VII

268 4 2
                                    

Godzina 5:55

Obudziłam się w nocy z powodu mocnego bólu głowy, postanowiłam napić się wody która stała obok mojego łóżka. Zamknęłam oczy aby je przetrzeć i zobaczyłam go zmorę mojego stanu psychiczne i wszystkiego co możliwe, wyjechałam do Barcelony po to aby o nim zapomnieć i o jego krzywdach jakie mi wyrządził. Zaczęłam krzyczeć tak bardzo ze po chwili Pablo stał już przy moim łóżku.

-Co się stało ze o godzinie 6 żmije krzyczą.-chłopak nie zdawał sobie sprawy co spowodowało mój krzyk.

-Gavi widziałam go ja mam dość.-szatyn był w lekkim szoku gdy mówiłam mu to.

-Sofka nie bój się nie ma go tu nic ci nie zrobi słodka.-mówiłam mu żeby skończył z tym, jak widać nie rozumie najprostszych słów.

-Wiesz co ja pójdę się przejść nie idź za mną błagam idź spać.-po tych słowach ubrałam dres i wyszłam z domu nie miałam już siły płakać a tym bardziej nie mogłabym już zasnąć. Postanowiłam się przejść na boisko obok mojego domu.

Po kilku minutowym spacerze zauwzalam pewna osobę która o godzinę 6:15 była na boisku i kopała piłkę, moja ciekawość wygrała i postanowiłam usiąść na trybuny, po chwili wzrok chłopaka wylądował na mnie.

-A TY KIM JESTEŚ!-wykrzyczał tajemniczy chłopak w moja stronę. Zeszłam z trybun i poszłam w jego stronę.

-Sofia miło mi.-wyciągałam rękę w stronę chłopka zrobił on to samo.

-Pablo Torre.-wiedziałam kto to doskonale był, w końcu wiem dużo ponieważ mój tata to trener dumy katalonii.

-Znam cię, to co gramy.-widać było ze moja odpowiedz zmieszała chłopaka, lecz przystał on na mojej propozycji

Szczerze mówić bardzo dobrze dogadywaliśmy sie z chłopakiem, był zabawny czas mijał nam nie ubłaganie dopóki nie zauważyłam jednej osoby na trybunach, mój humor odrazu uległ zmianie i Torre to zauwzyl.

-O Pablo Gavi za niedługo zagram z nim mecz.-chłopak był ucieszony ze widzi ta młoda gwizde za to ja byłam zmieszana. Gavira długo się nie zastanowił i postanowił do nas podejść i zaczął  swoją sucha gadkę.

-Cześć Torre, i oczywiście sofka.-mówiłam mu żeby dał mi spokój, ale najwyraźniej nie zrozumiał prostego polecenia.

-Hej gavi, właśnie się poznałem z Sofia bardzo przyjemna dziewczyna.-odpowiedział ucieszony chłopak, widziałam ten uśmiech gaviego wiedziałam  co on znaczył i nie chciałam żeby to mówił.

-No bo m...-nie dane było mu dokończyć ta bezmyślna wypowiedz, ponieważ złapałam chłopka za nadgarstek i poinformowałam rozmówcę że, musimy już isc.

-DO ZOBACZENIA SOFIA NA MECZU.-wykrzyczał radosny torre widać było ze uśmiech z twarzy mu nie schodził. Gdy tylko przekroczyliśmy próg boiska zaczęłam swoje wywody w stronę gaviego.

-Czy ty serio myślałeś ze powiesz, że jestem twoim dziewczyna debilu a po drugie czego nie zrozumiałeś w zdaniu. „nie idź za mną", bo myśle ze przekaz nie był...-chłopak przyłożył mi swoją ręka do moich pełnych różowych ust.

-Bądź już cicho denerwuje mnie twój głos, tak jak zreszta cała twoja osoba wracajmy do domu.-przystałam na propozycje szatyna bo nie chciało mi się już go słuchac ani nic mówić skoro moja cała osoba go denerwowała, nie parząc miałam to samo zdanie.

Po powrocie do domu poszłam się na trochę położyć bo głowa mi pękała, za to pan gavira postanowił w końcu isc do swojego domu.

Około godziny 15 się obudziłam było mi tak sucho w gardle oraz było mi dosyć zimno, pewnym krokiem zeszłam po schodach zauważyłam bluzę która pewnie była pepiego dlatego wzięłam ja i założyłam powędrowałam po szklankę wody i poszłam na górę odczytać powiadomienia z całego dnia. Wzięłam komórkę do ręki i pierwsza wiadomością która rzuciła mi się w moje gałki oczne była od Gonzaleza.

recuperar mi fe | Pablo GaviWhere stories live. Discover now