08|Skłamałam. Całowaliśmy się na imprezie u Dannego Collinsa ponad rok temu ✔️

601 27 3
                                    

Natychmiast wszyscy rzucili się do ucieczki. Nie wiadomo było ile czasu zajmie Demogorgonom przedostanie się do tuneli i ruszenie ich śladem, dlatego nie zwlekali z drogą powrotną. Adrenalina buzowała w organizmie Emily tak bardzo, że nie czuła ona bólu kolana i biegła niczym w zawodach sportowych. Tym razem znajdowała się na początku zaraz za Stevem, który ponaglał grupę, aby nie pozostawali w tyle.

-Nie chcę umrzeć. Nie chcę umrzeć.

-O mój Boże. O mój Boże.

Mamrotali na zmianę nastolatkowie przemierzając tunel. Nagle usłyszeli wołanie Mike'a o pomoc, natychmiast się zatrzymując. Podbiegli do leżącego chłopca na ziemi, którego kostka owinięta była macką skutecznie uniemożliwiając ucieczkę. Steve od razu zaczął uderzać ją swoim kijem, raniąc i zmuszając do rozluźnienia swojego uścisku. Po kilku sekundach noga Mike'a była wolna a grupa była gotowa do ponownego odwrotu. Nagle usłyszeli za sobą dobrze znany dźwięk, a gdy się obrócili w jego stronę tylko potwierdzili swoje przekonania-Demogorgon.

-Dart-odezwał się nagle Dustin wywołując zdezorientowanie na twarzy Kenway.

-Dustin wracaj tu. Nie podchodź-mówili na zmianę, lecz chłopiec nie słuchał. Stworzenie zdawało się pamiętać i rozumieć co mówi Henderson. Podszedł nieco bliżej Demogorgona odsłaniając swoją twarz.

-Hej, to ja. Twój kumpel Dustin. Pamiętasz mnie? Przepuścisz nas?-potwór wydał z siebie przerażający ryk, na dźwięk którego Emily schowała za siebie stojącą obok Max. Dustin jednak się nie poddawał.-Okej. Przepraszam, że cię zamknąłem w schronie. Chamskie to było zagranie.

-Oszalał. Ten pył mu zaszkodził-powiedziała cicho Kenway.

-Namieszał w głowie-dodał Lucas.

-Jesteś głodny? Mam twój przysmak, nugat.-pospiesznie chłopak zaczął rozpakowywać batona po czym położył go na ziemi widząc zainteresowanie stworzenia. Machnął ręką do grupy aby powoli przeszli, co im się udało. Po chwili sam wstał i ominął jedzącego Demogorgona spoglądając na niego ostatni raz-Żegnaj kolego.

Grupa ruszyła dalej, lecz nie obyło się bez niespodzianek. Tunelem zatrzęsło pozbawiając wszystkich stabilizacji. Emily w ostatniej chwili chwyciła ramię Harringtona, zapobiegając jego upadkowi. Chłopak chciał podziękować, ale w tym samym momencie rozległy się ryki potworów. Grupa natychmiast zerwała się do biegu.

Po kilku chwilach ich oczom ukazała się zwisająca lina-ich wyjście. Nie tracąc czasu Steve podsadził Max, która jako pierwsza wydostała się na powierzchnię. Zaraz za nią po linie wdrapał się Mike, Lucas i z pomocą Harringtona Dustin. Dzieci były bezpieczne. Steve był już gotowy aby podsadzić Emily, ale ponownie usłyszeli odgłosy Demogorgonów, a zaraz za nimi na ścianie tunelu pojawiły się cienie.

-Pamiętasz kiedy zapytałeś mnie czy się wcześniej spotkaliśmy?-zagadała Emily chłopaka, który chwycił swój kij i ustawił się do obrony. Szykowała się na pewną śmierć, więc chciała być szczera z brunetem. Z góry słychać było rozpaczliwe nawoływania dzieci, aby wchodzili na górę, lecz nie było czasu.

-Lepszej chwili nie znalazłaś-mruknął brunet przysuwając się do dziewczyny. Zza rogu wyłoniła sie pierwsza bestia.

-Skłamałam. Całowaliśmy się na imprezie u Dannego Collinsa ponad rok temu.

Steve wiedząc, że na nic mu się zda jego broń przysunął się jeszcze bliżej nastolatki i objął ramieniem czując jak ta cała się trzęsie. Emily jedną ręką objęła szyję chłopaka, a drugą jego tors i widząc zmierzającą na nich chmarę Demogorgonów, schowała twarz w jego bluzę. Polubiła go, lubiła być w jego towarzystwie, troszczył się o nią i bolało ją, że lada chwila to wszystko mogło się skończyć. Nie chciała patrzeć jak potwory się na nich rzucają...

You are my light | Steve Harringtonजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें