2.

60 11 17
                                    

Wszystko dowiezione w jednym kawałku – Ryder"

Piszę wiadomość do Alexa, gdy tylko pracownicy wyjmują ostatni obraz i potwierdzają, że wszystko w porządku. Odpowiedź otrzymuję niemal od razu.

Dziękuję!" z dołączoną uśmiechniętą emotikoną.

Nie odpisuję już na to. Wsiadam do auta, wklepuję w nawigację adres filii wypożyczalni i ruszam sprzed galerii. Na miejsce docieram po dobrej godzinie, choć odległość nie jest spora. Korki. Zdążyłem już zapomnieć, jak to jest poruszać się samochodem po metropolii pokroju Londynu. Na szczęście droga do domu rodziców nie jest już tak długa. Dziesięć przystanków autobusowych później jestem prawie na miejscu.

Drzwi otwiera mi szczupła, niska kobieta z burzą kręconych, brązowych włosów. Na nosie ma okulary, spod których przebijają bystre, zielone oczy. Nad górą wargą ma pieprzyk w stylu Marylin Monroe. Uśmiecha się. To mama. Wiem to, choć od naszego ostatniego spotkania minęło prawie pół roku. Wiem to zanim widzę koszulkę z napisem „mama", którą założyła specjalnie na mój przyjazd. Coś mnie dławi, ściska w piersi, kiedy przytulam ją na powitanie.

- Witaj w domu – mówi tym swoim ciepłym, kojącym głosem.

Po chwili już jestem w środku. Dom pachnie ciastem. Czasem mi się zdaje, że ten zapach na zawsze wżarł się w staromodne, typowo angielskie tapety pokrywające przedpokój i salon, że zaległ w ciężkich zasłonach, w obiciach kanap. Uwielbiam ten zapach.

Zdejmuję buty, odkładam torbę na podłogę. Później zaniosę ją na górę, do swojego pokoju, który nadal jest mój, choć od wyprowadzki minęło kilka lat.

W kuchni przy stole siedzi wysoki, barczysty mężczyzna ze szpakowatymi włosami. Jest odwrócony do mnie profilem i choć serce podpowiada mi, że to na pewno jest mój ojciec, mózg wpada w panikę. Za mało znaków szczególnych, ta twarz nic mi nie mówi, nie widzę jego oczu, nie widzę blizny w kąciku ust, nie widzę... Wtedy odwraca się w moją stronę i znów nie potrzebuję napisu „tata" na jego koszulce, ani żadnej dodatkowej podpowiedzi, by go rozpoznać. Posyła mi ten swój krzywy, typowy dla niego uśmiech.

- Cześć, Ryder – wita mnie wstając z krzesła i podchodząc, by zamknąć mnie w niedźwiedzim uścisku.

- Cześć tato – odpowiadam lekko zduszonym głosem. Po chwili odsuwa się ode mnie, choć jego muskularne, opalone ręce nadal spoczywają na moich barkach. Przygląda mi się uważnie.

- Chyba trochę schudłeś. Niedojadasz czy co?

- Daj spokój – burczę pod nosem, bo nagle czuję się jak skarcony nastolatek. – Nie jestem dzieckiem, umiem o siebie zadbać.

- No mam nadzieję – klepie mnie w ramię i wraca na swoje miejsce przy stole.

- Gdzie Mo i Ray? – pytam opadając na krzesło obok niego. Mo, a dokładniej Monica, jest moją starszą o dwa lata siostrą. Nadal studiuje i mieszka z rodzicami, bo jej wydział znajduje się zaledwie trzy przystanki metra od domu. Ray chodzi jeszcze do liceum i powinien już dawno skończyć lekcje.

- Ray jest na górze, chyba uczy się do jakiegoś testu. A Mo powinna zaraz wrócić, pobiegła do spożywczego po mleko.

Dokładnie w tym samym momencie drzwi wejściowe się otwierają i dobiega nas radosne wołanie.

- Ryder już jest?!

- Jesteśmy w kuchni – odkrzykuje mama.

- Mo ma teraz różowe włosy – ostrzega mnie tata cicho. Spinam się na te słowa, bo w mojej głowie obraz siostry jest stały i niezmienny. Zaczynam się bać, że jej nie rozpoznam, że ten jeden szczegół zmieni ją w obcą dla mnie osobę. Dlatego kiedy wchodzi do kuchni, zamykam na moment oczy, jednak, gdy je otwieram, widzę przed sobą Mo. To z pewnością jest Mo.

Twoja twarz nie jest obca | Boys Love ✅Where stories live. Discover now