04| Zwariował ✔️

733 32 6
                                    

Lucas i Max momentalnie spojrzeli w stronę stojącej przy busie trójki. Emily spojrzała na Steve'a, lecz zaraz jej wzrok wrócił do Hendersona, który ze złością jej się przyglądał. Nie mówiąc nic odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę, z której przyszła przygotowując się mentalnie na spacer. Słyszała za sobą nawoływania Lucasa i Max, lecz je ignorowała. Steve zastanawiał się co zrobić. Na pewno byłoby mu raźniej w towarzystwie nastolatki i łatwiej zapanować nad 3 dzieci. Odwrócił się do Dustina i zaczął pytać dlaczego to zrobił. Ich rozmowa przerodziła się w kłótnie, w której ostatecznie Harrington dał do zrozumienia, że Kenway jest im potrzebna. Puścił się biegiem za dziewczyną wołając jej imię, podłapane od reszty, ale ta nie zwracała na niego uwagi. Była pochłonięta swoimi myślami. Mimo wszystko zraniło ją trochę zachowanie Dustina. Chciała racjonalnie podejść do sytuacji, zachować się tak to miała w zwyczaju, a on był na nią za to zły. Wiele razy miała do czynienia z podobnymi sytuacjami, przez co zaczynała bać się być sobą przy innych. Przez życie przewinęło się jej wielu znajomych, którzy kiedy poznawali jej osobowość to zaczynali się wycofywać. Wyjątkiem był Chase, ale wiadomo jak potoczyła się z nim sprawa.

Steve w końcu zrównał się z Emily stając na przeciwko, blokując tym samym drogę.

-Poczekaj. Dustin nie miał tego na myśli-powiedział poprawiając zmierzwione włosy.

-Nie obchodzi mnie co Henderson miał na myśli, skoro jasno wyjaśnił, żebym sobie poszła.-chciała ominąć bruneta, lecz ten chwycił ją za ramię.

-Posłuchaj, nie próbuje go usprawiedliwić czy przeprosić za niego. Chłopak ma zły dzień. Zatrzymał stworzonko, które okazało się być Demogorgonem i teraz może znowu zagrozić Hawkins. Dodatkowo wydaje mi się, że podoba mu się Max, ale ona bardziej woli Sinclaira. Zazdrość i te sprawy.

-Do czego zmierzasz?-zapytała wkładając dłonie do kieszeni bluzy.

-DO czego zmierzam... Powinnaś zostać z nami i pokonać tego potwora. Jestem przekonany, że Lucas nie wziąłby cię ze sobą gdyby nie był pewien, że pomożesz nam to zrobić. Plus, nie narzekałbym na dodatkową parę oczu pilnującą czy nic się nie dzieje dzieciakom.

-Sama nie wiem-wyznała Emily łapiąc się za głowę. Steve z uwagą przyglądał się jak na twarz dziewczyny wpływał niepokój; jej brwi zmarszczyły się, usta uformowały w cienką linię, a oczy na chwilę przymknęła. Gdy ponownie je otworzyła i spojrzała na bruneta, mógł on zobaczyć w nich strach-Nie sądzę, abym była na tyle odważna, aby chronić dzieciaki. Nie znalazłam się nigdy w takiej sytuacji i nie wiem jak się zachowam. Co jeśli...

-Wszystko będzie dobrze-powiedział spokojnie nastolatek. Położył dłonie na obu ramionach dziewczyny i delikatnie je uścisnął w ramach dodania otuchy.-Zrobię wszystko aby nie stała się krzywda Dustinowi, Lucasowi czy Max. Żeby tobie nie stała się krzywda. Ale gdyby była sytuacja, kiedy nie ma mnie obok to ty musisz zadbać o dzieciaki.

Nastolatka czuła się jak zaczarowana. Wpatrując się w oczy chłopaka nie mogła dostrzec nic innego jak piękno jego czekoladowych tęczówek, które mówiły prawdę. Nie znali się długo, w zasadzie w ogóle się nie znali, ale mimo to wierzyła w każde jego słowo. Wierzyła, że gdyby sprawy przybrały nieprzyjemną perspektywę to obroni ich wszystkich.

-Okej-powiedziała cicho, nie wiedząc czemu.

Steve i Emily jeszcze przez chwilę się w siebie wpatrywali, ale w końcu brunet przerwał ten moment. Powiedział, że zaraz się zacznie ściemniać i lepiej aby wrócili do reszty. Tak też zrobili. Widząc powracającą parę Max uśmiechnęła się pod nosem, ciesząc sie, że nie będzie jedyną dziewczyną w grupie. Polubiła Kenway i zdecydowanie chciała ją w pobliżu.

You are my light | Steve HarringtonOù les histoires vivent. Découvrez maintenant