Rozdział 17

245 21 64
                                    

Słońce chyliło się ku zachodowi, a Mgliste Serce z uśmiechem wracała do obozu. Obok niej wędrowała Słodka Łapa. Kotka dzisiaj skupiła się głównie na polowaniu na ptaki. Ona i jej mentorka trochę ich złapały, co udowadniało jak świetnie szylkretowa kotka sobie radziła. Śnieżnobiała była z niej dumna. Po pewnym czasie doszły do obozu. Wewnątrz koty były rozkojarzone i dziwnie spięte. Wyglądało to tak, jakby coś się wcześniej tutaj działo.

Uczennica pożegnała się z mentorką i ruszyła do pozostałych, a zmęczona Mgliste Serce ruszyła do stosu zwierzyny. Wybrała sobie ziębę i zaczęła jeść. Nagle nad nią pojawił się cień. Kotka zobaczyła złociste futro, które na tle zachodzącego słońca wyglądało jakby płonęło.

-Mogę zjeść z tobą, Mgliste Serce?- zamruczał i usadowił się tuż obok. Jego futro dotykało jej, przez co śnieżnobiała czuła się nieswojo. Zielonooka odsunęła się trochę od wojownika. Ten jednak przysunął się do niej.

-Słoneczny Upadku- przerwała jedzenie i usiadła.- Co ty robisz?

Kocur był zaskoczony. Przecież jak ostatnio się do niej przytulił, to nie było takiego problemu. A teraz?

-Ale o co ci chodzi?- zapytał, również przerywając jedzenie.

-Ja już mam partnera. Nie potrzebuję jeszcze jednego! - powiedziała stanowczo.

Złocisty kocur zezłościł się i wstał.

-To niby dlaczego dawałaś mi złudne nadzieje?! - wrzasnął i zjeżył futro.

-Jakie nadzieje?! Przecież to ty zacząłeś! - fuknęła.

-Byłbym o wiele lepszym partnerem, niż ten cały Wilcze Serce! Poza tym, on nie jest ci wierny...

Śnieżnobiałą momentalnie zatkało. Jak to? Z kim niby by ją zdradzał?

-Widziałem go dzisiaj. Jadł sobie spokojnie ze Brzozową Pręgą, rozmawiał, a ona się do niego tuliła.- powiedział i okrążył ją, po czym usiadł- A on niby tak cię kocha i taki lojalny- zadrwił.

Mgliste Serce była tak wściekła, że mogłaby kogoś rozszarpać na strzępy. Wybiegła z obozu. Słyszała jeszcze czyjeś krzyki, ale zupełnie nie reagowała na nie.  Biegła przed siebie, aż doszła do granicy z Klanem Nocy. Po drodze taranowała liście, krzaki- wszystko co znalazło się na jej drodze. Kotka teraz wybuchła płaczem. Łzy kapały po jej policzkach i skapywały na brzeg.  Nagle poczuła, że ktoś opatula ją
ogonem i zaczyna lizać po głowie, żeby tylko uspokoić zielonooką.

-Ciiiii, już nie płacz- zamruczał Rudy.- Będzie dobrze. - kocur pocieszał ją, jak tylko umiał. Wiedział, że Mgliste Serce musi się wypłakać.

-Och... Rudy- zamruczała i chciała przytulić się do kota, ale ten cofnął się. Śnieżnobiała zdziwiła się.

-Masz już partnera. Poza tym pobiłem się z nim dzisiaj- kotka na chwilę przestała łkać i spojrzała zaskoczona na przyjaciela. - Pokonał mnie uczciwie, więc nie mogę nic więcej zrobić.  Chcę jednak żebyś wiedziała, że... gdybyś mnie potrzebowała, kiedykolwiek, zawsze będę. Kocham cię, Mgiełko- zamruczał smutno, po czym po prostu poszedł. Mgliste Serce widziała jeszcze w dali powiewający jego ogon, który po jakimś czasie zniknął w krzakach po drugiej stronie rzeki.

Zielonooka czuła się jeszcze gorzej. Jakby nie brakowało jej kłopotów. Płakała i patrzyła w wodę. Nagle poczuła, że ktoś ją znowu uspokaja. Tym razem kotka była pewna.

-Mgliste Serce, ej... Nie płacz- zamruczał, ale tym razem Wilcze Serce. Kotka jednak wstała i odsunęła się od niego.

-Zostaw mnie ty zdrajco!- krzyknęła przez łzy.

Wojownicy: Mgła 2Where stories live. Discover now