1 lipca, 2010, 11:07

23 3 4
                                    

Oh. Już 1 lipca? Jak to szybko zleciało. Minęło tyle lat, a ja nadal tęsknię za Brittany i nie mogę jej znaleźć. Co ona sobie zrobiła? Nie mam pojęcia. Myślałam, że gdy poznam nową osobę to zapytam ją o pomoc. Myliłam się. Jestem za wstydliwa. Boję się. Nie umiem sobie już radzić w życiu. Wszystko już jest bez sensu. Cały dzień nad tym myślałam i dumałam, ale wreszcie Sophie zaczęła mnie o niej dopytywać. Mówiłam jej wszystko, co wiedziałam o Brittany. W końcu sama zdecydowała się pomóc. Przygotowała swój samochód i wiele biletów na lotnisko, a więc miałam nadzieję że Brittany wreszcie się znajdzie. Wyruszyliśmy wpierw do Argentyny.

Dzień pierwszy szukania Brittany
Argentyna. W lesie nic nie ma. Same gałązki drzew leżące na trawie.

Zapisałam sobie w pamiętniku. Myślałam, że to coś da i że uda nam się ją znaleźć.

Dzień drugi szukania Brittany
Argentyna. Opustoszały i opuszczony park bez żadnych śladów.

Dzień trzeci szukania Brittany
Argentyna. Las numer dwa. Ujrzałyśmy małą chatkę i postanowiłyśmy, że przenocujemy w lesie. Zauważone ślady. Zbliżamy się do punktu zaginięcia.

Dnia czwartego już myślałam, że jej nie znajdziemy. Ostatnia moja nadzieja tkwiła w tej starej chatce naprzeciw nas. Oczywiście wstałam pierwsza, a potem dopiero, gdy sobie wszystko przemyślałam - obudziłam Sophie:
- Sophie, SOPHIE! Budź się!
- Czego!?!? - odrzekła krzykiem. - SPAĆ NORMALNIE NIE MOŻN.. - nie dokończyła, gdyż jej przerwałam zabierać jej koc spod nóg i ciągnąć ją za ucho.
Myślałam, że wtedy zrozumie z kim zadziera. Wracając do Brittany, zapukałyśmy do skrytego domku w lesie, nikt nie otwierał więc weszłyśmy nawet bez pozwolenia. W sumie to nie weszłyśmy, a Sophie przedziurawiła drzwi własną nogą. To serio musiało boleć, choć za drzwiami kogo ujrzałyśmy? Tak, właśnie ją. Brittany, ta dziewczyna, w której byłam zakochana, gdy byłam jeszcze młoda. To uczucie tęsknoty tak ją wzruszyło, że się popłakała. Tak, właśnie ona, ta, która mnie zostawiła. Tęskniłam za nią, naprawdę, tęskniłam, ale ona postanowiła tu zostać i ciągle się tu kryła nawet mi o tym nie mówiąc. Zdenerwowałam się i nie mogłam na nią patrzeć. Zaczęłam się z nią kłócić, przecież to ona złamała mi serce i płakałam za nią całymi nocami:
- TY SUKO, JAK ŚMIESZ ZOSTAWIAĆ MNIE NA WALONE CZTERY LATA NAWET MI O TYM NIE MÓWIĄC?! JESTEŚ PODŁA, SAMOLUBNA I NAWET NIE POMYŚLAŁAŚ O MNIE! CO SPRAWIŁO, ŻE MNIE OPUŚCIŁAŚ? PRZYZNAJ SIĘ! NO JUŻ! NIE MAM CZASU NA POGADUCHY!
- Dobrze, nie krycz - Brittany otarła łzy. - już ci o tym mówię.
- NO JA MAM NADZIEJĘ. - zaczęłam jej słuchać.
- Michelle. Ja cię naprawdę kochałam. Przepraszam, że cię zostawiłam. Nie mogłam już patrzeć jak zadawałaś się z Asami. Myślałam, że spotykacie się częstszej, niż ja z tobą. Byłam zazdrosna. Myślałam, że w końcu będziecie razem i mnie porzucisz. Ja naprawdę nie wiedziałam. Poza tym, kto to ta dziewczyna obok ciebie? Ile ma lat? - odparła cała zapłakana Brittany.
- Pozwól, że się przedstawię, skarbie - odpowiedziała Sophie. - Mam na imię Sophie, nazwiska wolę nie podawać i wiem, że wyglądam naprawdę młodo, ale mam już 28 lat. Teraz ty coś o sobie opowiedz.
- Dobrze - Brittany zaczęła być poważna. - Pewnie już wiesz, że jestem Brittany. Mam 24 lata. Jesteś naprawdę dużo starsza od Michelle. Jak to się stało, że zostałyście przyjaciółkami? Co z Asami? Jak się ma?
- TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE, PIZDO! - wydarłam się. - TO PRZEZ CIEBIE, PRZEZ CIEBIE! - zaczęłam krzyczeć głośniej.
Po chwili zemdlałam. To pewnie z nerwów. Nie ma co się przejmować, co nie?

I nie opuszczę cię aż do śmierci | TW: Próby samobójcze, samookaleczenie, NSFWNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ