Rozdział 4

338 18 68
                                    

Księżyc powoli wschodził na niebo. Morska  Bryza właśnie wyznaczała ostatni patrol dzisiejszego dnia.

- Na patrol graniczny pójdzie Leśny Pazur, Biały Kieł, Nakrapiany Wiatr i Wysoki Skok- wybrała i zeskoczyła z pnia, który służył jako jej miejsce do przemawiania. Spojrzała w niebo. Gwiazdy jasno migotały. Calico usiadła przy wejściu do legowiska wojowników i obserwowała rozgwieżdżone niebo.

-Ciekawe, czy tam jesteś, Krótki Ogonie? - wyszeptała i nadal gapiła się w przestrzeń.

Jedna z nich mignęła. Kotka czuła, że to jej ojciec.

Był on jednym z nielicznych kotów, jakie kocica lubiła i szanowała. Jej matka- Deszczowy Szum, nigdy się nią nie interesowała. Robiła to tylko wtedy, kiedy bursztynowy kocur widział.

Jej mentor- Krwawy Pazur - okazał się zdrajcą. Zdradził nie tylko Klan Błyskawicy, ale cały las. Kto jej pozostał? Urodziła się jedynaczką. Nie miała żadnych przyjaciół.

Potrzasnęła głową, przerywając rozmyślania. Wtedy właśnie zobaczyła... Brzozową Pręgę. Kocica gdzieś wychodziła.
Rozejrzała się uważnie, zanim wyszła.

Morska Bryza jednak się tym nie przejęła. Może dlatego, że nie zależało jej na brązowej wojownicze.  Poza tym, było ciemno. Najdalej gdzie mogła się udać to pobliski potok.

Zastępczyni sama nie wiedziała jak się ma czuć. Z jednej strony wiedziała, że jej ojciec nie był dobrym rodzicem, ale mimo to go kochała i wspierała. Zawsze chciała być taka jak on.

Potrzasnęła głową. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do wnętrza jaskini. Ułożyła się na posłaniu i zamknęła oczy...

***

Słońce powoli wschodziło na niebo, oznaczając, że nadchodzi nowy dzień. Mgliste Serce delikatnie uchyliła powieki i się rozejrzała. Wyszła na zewnątrz szukając innych. Kiedy tam się znalazła, sparaliżował ją strach.

-Nie... To... Nie...- nie była w stanie powiedzieć jednego zdania.

W obozie Klanu Błyskawicy były same... ciała. Śnieżnobiała podbiegła do zwłok Wilczego Serca. Cofnęła się z obrzydzeniem, kiedy zobaczyła w jakim stanie one są. Zaczęła się cofać, aż w końcu na coś nadepnęła. Powoli odwróciła głowę i zamarła.  Stanęła na czaszce kota. Kocica nie zamierza dochodzić do jakiego członka to należało. Wybiegła z obozu. Biegła ile miała w łapach sił, aż w końcu potknęła się o korzeń. Przeturlała się i wpadła prosto w łapy Rudego.

Kocur wydawał się zachwycony. Jego podbródek był cały od krwi.

-Cześć Mgło- kiedy powiedział tak do niej, kotka słabo się poczuła. Spojrzała w kałuże i jeszcze bardziej obleciał ją strach. 

W tafli odbijało się jej odbicie. Szyderczo uśmiechniętej, całej w krwi kotce. 

-Aaaaaa! - zaczęła krzyczeć.

Upadła na ziemię i łapami musiała osłonić głowę. Czuła okropny ból głowy, ten sam co po walce.  Czuła się tak, jakby ktoś usiłował przejąć kontrolę nad nią i jej umysłem.

-AAAAAAAAAAAAAAA!- Tym razem wrzasnęła i to tak głośno, że nawet ból głowy na chwilę ustał.

-Mgliste Serce- usłyszała- Mgliste Serce...

***

Kotka nerwowo zerwała się z posłania. Ciężko dyszała i rozejrzała się po legowisku medyka.

Wojownicy: Mgła 2Where stories live. Discover now