#16

18.6K 1.2K 56
                                    

Z.P.W Jeff'a
Szedłem po szarej, brudniej ulicy. Wpatrzony w czubki swoich podartych tenisówek, wlokłem się od godziny w tym samym miejscu. Łaziłem po tej samej ulicy już nie wiem który raz, oczekując, że w jakiś cudowny sposób znajdę sposób. Sposób, żeby znaleźć Anastazie.
-Masz coś?-zapytała Clockwork, wchodząc wolno w uliczkę. W odpowiedzi kopnąłem zgniecioną puszkę na drugi koniec ulicy. Westchnęła zrezygnowana.
-Przykro mi, Jeff.-powiedziała, kładąc mi rekę na ramieniu. Wszystkim brakowało dziewczyny. Do poszukiwań przyłączyli się nawet proxy, choć ledwo ją znają. Może dlatego, że Alice okazała się zwykłą suką.
-To moja wina.-wyszeptałem, tępo wpatrując się w przestrzeń.
-Nie mów tak...-zaczeła.
-Nie!-wydarłem się-to moja wina, słyszysz?! -schowałem twarz w dłoniach. Do oczu napłyneła przezroczysta ciecz. Bez mojej wiedzy spływała po policzku.
-Cholera-wysapałem, ocierając łzy rękawem. Clocky patrzyła na mnie ze współczuciem. Potem jej oczy -a właściwie oko - zabłysneły wesołymi iskierkami.
-Wiem!-krzykneła wesoło.
-Co?
-Wiem gdzie jest Ana! -pociągneła mnie za rękaw bluzy. Przystaneła przy sklepie z lalkami. Patrzyłem na nią, jak na debila.
-Po prostu tam wejdź -powiedziała.
-Tam jest Ana?
-Tak myślę. -to mi wystarczyło. Drżącymi rękoma otworzyłem drzwi z tabliczką z napisem open. Zamarłem, kiedy ujrzałem Anastazie. Siedziała na brązowym, brudnym od czerwonej cieczy fotelu. Ubrana w czarno-białą, gotycką sukienkę, wpatrywała się w okno, otoczona przez lalki. Jej białe włosy swobodnie opadały na ramiona. Kiedy przekręciła głowę przeszły mnie ciarki. Zrobiła to tak, jakby sama była lalką.
-Czego szukasz?-zapytała cicho.
-Czego szukasz?!-zapytałem zszokowany -ciebie! Szukam cię od tygodni!
-Nie potrzebnie. -powiedziała obojętnym tonem. Mój wzrok powędrował na jej dłonie. Na palcu widniał zaręczynowy pierścionek.
-Ale nadal go nosisz.-stwierdziłem. Dziewczyna drgnęła. To ją wyróżniało z pośród tych wszystkich porcelanowych panien - ona miała uczucia.
-Wróćmy do domu -poprosiłem, rozkładając ręce. Miałem nadzieję, że rzuci mi się w ramiona, ale ta zrobiła kompletnie coś innego. Wstała gwałtownie z fotela. W oczach miała łzy.
-Mam wrócić z tobą do domu?!-krzykneła. Wzięła głęboki wdech i trochę się opanowała.
-Tu jest mój dom.-oznajmiła, prostując się.-masz przecież Alice.
Staliśmy w milczeniu, mierząc siebie wzrokiem.
-Czyż nie?-oczekiwała odpowiedzi. Uśmiechnęła się chytrze.
-A może nie? No nie!-zaśmiała się głośno -Wielka Alice cię porzuciła.-skuliła się, łapiąc za brzuch. Jej śmiech obijał się echem po pomieszczeniu.
-Nie jesteś moją Anastazie.
-Nie -przyznała -twojej Anastazie nie ma. Jest Doll.-wyprostowała się dumnie. Zaplotła ręce za plecami i ruszyła do okna. Stałem tam przez chwilę, patrząc na jej białe włosy. Po mojej głowie odbijały się słowa Any. Anastazie nie ma. Jest Doll.
-Albo wiesz co?-odwróciła się radośnie-chcę ci coś pokazać. Wzkazała ruchem dłoni, żebym szedł za nią. Zeszła do jakiegoś pokoju, nucąc jakąś przedszkolną piosenkę. Pokój był brudny i szary. Ściany i podłoga były ubrudzone krwią. Śmierdziało zwłokami. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zrozumiałem dlaczego. W kącie leżały ciała młodych chłopaków. Byli może w moim wieku. U każdego widniał wycięty uśmiech, taki jak u mnie.
-I co?-zapytała. Podeszła do mnie.
-Zadowolony?-wyszeptała -Anastazie nie ma. To przez ciebie.
Odepchnąłem dziewczynę od siebie. Ta upadła z głośnym hukiem. Wybiegłem stamtąd z towarzyszącym śmiechem Anastazie.

Z.P.W Anastazie
Popchnął mnie, a ja upadłam na ziemie, jak szmaciana lalka. Pomimo tego śmiałam się, kiedy uciekał. Kiedy usłyszałam dźwięk zatrzaskanych drzwi natychmiast przestałam. Podniosłam się i otrzepałam niewidzialny pyłek z sukienki. Przybierając obojętny wyraz twarzy weszłam na górę. Wchodząc po ostatnim stopniu zakręciło mi się w głowie i runełam jak długa.
-Sama się tu zamknęłaś. -odwróciłam głowę w poszukiwaniu tego głosu. Nikogo nie było.
-Sama się tu zamknęłaś.
-Zamknij się -warknęłam, nawet nie wiedząc do kogo. Próbowałam wstać, ale uniemożliwiły to nieznośne szepty w mojej głowie. Zatkałam uszy rękoma i przycisnęłam głowę do podłogi. Niewyraźne rozmowy, krzyki, prośby rozsadzały mi łeb.
-Zamknąć się!-krzyknełam przez łzy. -Morda! Morda!-darłam się, próbując uciszyć głosy. Kiedy ustały, przeczołgałam się powoli na środek pokoju z lalkami. Dysząc ciężko wyszeptałam tylko ciche:
-Przepraszam.
************************************
A co, wy myśleliście, że od razu wszystko będzie w porządku? Ha, ha. Trochę się nad wami pomęczę ^^ Jestem zua. A w mediach taka mrraśna Anastazie... znaczy Doll XD

Daj mi umrzećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz