— SELINA NIE PRZYJDZIE — poinformowała Hermiona Granger. — Jest w skrzydle szpitalnym. Byłam u niej. Powiedziała, że Parkinson z jej domu trafiła ją klątwą.
— Poważnie? — w głosie Rona wybrzmiał entuzjazm. — To Slytherin stracił punkty...
— Nie, Sel nie chciała nic mówić — oznajmiła Hermiona. Ron stęknął z niezadowoleniem.
— W ogóle to, czemu jej ufamy?
— Nie zrobiła niczego, co sprawiłoby, że mielibyśmy jej nie ufać — odrzekł Harry.
Uznał, że chociaż sam nie był do końca przekonany do uczniów Slytherinu, to danie szansy Selinie Russell nie było wcale takim złym pomysłem. W końcu dziewczyna już dawno mogła ich wszystkich podkablować do Snape'a. Nigdy wcześniej Selina nie leżała w Skrzydle Szpitalnym Hogwartu.
Dlatego miejsce to wydawało się poniekąd nowe, ale to wcale nie dodawało chwilą w nim spędzonym, lepszego, słodszego smaku.
Selina otworzyła oczy. Miała wrażenie, że właśnie omijało ją coś ważnego. W pomieszczeniu było ciemno, więc prawdopodobnie nadeszła już noc.
Ciekawe, czy tamta ferajna polazła pod tą klapę... — zastanawiała się Selina. Parsknęła cicho, naciągając kołdrę. — Pewnie tak.
Wśród uczniów szybko rozniosła wieść o odważnym czynie Chłopca, Który Przeżył i jego dwójki przyjaciół. Fakt, że uratował Kamień Filozoficzny przed łapskami skrywającego się pod turbanem profesora od OPCM, twarzy Sami-Wiecie-Kogo.
Selina tylko westchnęła. Tak mało brakowało, a sama przeżyłaby z nimi cudowną przygodę.
— Ten Quirell zawsze mi brzydko pachniał — stwierdziła Selina. Wyszła już ze Skrzydła Szpitalnego w pełni zdrowa bez żadnych śladów po tamtej głupiej klątwie.
— No tak, bo cuchnął czosnkiem — spostrzegł Ron. — Na każdej lekcji.
— Nie to mam na myśli... — odmruknęła Selina, przewracając oczami. — A co z Potterem? Byliście u niego?
— Jeszcze się nie obudził — odparła Hermiona. — Trochę za nim tęsknie.
Selina poklepała ją pocieszająco po plecach.
— Zobaczycie, że niedługo nasz Chłopiec, Który Przeżył, na pewno się obudzi — odpowiedziała pocieszającym ronem.
Selina udała się na mecz Ślizgonów z Krukonami. Od momentu sprzeczki z Pansy Parkinson, nie zamieniła nawet słowa ze swoimi współlokatorkami. Nawet z Tracey. Wybaczyła Pansy i nie zamierzała się na niej mścić przed końcem roku szkolnego, przynajmniej o ile nie odwali czegoś jeszcze.
— Ej, Russell, komu kibicujesz? — zagadnął Theodor Nott.
— Ty widzisz, co mam na głowie, czy oślepłeś? — burknęła Selina, wskazując na swoją czapkę w barwach Slytherinu.
YOU ARE READING
STARDUST. historia buntu pewnej ślizgonki || GOLDEN TRIO ERA
FanfictionNiezbyt uprzejmy opiekun z przetłuszczonymi włosami. Zapracowana i nieco roztrzepana matka. Nieobecność nieznanego z imienia ojca. Nieustanne próby uniknięcia szkolnych konfliktów i kłopotów. (zwykle kończące się fiaskiem). I widmo zbliżającego po...