11 lipca, 2010, 8:00

22 2 0
                                    

Zaskoczyłam się. Obudziłam się później, niż o szóstej rano, ale się nie dziwię. Skoro poszłam tak późno spać, to chyba normalne. Po pierwsze poszłam do kuchni i ledwo żywa zrobiłam sobie płatki z maślanką. Następnie poszłam do łazienki, by obmyć swoją twarz zwykłą wodą. Wytarłam ją, wzięłam swoją kosmetyczkę do ręki i wyjęłam z niej korektor oraz puder. Zaczęłam malować całą twarz. W sumie nie za dużo się maluję, ale dzisiaj chcę wyglądać szokowo. Ubrałam się w mą sukienkę. Niechcący zrobił mi się supeł, gdy wiązałam wstążeczki na nogach. Wykrzyczałam: „KURRRRRRWA!" tak, że aż moja mama się obudziła. Na szczęście nic nie zobaczyła. Zaczęłam ubierać buty, złapałam torebkę i wyszłam z domu. Ledwo co się trzymałam na tych szpilkach, ale piękno boli. No cóż, zdarza się. Zaczęłam biec do Brittany, na szpilkach. Nawet nie wiedziałam, że tak potrafię. Wykrzyknęłam:
- Brittany! Cześć! Nosiłaś kiedyś szpilki?! Totalne piekło!
- Nie nosiłam - powiedziała zdziwiona. - A, chodzi ci o twoje szpilki, tak?
- No tak, a co ty ślepa jesteś?! - ledwo dyszałam.
- Myślę, że tak
Zaśmiałyśmy się obie i razem wyszłyśmy na dwór. Podszedł do nas wysoki, blond o długich włosach i brodą mężczyzna. Zaczął mnie dokładnie oglądać, moje buty, rękawy, aż w końcu mnie spytał:
- Wygląda pani cudnie, gdzie pani to kupiła?
- A,ch tak, nie kupiłam tego - odparłam. - Sama to wyszyłam!
- O mój boże, naprawdę?! - zaskoczył się nieznajomy.
- Tak, naprawdę. A jak pani się nazywa?
- Jestem Haruko! Pochodzę z Japonii, a Pani? - spytał uśmiechnięty.
- Możesz mówić mi Michelle - odrzekłam.
- Ej, Chelle, weź chodź już.. - powiedziała niecierpliwa Brittany.
- To mam mówić Chelle czy Michelle? - spytał zdziwiony Haruko.
- Jak chcesz- to znaczy, jak pan chce! - uśmiechnęłam się niezręcznie.
- Możemy przejść na „ty", jeżeli chcesz - oznajmił.
Brittany wzięła mnie za rękę i uciekła od Haruko. Znowu zazdrość? Naprawdę? Już nawet z innymi nie można się zadawać. Oderwałam od niej rękę, a Haruko powiedział, że musi już spadać i dał mi tylko karteczkę, na której było napisane:

Zadzwoń do mnie wieczorem, 898 628 013, bardzo ważna sprawa!

Zdziwiłam się, a gdy spojrzałam, Brittany już nie było. Pobiegłam tam, gdzie się kierowała i ją znalazłam. Wzięła mnie na barana i tylko krzyknęłam: „Hej, co ty robisz?!". Zaprowadziła mnie do restauracji, gdzie były same ryby. Wiedziała, co lubię, nawet jeżeli sama tego nienawidzi. Wzięła moją rękę i zamówiła łososia i rukolę, a następnie usiadłyśmy przy stole i czekałyśmy. Kiedy potrawa już przyszła, zaczęłyśmy opychać się nią do syta. Gdy skończyłyśmy, Brittany tylko położyła napiwek na stole i znowu pokierowała mnie do parku. Pospacerowałyśmy chwilę, zrobiłam sobie i jej wianek, oglądałyśmy dzieci bawiące się na placu zabaw, a potem, by odpocząć, usiadłyśmy na ławeczce. Brittany mocno mnie przytuliła i się popłakała:
- Michelle, wiem, że to nie odpowiedni moment. Przepraszam, że nie mam pierścionka z rubinem ani lapisem lazuli. Przepraszam, to miało być romantyczne ale mi się nie udało.
- Brittany, co się stało? - zdziwiłam się. - O czym ty znowu pierdolisz?
- Michelle - oderwała się ode mnie. - Czy, czy wyjdziesz za mnie?
Zamilkłam i sama się rozpłakałam, ale to ze szczęścia. Po chwili przemyślenia zgodziłam się. „Tak, tak, TAK!" - przytuliłam ją. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Obiecałam jej: - i nie opuszczę cię aż do śmierci.

I nie opuszczę cię aż do śmierci | TW: Próby samobójcze, samookaleczenie, NSFWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz