Sixty nine. (69)

3.5K 195 29
                                    

OSTRZEŻENIE + 18 Rozdział pisany jest w innej formie niż dotychczas.


Samopoczucie Lou wpływa na wszystkich. Mary bardzo źle się czuje, więc postanawia, że zdrzemnie się, aby ból głowy znikł. Idąc do swojego sanktuarium zatrzymuje się przy niebieskich drzwiach pokoju, które należą do jej syna. Ze sztucznym uśmiechem naciska klamkę i zagląda do środka.

- Synku, chcesz coś do picia? - pyta niepewnie. Louis siedzi na łóżku wciągnięty w swój ulubiony serial, Dr. House.

- Już sobie zrobiłem - wskazuje na parujący kubek stojący na nocnej szafce.

- Pójdę się zdrzemnąć, musisz zejść i zamknąć drzwi na klucz. - mówi i uśmiecha się do bruneta po czym znika za drzwiami. Dotarcie do siebie zajmuje jej kilka sekund. Będąc już w pomieszczeni robi głęboki wdech. Rozciąga się i siada na dużym łożu małżeńskim. Zdejmuje kapcie, wsuwając obolałe nogi pod puszystą kołdrę. Poprawia poduszkę za głową i zamyka oczy. Mija kilka sekund, gdy słyszy dźwięk zamykanych drzwi. Louis. Imię syna było jej ostatnią myślą przed zaśnięciem.

~

Mary niespokojnie się porusza, budzą ją głośne odgłosy wydobywające się z dołu. Szybkim ruchem wyskakuje z łóżka i pędzi na dół po schodach. Podążając za głosami idzie w stronę korytarza.

- Harry, wynoś się! - krzyczy Louis w stronę wysokiego chłopaka. Ma skrzyżowane ręce i stoi w lekkim rozkroku gotowy do walki. Harry stara się zbliżyć do niższego od siebie.

- Lou, proszę wysłuchaj mnie. Kocham cię, tak bardzo tęsknię za twoim kutasem. - kiedy Loczek wypowiada te słowa, Mary zakrywa ręką swoje usta, aby przypadkiem nie zacząć piszczeć.

- Harodzie, nie obchodzi mnie to. Zeszmaciłeś się z tą dziwką, Carą! - Louis chce ominąć Harry'ego, ale ten nie poznała na to łapiąc za jego ramię.

- Ona mnie w to wrobiła, skarbie. Uwierz mi. - kobieta stoi w miejscu wpatrując się w swojego syna i jego byłego chłopaka.

Harry zmniejsza odległość między nim, a Lou. Jego prawa ręka obejmuje smukłe ciało Lou.

- Nie dotykaj mnie - mówi mniejszy próbując się wyszarpać. Kędzierzawy dotyka palcem usta Lou.

- Cii... - kładzie ciepłą dłoń na policzku niebieskookiego. - Kocham cię i nie zdradziłbym cię. - w tej chwili w mgnieniu oka przy boku Lou pojawia się Mary. Kobieta jest zbulwersowana tym, co właśnie powiedział jej dawny ulubieniec.

- TY KŁAMCO! KŁAMIESZ. Widziałam Cię wczoraj z tą dziwką jak ją obmacywałeś! - oskarża go grożąc palcem. Jej syn reaguje na to natychmiast i strzepuje rękę matki.

- Mamo! Nie wtrącaj się. - słowa Lou ranią jej biedne serce. Po chwil głos zabiera ktoś jeszcze.

- Mary, przewidziałaś się. Nie wychodziłem wczoraj nigdzie. - Kobieta kuli się, gdy Harry wpatruje się intensywnie w jej oczy, najgorsze jest to, że mu wierzy. Ufa mu, zawsze to robiła. Była to tylko kwestia czasu, gdy ponownie mu zaufa. Podnosząc głowę widzi cudowny obraz. Harry wtula się w ciałko Lou całując jego czoło schodząc niżej z pocałunkami wreszcie spragnione wargi muskają się delikatnie. Pocałunek staje się głębszy. Chłopcy nie zawracają sobie głowy kobietą, która im towarzyszy. Wręcz przeciwnie, zaczynają jęczeć do w usta. Louis w pewnym momencie wskakuje w objęcia Harry'ego.

- Idziemy na górę. - jęczy Kędzierzawy. Mary jakby nigdy nic idzie kilka kroków za nimi.

Lou rzucił Harrym na łóżko, zdjął mu spodnie i usiadł na nim okrakiem.

Larry Shippers as Parents | PLWhere stories live. Discover now