Prolog

278 10 2
                                    

- O mój boże! - Krzyknęła moja przyjaciółka. - Wyglądasz tak pięknie!
- Dziękuje Ava. - Podziękowałam. - Ciekawe czy spodobam się Danielowi. - Zaśmiałam się nerwowo.
     Mój telefon zawibrował. Wyciągnęłam go szybko z torebki i zobaczyłam wiadomość od chłopaka który podoba mi się od czterech miesięcy.

Daniel: Czekam pod bramą ;)
Martina: Już idę.

Wyszłam z domu a moja przyjaciółka stała w drzwiach niczym mama której czasem mi brakowało. Moja mama cały czas pracowała przez co, rzadko się wydawałyśmy. Z tatą było tak samo. Ale trudno. Już się przyzwyczaiłam.

- Hej rudzielcu. - Przywitałam się z chłopakiem.

     Daniel przyłożył swoje wargi do moich.

     - Ej, ej.
- Co? - Rudy podniósł pytająco brew. Egh, czy on nie zna się na żartach?
- To był żart. - Przewróciłam oczami. - Jedziemy? - Zapytałam.

     Daniel odpalił z powrotem silnik i odjechał spod bramy. No cóż. Najlepszym kierowcą to on nie był. Prawie potrącił biedną dziewczynkę.

     - W drodze powrotnej ja kieruję. - Powiedziałam stanowczo. Chłopak nawet się nie wykłócał. - Jeżdżenie nie jest twoją mocną stroną. - Wybuchłam śmiechem na co rudy przewrócił oczami. - Biedna dziewczynka.
- Biedny ja. - Stwierdził Daniel.

     Nie zgadzałam się z tym. Trudno.

     Chłopak zarezerwował stolik na dachu. Mieliśmy widok na ocean ponieważ, mieszkaliśmy w walonej Kalifornii. Brało mnie już na wymioty widząc ocean. Ale czasem go doceniałam. Zwłaszcza teraz, było romantycznie z widokiem na ocean.

     Kelner przyszedł zapytać o nasze zamówienie. Nie nawidziłam tej części jadania w restauracjach. Bardzo się tym stresowałam.

     - Poproszę, makaron z serem i lemoniadę malinową. - Powiedziałam lekko zestresowana.

     Rudzielec powiedział co chciał zamówić i podziękował.

     - Egh... nie nawidzę tego. - Burknęłam.
- Dlaczego? - Zapytał zdziwiony chłopak.
- Stresuje mnie to. - Odpowiedziałam. - Przepraszam, pójdę do toalety.

     Wstałam od stołu i podeszłam pod windę. Do łazienki trzeba było zjechać windą piętro niżej ponieważ, na dachu jej nie było. Bez. Sensu.

     Wyszłam z kabiny toaletowej i zaczęłam myć ręce. Do toalety wszedł właśnie jakiś mężczyzna. Posłałam mu pytające spojrzenie, on zrobił to samo.

     - To toaleta dla kobiet. - Wytłumaczyłam pokazując na napis który został przy montowany do drzwi.
- Oj, nie zauważyłem. Przepraszam. - Mężczyzna szybko wyszedł z łazienki lekko zarumieniony z zażenowania.

     Wyszłam z windy i moim oczą ukazał się Daniel całujący się z jakąś różowo włosom.

     - Co to ma znaczyć? - Zapytałam ze łzami w oczach. - Myślałam że to była randka. Taka która mówi sama za siebie że osoby na niej są w sobie zakochane albo chociaż zauroczone!
- Bo to jest randka. - Odpowiedział niebieskooki.
- OD KIEDY TAK WYGLĄDAJĄ RANDKI?! - Wykrzyknęłam i uciekłam od stolika.

     Błąkałam się po okolicy aż nagle, wpadłam na pomysł aby pójść na opuszczony most. Tylko ja o nim wiedziałam. Będę sama a ten typ mnie nie znajdzie. BRAWO DLA MNIE!

     Usiadłam na zimnym betonie i wpatrywałam się w strumień wody. Ten most nie był stary, brzydki lub pordzewiały. Był piękny. Nie był zrobiony z metalu. Był zrobiony z jakiegoś betonu. Natura pięknie go obrosła a drzewa wokół dodawały tego pięknego klimatu. W dzień było tu jeszcze piękniej niż w nocy.

     Gdy było mi źle zawsze tu uciekłam. To było moje miejsce. Nikt o nim nie wiedział. Chyba.

     Gdy tak myślałam usłyszałam jakieś kroki za mną.

     - Kim jesteś? - Zapytałam lekko przestraszona.
- Nie mogę ci powiedzieć. Z obcymi się nie rozmawia. - Powiedział chłopak i zrobił „smutną" minę.

     Chłopak usiadł koło mnie i zaczął wpatrywać się w wodę. Dokładnie tak jak ja.

     - Jestem Patrick. - Przedstawił się już nie nieznajomy. - A ty?
- Martina. - Ja dla niego też już nie byłam nie nieznajoma. - Skąd wiesz o moście? Myślałam że nikt o nim nie wie.
- Hmm... raz jak uciekłem z domu zawędrowałem tutaj. Od tamtej pory przychodzę tu czasem się pośmiać. - Powiedział. - A ty? Skąd wiesz o moście.
- Mama mi powiedziała. Zanim jeszcze zaczęła pracować dwadzieścia trzy godziny na dobę. - Odpowiedziałam na pytanie nie nieznajomego i przewróciłam oczami.
- Czemu płaczesz? - Zapytał zdziwiony chłopak.
- Chłopak na pierwszej randce mnie zdradził. - Powiedziałam a do oczu napłynęły mi kolejne łzy. - Rudy.
- Hahaha. A jednak to prawda. R-u-d-y-m się nie u-f-a. - Zaśmiał się chłopak. - Zróbmy sobie zdjęcie. - Posłałam chłopakowi pytające spojrzenie. - Spotkaliśmy się przypadkiem na jakimś opuszczonym moście. Jak z książek, nie sądzisz? Musimy mieć swoje zdjęcia żeby się później odnaleźć.
- Czytasz książki? Nie wyglądasz.
- Moja siostra czyta. Cały czas o nich trzeszczy.
- Sorry, mam męża. - Powiedziałam z udawanym smutkiem. - Znaczy, nie jednego. Nie mogę ich zdradzić. - Puściłam chłopakowi oczko.

I meet you on the bridge II ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz