09| Emily teraz umawia się z Harringtonem?! ✔️

614 29 6
                                    

Emily wróciła do swojego domu. Mimo wielu nalegań ze strony Steve'a postawiła na swoim. Gdy tylko zgarnęła swój samochód spod złomowiska prosiła w duchu, aby wszyscy domownicy już spali. Odetchnęła z ulgą widząc wszędzie zgaszone światła. Zgasiła samochód i najdelikatniej jak potrafiła zamknęła za sobą drzwi od niego. Obeszła kawałek dom i spojrzała w jedyne okno na piętrze z tej strony budynku. Jej okno. Szyba była lekko uchylona, więc miała alternatywę wślizgnięcia się do środka. Stanęła na stercie palet ustawionych przy przybudówce służącej za magazynek i podciągnęła się do góry na daszek. Przeszła po nim do swojego okna, aby po chwili otworzyć je i wejść do środka. W domu panowała grobowa cisza co niezwykle ją ucieszyło. Zamknęła za sobą szybę wzdychając cicho. Wszystko ją bolało, marzyła o śnie, ale musiała jeszcze szybko się ogarnąć. Chwyciła leżącą na łóżku piżamę i po cichu wyszła z pokoju, kierując się do łazienki. W tym przypadku cieszyła się, że jej pokój był najbardziej oddalony od schodów i oddzielony od reszty pomieszczeń właśnie łazienką. Weszła do środka zapalając światło, dostrzegając w jakim okropnym jest stanie. Stojąc przed lustrem przyjrzała się swojej zaczerwienionej szyi na której powoli zaczęły pojawiać się odciski palców. Nie miała pojęcia jak ukryje to przed wszystkimi. Problemem pozostawały również niewielkie ranki na twarzy. Emily westchnęła bojąc się myśleć o tym jak spotka rano rodziców...

Jej obawy były jak najbardziej na miejscu. Gdy tylko zeszła na śniadanie jej mama rozpoczęła swój wykład o nieodpowiedzialnym zachowaniu. Była tak wstrząśnięta dziwnym zachowaniem córki, że nawet nie zwróciła uwagi na jej twarz, na której pomimo fluidu było trochę widać rany. Ojciec dziewczyny za to siedział przy stole i się nie odzywał. Na dobrą sprawę nie przeszkadzało mu zniknięcie Emily. Pomyślał, że nocuje u jakiejś koleżanki i najzwyczajniej w świecie zapomniała o tym powiedzieć. Nie dając dojść do słowa córce, Rebecca odesłała ją do swojego pokoju na 5 dniowy szlaban. Zaraz po szkole miała od razu wracać do domu i nie spotykać się ze znajomymi. Nie był to problem dla nastolatki. W treningach i tak nie mogła brać udziału ze względu na swoje mocno stłuczone kolano, a znajomych nie miała wielu, więc nie miała nawet z kim się spotkać.

Dlatego większość dnia spędziła na odrabianiu lekcji oraz nauce. Była w trakcie pisania eseju na najbliższe zajęcia z angielskiego, kiedy po pomieszczeniu rozniosło się pukanie. Dziewczyna zmarszczyła brwi i podeszła do drzwi otwierając je, lecz nikogo za nimi nie zastała. Zamykając je z powrotem, jej wzrok spoczął na oknie po którego drugiej stronie dojrzała Harringtona. Rozbawienie wpłynęło na jej twarz na myśl, że chciało mu się tu wdrapać. Nie tracąc czasu uchyliła szybę zapraszając chłopaka do środka.

-Ładny pokój-rzucił brunet wyprostowując się.

-Steve, co tu robisz?-zapytała zamykając okno. Uśmiech nie opuszczał jej twarzy.

-Uznałem, że wpadnę zobaczyć jak się masz. No wiesz, w areszcie domowym.

-Aw słodko. Mogłeś użyć po prostu drzwi.

-Bałem się twoich rodziców.-odparł na co rudowłosa zaśmiała się szczerze.-Nie wiedziałem, czy ucieszą się na wieść, że jakiś chłopak chce odwiedzić ich córkę.

-Oh, ale na pewno będą zadowoleni jak cie nakryją wślizgującego się przed oko. Lecz spokojnie, pojechali do kina. Jest jedynie Theo, ale on im nie wygada, że był u mnie nieproszony gość.

Resztę popołudnia para spędziła na luźnej rozmowie. Śmiali się, przedrzeźniali, wymieniali ulubionymi piosenkami czy filmami. Zachowywali się jak starzy znajomi, choć ich więź dopiero powstawała. Kiedy rodzice dziewczyny wrócili do domu, nastolatka włączyła odtwarzać aby zagłuszyć trochę ich rozmowy. Leciała stworzona przez nią składanka piosenek, która niezwykle spodobała się Steve'owi, w szczególności piosenka Elvisa Presleya "Burning love".

You are my light | Steve HarringtonWhere stories live. Discover now