Jeszcze kilka dni temu Lara myślała, że jej ostatnia wycieczka na Pokątną będzie raczej smutna, bo wiedziała, że będzie tęskniła za Hogwartem. Odkąd jednak otrzymała informację o przyjeździe Nikolaia, uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Po części zgadzała się z Beą, że przeżywała to trochę za bardzo i mogło to grozić rozczarowaniem, ale te wszystkie emocje były silniejsze od niej. Codziennie przed snem wyobrażała sobie, jak to spotkanie będzie wyglądać, a wyobraźnia nęciła ją możliwie najprzyjemniejszymi scenariuszami.
Od Nikolaia na moment oderwała ją kolejna zaskakująca wiadomość - informacja w jej ostatnim szkolnym liście, że w tym roku należy wziąć ze sobą szatę wyjściową.
- No i co z tego, że wybrałyśmy te sukienki, jak nadal nie wiemy w zasadzie, po co - powiedziała Lara, wychodząc wraz z Beą ze sklepu Madame Malkin. - Nie mamy nawet pojęcia, czy pasują do wydarzenia.
- Lara, przeszukałam każdą książkę, jaka mogłaby się z tym łączyć, no nic się chyba na razie nie dowiemy.
Lara doskonale o tym wiedziała, lecz wcale nie pomagało to jej gryfońskiej niecierpliwości.
- Ta niewiedza mnie zabija. Może zrobią nam jakiś bal na koniec szkoły czy coś?
- Nie sądzę. - Bea pokręciła głową. - Mój brat przecież kończył szkołę te cztery lata temu i nic nie było. Mogę popytać taty, bo w Ministerstwie to zawsze wszystko wiedzą, ale jakoś wątpię, że się dowiem...
- Aaa, nie wyrobię. - Lara uniosła ręce do nieba. - Ale przynajmniej mam sukienkę... Może mogłabym ją też włożyć na spotkanie z Nikolaiem...?
- Zwariowałaś - stwierdziła Bea, przeciskając się przez tłum. - To jest sukienka jak na największy bal. Myślę, że jakbyś ją ubrała na spotkanie z nim, to pomyślałby, że cię powaliło.
- Oj, no daj pomarzyć... - mruknęła Lara, w głowie wizualizując sobie spotkanie niczym z bajki (stąd i sukienka), lecz przyjaciółka z determinacją ściągała ją na ziemię.
- W sukni go witać nie będziesz, już ja o to zadbam.
- W sumie ciekawe, jakie on lubi dziewczyny... - ciągnęła Lara, zupełnie niewzruszona uwagą przyjaciółki. - O tym nigdy nie gadaliśmy.
- Na razie się tym nie przejmuj. Przejmuj się tym, czy tobie się w ogóle spodoba.
Po powrocie do domu ze szkolnych zakupów Lara była z jednej strony szczęśliwa, a z drugiej jakoś niezwykle smutna. Czuła, że potrzebowała się komuś wygadać, ale komuś obiektywnemu, kto nie będzie w żaden sposób oceniał jej relacji z Nikolaiem...
I na szczęście miała kogoś takiego.
- Cześć, Zazo! - zawołała radośnie do swojej sowy, która jak dotąd siedziała w klatce i prawie przysypiała, jednak na widok swojej właścicielki zahukała równie entuzjastycznie.
- Na zewnątrz jest tak duszno, że sobie nie wyobrażasz - mówiła Lara, zrzucając swoją fioletową torbę na łóżko i podchodząc do drzwi balkonowych, które lekko otworzyło. - Za jakąś chwilę będzie burza jak nic - dodała, zauważywszy na niebie ciemne chmury, które nieuchronnie zbliżały się w stronę domu. Nie wiedzieć czemu, uznała je z jakiegoś powodu za zły znak.
Poprawiła ramiączko błękitnej bluzki, a następnie usiadła przed stojącą na komodzie klatką i otworzyła ją na oścież. Zazo chętnie wyskoczył stamtąd prosto na jej rękę, po czym dał się pogłaskać po jasnobrązowych piórkach.
- A kto jest moją ulubioną sówką? Ty jesteś - mówiła Lara niczym do dziecka, uśmiechając się od ucha do ucha od samego głaskania. - Mam dla ciebie twoje ulubione smakołyki, wiesz? Już ci daję.
Zazo zleciał z ramienia dziewczyny na komodę, a ona różdżką przywołała do siebie papierową torebkę ze smakołykami. Podała jeden z nich uradowanej sowie, a sama westchnęła, opierając głowę na łokciu. Rudy, pofalowany kosmyk wypadł z jej rozwalającego się koka na twarz, ale w ogóle nie zwróciła na niego uwagi.
- Och, Zazo, może ty mi powiesz... Czy ja oszalałam już z tym Nikolaiem? Ty go w końcu widziałeś tyle razy, jak mu dzielnie zanosiłeś te moje wypociny. Powiedziałbyś mi może, jak on wygląda, co? - Zaśmiała się żałośnie.
Zazo zajadał się przekąską, jednak Lara czuła, jakby naprawdę ją zrozumiał.
- Może Bea ma rację, że postradałam zmysły... Ale to przecież nie tak, że ja chciałam się w nim zakochać, to samo przyszło. Zakochałam się w jego słowach. - Uśmiechnęła się delikatnie, a potem równie szybko posmutniała. - Ludzie kiedyś przecież wyznawali sobie uczucia przez poezję na przykład... I tak, wiem, że mogę się rozczarować, ale czy muszę się od razu negatywnie nastawiać?
Zazo wciąż jadł, dając Larze czas na dalsze żalenie się. Dziewczyna przyciągnęła przed siebie stojące na komodzie lusterko i spojrzała na swoją wręcz zalaną piegami twarz.
- Wiem, że nie jestem ani tak ładna, ani tak mądra jak Bea - ciągnęła, poprawiając ostatecznie ten niesforny kosmyk, choć uważała, że to wcale nie pomogło jej wyglądowi. - No ale czy to znaczy, że nie mam już żadnych szans...?
Zazo zahukał, lecz nie w reakcji na jej słowa, a domagając się kolejnego przysmaku. Te jego czarne oczka były takie, że Lara zwyczajnie nie potrafiła mu odmówić.
- Chcesz jeszcze, co? - Zachichotała, a następnie sięgnęła po kolejny smakołyk z torby i bez zawahania mu go podała. - A masz, na zdrowie. Ja to chyba też sobie wezmę coś słodkiego...
Wstała, by znaleźć coś w swojej szafce, w której trzymała słodycze na czarną godzinę i ostatecznie wyciągnęła jedną Czekoladową Żabę.
- Wiesz co, Zazo? Przynajmniej mam ładną sukienkę. Zaraz ci zresztą pokażę - powiedziała, siadając z powrotem przy komodzie i otwierając smakołyk dla siebie, z którego wypadła karta.
Lara podniosła ją z podłogi i zaśmiała się, po czym odwróciła kartę z napisem Miranda Goshawk w stronę sowy.
- No i masz. Babcia.
Ciekawe, czy Nikolai jadł Czekoladowe Żaby... I czy, gdy trafiał na tę kartę, myślał o Larze.
![](https://img.wattpad.com/cover/325886334-288-k991982.jpg)
CZYTASZ
Listy w ciemno
Fanfiction💌 Lara zakochała się w Nikolaiu, a przynajmniej w tej części jego, którą dał jej poznać przez wymieniane listy. Ale czy na żywo chłopak z Durmstrangu okaże się takim księciem z bajki, jakim ona opisuje go w swoich wierszach?