Rozdział 6

293 17 97
                                    

Mgliste Serce i Szafirowa Nadzieja biegły za Rzecznym Szeptem, który panikował tak bardzo, że ledwo się trzymał na łapach.
W końcu dotarli. W cieniu, pod jednym z drzew leżała Rozżarzone Futro.  Zwijała się w kłębek i co chwilę zmieniała pozycję. To naprawdę oznaczało, że rodzi.

-A co ona tutaj robi?!- fuknął szary kocur w czarne pręgi, widząc wojowniczkę Klanu Błyskawicy.

-Pomoże mi odebrać poród- mruknęła spokojnie medyczka, co zadziwiło bardzo śnieżnobiałą.

-A ja? Co ja mam robić?- zapytał coraz bardziej spanikowany.

-Musisz przynieść mi odpowiednie zioła. Zostawiłam je tam, na polanie. Poza tym, sądzę, że bezpieczniej będzie, jeżeli to ona- wskazała ogonem na zielonooką- mi pomoże.

Zielonooki długo się nie zastanawiał. Szarobłękitna kotka dała rodzącej patyk do gryzienia.

Po chwili kocur wpadł ze roślinami i położył je obok uzdrowicielki. Sam stanął obok, czekając na dalsze zadania.
Szafirowooka przygotowała to, co jej będzie potrzebne.

Po chwili się zaczęło. Rozżarzone Futro urodziła jedno z kociąt. Mgliste Serce wzięła się za wylizywanie. W międzyczasie na świat przyszło kolejne młode. Tym razem ojciec kociątek zaczął je wylizywać.

-To było ostatnie- oznajmiła spokojnie medyczka.

Szafirowa Nadzieja dla pewności sprawdziła jeszcze brzuch karmicielki. Ale była pewna. Chociaż kociaki urodziły się nieco wcześniej, niż planowano, wszystko było z nimi w porządku.  Śnieżnobiała przełożyła kociątko i postawiła koło brzucha jej matki. Młody, szary kocurek zajął już swoje miejsce. Zaraz po nim, dołączyła do niego jego siostra- złota kotka w czarne cętki.

-Jak je nazwiemy? - zapytał cicho Rzeczny Szept, swoją partnerkę.

-Kotkę może... Łata- miauknęła słabo królowa.

-A kocurka... Nie wiem... Skałek? - zaproponował szary kocur.

-Jest pięknie.

-Musimy zanieść was do obozu- zwróciła się teraz Mgliste Serce do partnerów.

Zielonooki wziął na plecy szarą kotkę o niebieskich oczach. Mgliste Serce wzięła Łatę, a Skałka wzięła Szafirowa Nadzieja. Ojciec maluchów zabrał jeszcze resztę ziół i szybko ruszyli w drogę. Kociaki były jeszcze małe i potrzebowały ciepła i dużo jedzenia.
Całą drogę do obozu Klanu Słońca nikt się nie odezwał. Mgliste Serce zastanawiała się, zwłaszcza ostatnio, jakby to było być matką.

Szli przez naprawdę gęste trawy. Śnieżnobiała podążała za Rzecznym Szeptem, aby go nie zgubić. W końcu dotarli.

Zielonooka trochę dziwnie się czuła. Właśnie wchodziła do obozu wroga z małym kociakiem. Z reguły jak do kogoś wbijali, to po to, aby coś zdobyć lub zabić.
Możliwe, że dlatego właśnie wszyscy byli tak zaskoczeni. Płomienna Gwiazda stał na Niskim Pniu i patrzył lekko zdziwiony na sytuację dziejącą się tuż przed nim.

Śnieżnobiała starała się nie reagować na syczenie i warczenie innych członków.

-Szafirowa Nadziejo, co się dzieje, że pojawia się tutaj Mgliste Serce? - zapytał spokojnie i zmierzył wzrokiem młodą kotkę.

-Rozżarzone Futro się okociła, a Mgliste Serce pomogła przynieść tutaj Łatę, jedno z jej kociąt.

-To prawda, Rzeczny Szepcie? - zapytał go przywódca.

-Tak- przyznał radośnie szary o czarnych pręgach kot.

-Skoro tak...Mgliste Serce, mogę prosić cię na chwilę, za nim wrócisz do Klanu Błyskawicy?

Wojownicy: Mgła 2Where stories live. Discover now