18

104 9 9
                                    


Jej zmęczone powieki opadły, a razem z nimi wszystkie głosy ucichły. Nie czuła już również dłoni chłopaka na swoim ciele.

Zemdlała.

Już myślała, że nie żyje. Ze zostawi ten świat, a w nim jej przyjaciółkę Aoi, kochanych opiekunów oraz tego, za którym najbardziej by tęskniła. Za Amane. Myślała, że dołączy do rodziców gdzieś nad chmurami i już nie będzie czuła nigdy bólu.

Jednak to nie była dobra pora na jej odejście. Oni nie dadzą jej odejść tak młodo. Ma przecież przed sobą jeszcze całe życie. Chciała wyjść za mąż, kupić ładny domek za miastem, mieć dziecko lub gromadkę a do tego oczywiście jakiś uroczy piesek lub kotek i żyć szczęśliwie, aż ją i jej małżonka śmierć nie rozłączy.

Ona dobrze wiedziała, że tym razem nie obudzi się w niebie.

Ale jeśli nie w niebie to gdzie?

Zaraz się dowie. Zaczęła odzyskiwać świadomość. Przed oczami widziała jasną plamę, która zaczęła się z każdą chwilą zwiększać i robić coraz bardziej wyraźną.

Po chwili biała plama stała się już całkowicie wyraźnym obrazem.

Jasne lampy na suficie. Ale przecież nie mieli takich w domu?

Rozejrzała się. Jakieś monitorki? To chyba był szpital, jednak nie była tego tak do końca pewna.

Spróbowała się podnieść na łokcie, jednak zanim to zrobiła ktoś złapał ją za ramię.

- Nie wstawaj, leż. - powiedziała do niej kobieta, która chyba była pielęgniarka - Doktorze, obudziła się!

Doktorze? Czyli to serio szpital, a ta pani wyglądająca na około 25 lat serio była pielęgniarką.

Kobieta pomogła nastolatce usiąść i najbardziej delikatnie jak tylko mogła zdjęła bandaż z tyłu głowy.

Do łóżka podszedł młody mężczyzna w okularach. To był lekarz. Zaczął oglądać głowę Nene, na której nie było już opatrunków.

- Rana jeszcze nie zaczęła się goić, ale na szczęście nie doszło do żadnego zakażenia, ani niczego co mogłoby zaszkodzić. - mówił do pielęgniarki, po czym spojrzał na nastolatkę - Masz wielkie szczęście, że nic ci się nie stało. Szkło mogło zrobić ci wielką krzywdę. Teraz może cię trochę zaboleć, odkażę ranę i nałożę nowy opatrunek.

Nene doznała lekkiego pieczenie od wody utlenionej, po czym poczuła bandaż owijany wokół jej głowy.

Położyła się spowrotem.

- Proszę pana, gdzie jest Amane? - spojrzała na mężczyznę, który odchodził

- Tamten chłopak? Czeka przed salą. Mogę go wpuścić, jeśli chcesz. - dziewczyna pokiwała głową na tak

Lekarz otworzył drzwi i wyszedł z sali. Po nim wszedł Amane, a za nim jego rodzice.

Gdy chłopak tylko zobaczył przytomną dziewczynę podbiegł do niej tak szybko, jak nogi mu pozwoliły i przytulił ją bardzo mocno.

- Bałem się, że cię stracę... - mówił gładząc czule nastolatkę po włosach

- Ja też... - przymknęła oczy jako reakcję na głaskanie - Ale co się stało?... Działo się zbyt szybko, nie pamiętam szczegółów.

Pani Yugi podeszła bliżej.

- Powinniśmy powiedzieć to wcześniej, ale nie wiedzieliśmy jak... - odwróciła na chwilę wzrok w bok, po czym znów spojrzała na Yashiro - Tsukasę bardzo łatwo przekonać do wszystkiego, nawet złych rzeczy. W poprzednim mieście, w którym mieszkaliśmy jego rówieśnicy zachęcili go do alkoholu. Najpierw było jedno piwo, później już pił codziennie, a my nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy... Potem doszły do tego papierosy, a nawet używki... Był kiedyś w szpitalu na oddziale psychiatrycznym. Zabrali go na odwyk, żeby dał sobie z tym spokój...

"Wspólny spacer w deszczu" | HanaNeneWhere stories live. Discover now