Meet me where the sky touches the sea

322 35 21
                                    

W szpitalu Lincolna nie było tego dnia zbyt tłoczno, Castiel przepuścił w kolejce na ostrym dyżurze dziewczynkę ze skręconą kostką; odkażono mu ranę, zszyto i opatrzono ją, prawie zemdlał w gabinecie, zmuszono go więc również do badań. Z zabandażowanym ramieniem kazano mu siąść na szpitalnym korytarzu i czekać na wyniki.

Korytarz był właściwie pusty, od czasu do czasu jakaś pielęgniarka wychodziła z pokoju i przechodziła do innego, a wtedy słychać było otwierające się i zamykające drzwi, oraz jej kroki na szpitalnym linoleum. Z domu zabrał ze sobą tylko komórkę i portfel z dokumentami, w zasadzie nic... nic nie zmieniło się w nim, w domu, podczas jego pięciodniowej nieobecności. Wnętrze chatki zatęchło odrobinę, ponieważ nikt nie otwierał w tym czasie okien ani drzwi, telefon rozładował mu się i musiał go podładować, ale prócz tych rzeczy? Domek stał jak stał. Brudne naczynia po jego kolacji z wieczoru, gdy szalał sztorm stały wciąż na biurku.

Otworzywszy wyszukiwarkę wpisał coś w nią, oczekując, aż lekarz wyjdzie do niego żeby poinformować go, jak bardzo jest z nim źle – nie czuł się źle, było mu słabo, na pewno schudł, niedobór właściwie wszystkiego w organizmie pokaże się w jego wynikach jak nic. Nie dbał o to, nie szczególnie. Wpisał w wyszukiwarkę dwa słowa.

Eleanor, Maine

Znalazł artykuł, choć nie wyświetlił się on jako pierwszy u samej góry, musiał zjechać w dół – SV Eleanor przybyła na wody wokół Southport w roku 1916, padał deszcz, a załoga nie dysponowała dokładnymi mapami wybrzeża. Kierowali się do Zatoki Fundy, ale rozbili się o nadbrzeżne skały, dzięki niedużej odległości wypadku od samego brzegu wszystkich udało się jednak uratować – w tym właścicieli okrętu, rodzinę Walpole'ów. Kita Walpole'a, jego żonę Eleanor, na cześć której nazwany został statek oraz ich dwójkę dzieci. Poczuł ucisk w gardle, przyjrzawszy się ich rodzinnemu zdjęciu i rozpoznawszy na nim broszkę, którą Dean znalazł we wraku. Dean. Z westchnieniem zamknął artykuł. Ostatni akapit wspominał, iż to właśnie po tym wydarzeniu na wybrzeżu zbudowano latarnię, obok której mieszkał – by już żaden okręt więcej nie spoczął w tej części świata na dnie.

Dowody na istnienie syren, wpisał ponownie, wyników wyświetliło się tysiące. Domyślał się, co znalazłby, gdyby spróbował wejść na któreś z tych for czy obejrzeć filmik na YouTube – zapewne niewyraźne zdjęcia będące efektem wcześniejszej ustawki i zblurowane video pokazujące nie wiadomo co. Odpowiedź samego Google'a rzuciła mu się w oczy najbardziej, podana na początku jako najbardziej trafny wynik, Google wycinał odpowiednie zdania z najbardziej trafnych artykułów by oszczędzić ludziom czasu i rozwijać w nich lenistwo, bo do artykułu nie trzeba było nawet zaglądać, gdy interesujący nas fragment podawano jak na tacy.

Amerykańska Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna to „siostra" NASA. Zwykle zajmuje się huraganami, tsunami i atmosferą. Właśnie wydała oświadczenie w sprawie syren. Oświadczenie nosi tytuł „Nigdy nie znaleziono dowodów na istnienie wodnych humanoidów" („No evidence of Aquatic Humanoids Has Ever Been Found").

Rzuciłby tym telefonem, gdyby było stać go na nowy. Wodnych humanoidów? Pięknego syrena o zielonych oczach z którym spędził ostatni prawie tydzień określić mógłby tysiącem słów, ale na pewno nie tak. Syreny istniały. Wiedział, bo pocałował jedną. Jakie to uczucie wiedzieć o czymś, o czym nie wie rząd? A może wie. Nie chce jedynie, by oni wiedzieli, zwyczajni ludzie. Przeciętni obywatele. Co dalej, kosmici? Wielka Stopa? Czemu miałby wierzyć teraz, że to również tylko i wyłącznie legendy? Potwór z Loch Ness? Megalodon? Wróżka Zębuszka? Skoro prawdziwym było stworzenie z płetwą, pół człowiek, pół ryba, czemu jakiś niewymarły dinozaur albo olbrzymia małpa miałyby nie?

Słony Pocałunek (merman!Dean DESTIEL AU) - UKOŃCZONEजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें