8. Meandry zauroczenia

842 169 26
                                    

Bea z przerażeniem obserwowała, co działo się z Larą przez kolejne dni. Jej przyjaciółka usychała z oczekiwania na swojego wymarzonego chłopaka i najwyraźniej nie potrafiła myśleć o niczym innym. Choć Krukonka starała się ją zrozumieć, ze swoim zapałem do nauki obawiała się, że Lara zawali ich najważniejszy rok, zanim ten jeszcze się dobrze rozkręci, dlatego któregoś dnia prawie siłą zaciągnęła ją do biblioteki.

Przyjaciółki w odosobnionym zaciszu wspólnie opracowywały pytania na nadchodzący test z zielarstwa, to znaczy - Bea to robiła. Lara, pogrążona w kolejnych marzeniach o tym, co wydarzy się, gdy wreszcie spotka się z Nikolaiem twarzą w twarz, o czym pisała kolejny wiersz. Pytania leżały tuż pod nim, dawno zapomniane już po piątym przykładzie...

- Lara, co odpowiedziałaś w dwudziestym siódmym...? - zapytała Bea cicho, nie odrywając nawet wzroku od swoich notatek, w których najwyraźniej nie potrafiła znaleźć odpowiedzi.

Siedząca naprzeciw niej przyjaciółka nie zareagowała. Wykreślała coś agresywnie ze swojej kartki, nie zważając na pojedyncze kosmyki rudych włosów wypadających z jej koka na czoło.

- Lara - powtórzyła Bea nieco głośniej, choć wciąż dopuszczalnie jak na bibliotekę, lecz Gryfonka nadal wpatrzona była w swoją kartkę. Krukonka westchnęła głęboko i ostatecznie kopnęła przyjaciółkę pod stołem, co dopiero wtedy zadziałało.

- Co, co? - Lara uniosła głowę, a już po minie Bei była w stanie wywnioskować, że musiała wołać ją kilkukrotnie. Z jednej strony ją to speszyło i pospiesznie odwróciła kartkę z wierszem na drugą stronę, by Bea nie mogła zobaczyć jej treści, a z drugiej wcale nie żałowała, że dała się ponieść wenie. Czuła, że to mógł być jeden z najlepszych napisanych dotąd utworów.

- Co ty tam tak piszesz? - zapytała Bea swoim nauczycielskim tonem, który czasem wywoływał u Lary ciarki. - Mam nadzieję, że odpowiedzi na pytania.

- Jasne...

Bea westchnęła głęboko niczym rozczarowana matka.

- Lara, no... Ja wiem, na co ty czekasz, ale zaczynam martwić się o twoją naukę.

Lara machnęła ręką, nawet jeśli sama dobrze wiedziała, że w ostatnim czasie uczyła się trochę mniej niż zazwyczaj.

- Przecież nic jeszcze dotąd nie zawaliłam. Pouczę się, tylko później. A jak Nikolai przyjedzie, to już w ogóle będę pilną uczennicą - zadeklarowała, kładąc rękę na sercu. Lara naprawdę zamierzała tak zrobić, lecz czuła, że Bea może jej nie uwierzyć.

- Merlinie, ja też się już nie mogę doczekać, aż on tu przyjedzie, bo może wtedy odżyjesz. - Bea złapała się za głowę. - Ty nigdy nie miałaś takiej obsesji na punkcie chłopaka, a co dopiero takiego, którego nawet nie widziałaś!

Lara przełknęła tylko ślinę, bo Bea nie miała przecież najmniejszego pojęcia o jej dawnej obsesji na punkcie Jakoba.

- A ty miałaś obsesję na punkcie nauczyciela - odgryzła się Gryfonka, co ostatnio stanowiło jej jedyny kontrargument na zarzuty przyjaciółki.

- Ale nic przez to nie zawaliłam.

- Ja też nie! - odparła Lara nieco głośniej niż powinna. - Bea, czy możemy przestać już wałkować tę rozmowę po raz setny? Wiesz, że mnie się nic nie odmieni. Daj mi się chociaż tym nacieszyć.

Bea nie miała już pojęcia, co jej powiedzieć. Z jednej strony trochę się z nią zgadzała, a z drugiej obawiała się, że mrugnie, a Lara jej przepadnie. Sama jednak nie była nigdy zakochana, więc w zasadzie co mogła o tym wiedzieć...?

- Dobrze, obiecuję, że już nie będę cię tym męczyć - powiedziała ostatecznie Bea.

- A ja obiecuję, że niczego nie zawalę - odparła natychmiast Lara. - Układ? - zapytała, wyciągając do przyjaciółki rękę, w którą ta ją pacnęła.

- Układ.

- No, to teraz pokaż to pytanie całe - powiedziała Lara i przyciągnęła kartkę Bei do siebie, po czym znalazła to, na czym jej przyjaciółka utknęła. - Bla, bla, bla... Odpowiedź będzie skrzeloziele - dodała jak gdyby nigdy nic, odrzucając zadania Bei.

Krukonka spojrzała na kartkę, a następnie pacnęła się w czoło.

- Cholera, masz rację. To takie oczywiste było...

- Widzisz? Nie doceniasz mnie.

Po tamtym spotkaniu obie przyjaciółki wyszły nauczone, więc Lara mogła bezkarnie wrócić do swojego rozmarzenia. Jeszcze w drodze do wieży Gryfonów wymyślała dalszą część wiersza, który zaczęła w bibliotece, gdy kolejny raz jej to przerwano.

- O, Lara, jak dobrze, że cię znalazłem. Mogę ci zająć chwilkę?

Przed Larą stał Tristan, czyli chłopak, którego najlepiej znała z tego, że zawsze siadał w Wielkiej Sali gdzieś blisko Bei. Widać było, że bardzo ją lubił, choć sama zainteresowana prawdopodobnie tego nie zauważała.

- Wal - odparła Lara z uśmiechem.

- Słuchaj... Bo ty znasz Beę najlepiej... Myślisz, że ona mnie w ogóle lubi?

Dziewczyna uśmiechała się, lecz w środku poczuła trochę zazdrości. Bea nawet nie szukała adoratora, a takiego miała, a Larze pozostawało tylko marzyć, że Nikolai jakkolwiek odwzajemni jej uczucia. Gryfonka zdawała sobie sprawę, że była mniej atrakcyjna i mniej inteligentna niż przyjaciółka, ale w tamtym momencie doszło to do niej jakoś dosadniej.

- Myślę, że tak. - Zaśmiała się, chcąc ukryć to, co czuła w środku. - Tylko ona jest czasem tak zajęta nauką, że nie wie, co się wokół niej dzieje.

- O, super, a... Powiedziałabyś mi, czy Bea lubi kakao?

Lara uśmiechnęła się pod nosem. Ona też chciałaby dostać kakao od Nikolaia.

- Lubi. W ogóle lubi czekoladę.

- To genialnie. Bardzo ci dziękuję - powiedział Tristan, który wyglądał na szczerze zadowolonego. - Dobrej nocy, Lara.

- Nie ma za co... - odparła dziewczyna, patrząc trochę smutno, jak Tristan odchodzi i znika za zakrętem korytarza. - Dobrej nocy...

Listy w ciemnoWhere stories live. Discover now