktować się z kimkolwiek z wewnątrz, bez skutku. Stanął za trzymanym przez  dwóch mężczyzn chłopakiem i z całek siły kopnął go w tym kolana. Ugiął się z bólem i upadł na ziemie.

- Osuńcie się. - Wykonali rozkaz od razu podchodząc do grupy, która odkopała już właz go piwnicy budynku. - Kod, jest na kod. - Powiedział wściekle wychodząc z niewielkiej szczeliny, szybkim krokiem dotarł do przetrzymywanego i z całej siły uderzył go pięścią w brzuch. - Skurwysynie, to jest ta twoja szczerość?!

- Mówiłem, że wiem mało - Wysapał próbując złapać oddech.

- A potem, że powiesz wszystko. Tracę do ciebie cierpliwość - Złapał go za ramię i siłą pociągnął by szedł za nim. Znajdując się przy odkopanym włazie wepchnął chłopaka tak, że upadając najprawdopodobniej złamał sobie rękę - Jazda! - Krzyknął trzymając w jego stronę wymierzoną broń. Nie sądził, że chłopak zrobi jak mu każą, ale ku jemu zdziwieniu zaczął wstukiwać kod do wejścia. Po chwili niewielkie wejście zaczynało się otwierać, a tam co zobaczył sprawiło, że serce zabiło mu mocniej. 

- Morgan - Przy wejściu, wśród porozrzucanych kartonów leżała nieprzytomna dziewczyna. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 17 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

GRA: Nowy Początek •J.JK•Where stories live. Discover now