20 stycznia, 2006, 16:25

42 2 2
                                    

- Tell me why, AIN'T NOTHING BUT A HEARTACHE~ - Brittany zaczęła głośno śpiewać.
Zerwałam się szybko z łóżka i na nie usiadłam, lecz nie skrzypiło już tak, jak zawsze. Pokój też wyglądał inaczej - tak, jak nigdy. Białe, błyszczące ściany, drewniane biurko.
- NIE JESTEM W MOIM POKOJU! - wydarłam się na cały dom.
- Ło, ło, kochanie, spokojnie - odpowiedziała Brittany - wszystko w porządku, moja panienko?
- KOCHANIE? PANIENKO?! CO TU SIĘ WYPRAWIA! - zdziwiłam się jak nigdy dotąd.
- Przecież pocałowałaś mnie wczoraj w nocy, nie pamiętasz, skarbie?
- WYBUCHNĘ ZARAZ, NIE FLIRTUJ ZE MNĄ!
- Ta, ta, wiem, że lubisz.
I nagle Brittany mnie pocałowała. W policzek. Strasznie się zarumieniłam. Przypomniałam sobie, że dziś w nocy ja, Brittany, moi i jej rodzice wyjeżdżają na wesele, a oni przecież wiedzą, że nienawidzę takich przyjęć. Niestety przez Britty nie mogłam się denerwować, bo już by mnie uspokojała a wie, że tego nienawidzę. Złotko, skarbie, kochanie, kotku, wszystko mnie to denerwuje, a raczej na to lecę i jeszcze bardziej się w niej zakochiwuję. Dopiero teraz się zorientowałam, że jest już ciemno i że jest wieczór.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam cicho Brittany.
- Jesteśmy w moim pokoju, gdzie ćwiczę śpiewać, bo będę na weselu. Tak przynajmniej mama mi mówiła. - odpowiedziała.
- No to powodzenia - pocałowałam ją w policzek, a ona oddała mi całusa.
Strasznie się stresowałam, że Brittany nie wyjdzie śpiewanie. „Ale przecież jej zawsze to wychodziło, zawsze. Po co ja się tak denerwuję? Nieważne. Uda jej się. Napewno!" - zamyślałam.
Już niedługo wybija godzina rozpoczęcia wesela. Na początek sprawy Panny młodej i Pana młodego, ale ja się poprostu odwróciłam i zaczęłam jeść M&M'sy, bo wcale mnie to nie obchodziło, jak się całują. „Fuj, ochyda. Po co mam patrzeć, jak nieznani mi ludzie się całują? Obrzydliwe. Totalnie obrzydliwe." pomyślałam ciągle się uśmiechając. Brittany w końcu weszła na scenę. Najpierw się przywitała, złożyła życzenia i takie tam. Wcale nie byłam zazdrosna. Albo może trochę? Nie. Wracając, Brittany śpiewała właśnie pierwszą piosenkę „I Want It That Way", choć wiem, że i tak nie umie dobrze mówić po angielsku. Jednak gdy zaczęła śpiewać, zaskoczyłam się - jej głos. Jej głos ponad wszystko. Łagodny, czysty, uroczy. Właśnie za to ją kochałam. Pokręciła coś tam w tekście, ale i tak pięknie dla mnie zaśpiewała i widownia była bardzo z niej dumna. Biła brawo tak głośno, że było to nawet słychać na dworze. Brittany odłożyła mikrofon na podłogę, zeszła ze sceny i do mnie podeszła. Nalała nam szampana, wniosła ze mną toast i wypiłyśmy po kielichu.
- Ej weź chodź ze mną do łazienki, usta sb tylko muszę podmalować bo mi się trochę wytarły - oznajmiła Britty
- Dobra idziemy - wzięłam jej rękę i pomaszerowałam z nią do łazienki.

I nie opuszczę cię aż do śmierci | TW: Próby samobójcze, samookaleczenie, NSFWWhere stories live. Discover now