30 czerwca, 2010, 16:28

29 2 2
                                    

Minęło 4 lata odkąd Brittany wyprowadziła się z Argentyny. Zapomniałam o niej już dawno, ale dzisiaj są jej urodziny i znowu się za nią stęskniłam. Mam już 22 lata i umiem być samodzielna, a nawet przeprowadziłam się do Niemiec, by pracować tam w biurze. Asami jednak żyje jako piosenkarka i stała się bardzo popularna. Wydaje rockowe piosenki - zmieniła zdanie na temat popu. Niestety ona wróciła do Japonii, a ja zostałam sama jak palec. W końcu postanowiłam ogarnąć się i coś z tym zrobić. Miałam już wystarczająco pieniędzy, by sobie poradzić w życiu, więc zwolniłam się z pracy. Postanowiłam, że zadzwonię do Asami powiedzieć jej, co się stało. Postanowiła, że do mnie przyjedzie, ale ja uważałam, że nie uda jej się z powodu tak długiej drogi. I tak się stało. Asami umarła w wypadku samochodowym. Miałam tego dość, że wszystkich straciłam i chciałam właśnie wziąć linę, zawiązać ją i się powiesić. Tak zakończyłabym wszystkie moje bóle, ale przeszkodziła mi jedna osoba. Była to jedna z moich koleżanek w pracy. W ogóle jej nie znałam, choć wydawała się dość miłą kobietą. Wyglądała tak, jakby miała tylko 18 lat, a tak naprawdę miała 28. Gdy już miałam wieszać się, ona zapukała do drzwi i gdy jej nie otwierałam - wbiła z buta. Zawołała już na samym korytarzu:
- Dziecko kochane, co ty wyprawiasz?! Zdejmuj to wszystko, no już i wyjaśnij mi, co się stało! Dlaczego nas opuściłaś? Dlaczego już u nas nie pracujesz?
Zaczęłam wraz z nią ściągać linę i ją rozwiązywać, a następnie powoli zeszłam z krzesła, na którym miałam to zrobić. Wydawała się na spokojną, mądra kobietę i pomyślałam, że uda mi się z nią współpracować, by odnaleźć Brittany. Dyszałam niesamowicie. Kiedy już trochę zaprzestałam, odrzekłam jej:
- Poprostu mam już dość życia. Nikt mnie nie kocha, nie mam kontaktu z rodzicami, wszyscy moi przyjaciele mnie opuścili, zadaję się jeszcze trochę z naszą szefową, ale wiesz, jaka ona jest. Surowa, pysku-
- Oj no przymknij się, złotko - odpowiedziała, by mnie pocieszyć. - Opanuj się, wiesz, że to ci nic nie da, prawda?
- .. - zamilkłam.
- Właśnie! - przytuliła mnie. - A teraz mi powiedz, jak masz na imię.
- Michelle, miło panią poznać.
- Boże, jakie piękne imię! Zazdroszczę pani bardzo.
- Dziękuję - zaśmiałam się. - A pani jak się nazywa?
- Proszę, mów mi Sophie. Nie lubię podawać mojego nazwiska... trochę niezręcznie.
- Nie, nie, spokojnie! To normalna rzecz.
Następnie porozmawiałyśmy na temat Brittany. Sophie popłakała się, nie mogła sobie wydarować tego, że najbliższa mi osoba uciekła mi spod oczu i wiedziała, ze ją kochałam, a ona mnie. Strasznie dramatyzowała. Gdy nadszedł wieczór, zbierała się już do swojego domu, a ja zostałam sama. Przynajmniej dobrze, że poznałam ją. Nie wiem, czy dałabym radę żyć bez niej. Dziękuję za nią.

I nie opuszczę cię aż do śmierci | TW: Próby samobójcze, samookaleczenie, NSFWWhere stories live. Discover now