Minęło parę miesięcy od całego zdarzenia. W między czasie bohaterowie obchodzili Gwiazdkę, Nowy Rok oraz Wielkanoc. Przez ten okres Timber pomagała Rzeszy uporać się z jego demonem, ale nic z tego. Nazista dalej miał ataki. Raz próbował się przez to zabić ale ZSRR go powstrzymał. W tej chwili jest 21 czerwca 1941. Rzesza właśnie wstał i poszedł do łazienki wziął prysznic i umył zęby. Po wypłukaniu jamy ustnej w lustrze znowu zobaczył ,,Złego Siebie".
Rz- Czego znowu chcesz?
Rzv2- Jak Ci się spało?
Rz- Nie próbuj być miły!
Rzv2- No nie zesraj się.
Rz- >:(
Rzv2- Jesteś coraz słabszy. Gdybyśmy zawarli pewien układ mógłbym Ci pomóc.
Rz- Nein...
Rzv2- Jak sobie chcesz- powiedział odchodząc
Rz- Chwila... Poczekaj.
Rzv2- Hmmm?
Rz- Dobrze... Przyjmuję twoją ofertę. To trwa już zadługo, ale....
Rzv2- Ale?
Rz- Możesz mi obiecać, że nie będę już tak cierpiał?
Rzv2- Oczywiście- powiedział z przebiegłym uśmiechem- Wystarczy tylko podać mi rękę.

Per. Rzeszy
Czyli to koniec tych tortur... Podałem mu rękę po czym syknąłem z bólu. Jego uścisku strasznie parzył, ale to nie wszystko. Zniknął a ja zobaczyłem tylko ciemność. Nagle rozbłysło światło byłem w jakiejś przestrzeni nikogo tam nie było oprócz mnie. Po chwili usłychałem jego głos.
Rzv2- A teraz się obudź.
Rz- Jak?!
Rzv2- Poprostu wstań.
Jak powiedział tak zrobiłem i nagle znowu byłem w domu. Tylko czułem się inaczej. Poszedłem się przebrać i ruszyłem w stronę gabinetu. Kiedy siedziałem za biurkiem chyba straciłem przytomność.

Per. Złego Rzeszy
No w końcu przejąłem ciało tego nieudacznika. W końcu będę mógł przejąć władzę nad światem! Rozkminę przerwało mi pukanie do drzwi.
Rzv2- Wejdź!
ZSRR- Hej Kochanie.
Rzv2- H-hej- kurwa zaś ten Rusek.
ZSRR- Przyszedłem Ci zaproponować spacer.
Rzv2- Oh. Doprawdy? Dobrze... Pójdę z chęcią
Wstałem i wyszliśmy. W drodze przez las Komuch zauważył, że jestem spięty:
ZSRR- Wszystko dobrze Rzesia?
Rzv2- Nie nazywaj mnie tak, proszę.
ZSRR- Dlaczego? Co się dzieje?
Rzv2- Nic...- po tych słowach przytulił mnie.
Ugh! Jak ja go nie cierpię. Gdy byliśmy na miejscu czyli pod drzewem. Ten jebany Komunista pocałował mnie! Hure! Od razu się wyrwałem.
ZSRR- Co się dzieje?
Rzv2- T-trochę mnie zaskoczyłeś- skłamałem.
ZSRR- Ou (͡° ͜ʖ ͡°)
Rzv2-...- skrzywiłem się.
ZSRR- Jesteś dzisiaj jakiś dziwny.
Rzv2- W-was?! Nein. Wszystko okej.
ZSRR- No dobrze...
Siedzieliśmy tak przez chwilę, nagle wymyśliłem najzajebistrzy plan. Jutro zdradzę Związek Radziecki. Heheh. Po godzinie wróciliśmy dodworku. Na wejściu przywitała nas Timber Sva. Ona totalnie się pojawia z dupy. Zaczęła:
T- Rzesza, mogę cię na chwilę porwać?
Rzv2- Ja- burknąłem i poszedłem z nią.
T- Jak się dzisiaj czujesz?

Per. Timber
Po moim pytaniu mój przyjaciel zemdlał. Kucnęłam i zaczęłam nim potrząsać. Po chwili się obudził ze łzami w oczach.
Rz (teraz ten dobry)- T-Timber. On mnie... On...
T- Co? No mów!!
Rz- On mnie wykończy!
T- W jakim sensie.
Rz- Trzeba go powstrzymać zanim będzie za późno. On przejął nade mną kontrolę. Co jeśli przez niego zrobię coś głupiego?!
T- Wszedł w twoje ciało?
Rz- J-ja...
T- Kurwa. Dobra nie możesz wychodzić ze swojego pokoju. Będę z tobą przez cały dzień, tylko trzeba powiedzieć ZSRR.

Per. Rzeszy ( Sorry, że tak dużo tych perspektyw)
Rz- Nein! Nic mu nie mów.
T- No dobrze.
I poszliśmy. Gdy byliśmy w pomieszczeniu od razu położyłem się na łóżku a Timber usiadła obok i spytała:
T- No i co my z tym zrobimy?
Rz- Nie wiem... Ale się boję.
T- Spokojnie. Będzie wszystko dobrze- po jej słowach zasnąłem.
Słyszałem tylko szyderczy śmiesz złego mnie.

Per. Złego Rzeszy
W końcu nastał kolejny dzień. Dzień, w którym zdradzę Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich i przejmę władzę nad światem. Ubrałem się i pomaszerowałem do jednego z ośrodków władzy. Każdy dorosły kraj ma swój ośrodek władzy. Może tam planować różne ataki, strategie w bitwach, operacje itd... Ja przyszedłem tu by rozkazać moim wojskom żeby ruszyły w stronę Moskwy. Nazwę tę operację Unternehmen Barbarossa (operacja Barbarossa). Po trzech godzinach ustalania i planowania całej akcji w końcu dowiedziałem się, że wojsko dotrze jeszcze dzisiaj do Moskwy. Wunderbar! Mogę wracać do domu.

Per. Niemiec
Tatuś gdzieś wyszedł. Powiedział mi, że idzie coś załatwić. Powiedział żebym na niego poczekał. No to czekam już od 3 godzin. Wiem co mogę zrobić! Narysuję siebie i jego, na łące pełnej motylków (ale nie z powyrywanymi
skrzydełkami ಡ⁠ ͜⁠ ⁠ʖ⁠ ⁠ಡ). Wziąłem się do roboty. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Tatuś przyszedł!

Per. Złego Rzeszy
Niemcy rzucił mi się na szyję. Nie potrafię się zajmować dziećmi... To ten drugi umie. Jego syn to jedyne co mu wyszło.
N- Tato?
Rzv2- Hm?
N- Gdzie byłeś?
Rzv2-Eem. W takim miejscu gdzie nadzoruje pracę takich panów, którzy nas pilnują.
N- Ou- młody zrobił zafascynowaną minę. To nawet słodkie.
Rzv2- Mój drogi tata musi iść coś załatwić. Rób...- spojrzałem na stolik- To co sobie tam robisz.
N- Dobrze tato.
Wyszedłem z pokoju malca i ruszyłem w stronę swojego gabinetu. Siedziałem tam tak nudząc się w najlepsze czekając na coś ,,ciekawego" ale nastało to dopiero o około 16⁰⁰. Do gabinetu wszedł ZSRR z wkurwem na twarzy.
ZSRR- COŚ TY ZROBIŁ?!
Rzv2- Nie wiem o co Ci chodzi- zrobiłem niewinną minkę.
ZSRR- Zaatakowałeś MNIE!
Rzv2- Oh tak kochanie zrobiłem to.
ZSRR- Czemu?
Rzv2- Bo nie jesteś mi już potrzebny- w jego oczach zobaczyłem łzy- nikogo już w sumie nie potrzebuję.
ZSRR- T-ty... CHUJU! ZABIJĘ CIĘ!- Podszedł a raczej podbiegł do mnie i uderzył mnie w twarz. Poczułem jak krew napływa mi do ust.
Rzv2- I co chcesz teraz zrobić?
Popatrzył na mnie pytająco po czym zdał sobie sprawę z tego co zrobił i wyszedł z gabinetu. Heheh idiota. Wyszedłem z dworku i udałem się na łąkę. Oczywiście nie była mi pisana chwila spokoju bo zza pleców usłyszałem ,,Co do chuja Rzesza?" To było Timber.
Rzv2- Proszę, proszę. Toż to nasza słynna Timber Sva
T- Ty... odpierdol się od naszego Rzeszy.
Rzv2- Tamtego Rzeszy już nie ma. Teraz jestem tylko ja.
T- Hah już nie długo! Znalazłam sposób żeby cię uciszyć.
Rz- Oh. Do prawdy?
T- Tak...
Rz- No to życzę powodzenia.
ZSRR- Rzesza- odwróciłem się a za mną stał Soviet mierząc we mnie z pistoletu- Chciałeś wojny? To ją dostaniesz
T- Nie! ZSRR on nie... TO NIE JEGO WINA!
Lecz było już za późno. Zostałem postrzelony w brzuch. Ostatnie co widziałem to odchodzącego Sovieta.

Per. Rzeszy
Strasznie boli mnie brzuch... K-ktoś mnie postrzelił. Timber jest tylko przy mnie.
T- Rzesza. Pomogę Ci ale obiecaj mi, że nie zamkniesz oczu- płakała
Rz- P-postaram się.
T- Dobrze a teraz możesz poczuć lekkie uszczypnięcie na twarzy- po tych słowach wyciągnęła słoik i zaraz napełnił się jakąś dziwną substancją- A teraz... Cię uleczę.
Po tych słowach dotknęła mojego brzucha. Poczułem ogromną ulgę.
Rz- C-co się stało- usiadłem (bo wcześniej leżał)
T- Zaatakowałeś Sovieta.
Rz- W-was?!
T- Musicie z Niemcami jak najszybciej wynieść się z dworku. Możesz zamieszkać u mnie.
Rz- J-ja... Co ja narobiłem...
Potem poszliśmy do dworku ja musiałem się kryć. Zabrałem mojego syna i wyszliśmy całą trójką. Na dworze było już ciemno.
T- Okej... Czeka nas długa droga.
Rz- Chciałbym wrócić i powiedzieć Sovietowi....

~Przepraszam...~

--------------------------------------------------
~•1176 słów•~
No i doszliśmy do końca książki. Dziękuję wam, że przeczytaliście ją do końca. Uwielbiam was! Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy przy innych dziełach.
Papa~

Twoje łzy || ZSRR x III Rzesza Where stories live. Discover now