Rozdział 3

27 3 19
                                    

21:40
Godzina zemsty
Godzina ustalenia zasad i reguł nie do złamania.

Connor zmierzył spojrzeniem budynek pod którym stał, zaparkowanym ciemnozielonym BMW i
dokańczał palić trzeciego już papierosa. Miał nadzieję, że nikt nie będzie się przejmował hałasami, które spowodował przed dwudziestoma minutami w mieszkaniu Heatha. Z resztą, ustalili wersję, jaką będzie miał powiedzieć, w razie ewentualnych pytań.

Niech go los chroni, jeśli się nie wywiąże

Rozmasował zakrwawione i poranione kostki prawej dłoni i wyrzucił niedopałek na ulicę, przez opuszczoną szybę. Przed pojawieniem się tutaj, nie miał w planach użyć przemocy.
Jednak zmienił zdanie, gdy wszedł do mieszkania młodego policjanta i zobaczył, co tam trzyma.

Skrzywił się na samą myśl. Myślał, że to on ma obsesje, ale się grubo pomylił. Ten koleś, przerósł go o głowę. Z jednej strony, podziwiał go za śmiałość. Z drugiej, miał ochotę rozszarpać to coś, co niby jest policjantem na miliony kawałków.

Według wszystkich dobrych dusz na świecie, policjant jest uosobieniem dobroci, chętny do pomocy i ratowania gorszych. Connor nie życzył nikomu by ktokolwiek trafił na Heatha na służbie.

Taki z niego glina, że po pierwszym ciosie już prosił o litość.
Amator. Jeden problem z głowy. Czas na kolejny. Ruszył samochodem przed siebie, gdy nagle ciemne wnętrze samochodu rozświetliły niebiesko
czerwone światła. Uśmiechnął się pod nosem. Szczeniak wezwał wsparcie.

Los jednak cię nie ochroni.

On jednak nie zamierzał dać się tak łatwo złapać. Wcisnął pedał gazu i ruszył przed siebie z piskiem opon, zanim zdążył usłyszeć komunikat o zatrzymaniu się. Musiał się ukryć. I już nawet wiedział gdzie.

***

Via

Kiedy dostała telefon o trzeciej nad ranem spodziewała się, że to praca ją wzywa, mimo wziętego urlopu. Nie spodziewała się jednak, że w takiej sprawie.

– Jesteś pewien, że to Silver? – mruknęła nadal zaspana, opierając się o oparcie kanapy i pogłaskała
Hermesa, który zmartwiony podszedł do niej i oparł pysk o kolano – Gdzie jest teraz?

– Nie wiadomo – mruknął jej szef przez telefon. Brzmiał na zmęczonego – Wiem tylko tyle, że był u
Heatha i porządnie go pobił. Wygląda tak tragicznie, że dałem mu kilka dni wolnego na ogarnięcie
się. Na wasze zastępstwo ściągnąłem kogoś z sąsiedniego wydziału.

Było bardzo źle

Jej ciało przeszedł zimny dreszcz i skrzywiła się. Oczyma wyobraźni widziała, jak teraz wyglądał jej
przyjaciel i mocno mu współczuła. Nie zdążyła odpowiedzieć nic więcej, gdy poczuła zimną lufę pistoletu tuż przy skroni. Zamarła ze słuchawką w ręku.
Zerknęła na Hermesa, który zaczął cicho powarkiwać i cofać się do tyłu.

Taka z ciebie właśnie policjantka, głupia dziewucho. Tak łatwo dała się podejść...jeszcze łatwiej da się zmanipulować

– No już, śliczna – usłyszała cichy szept od którego zrobiło jej się słabo –
Rozłączaj się, albo sama wiesz jak to się skończy.

Nabrała powietrza przeklinając własną głupotę i nieuwagę. Pożegnała się z szefem tak by nie wzbudzić podejrzeń i rozłączyła się. Momentalnie poczuła, jak jej oprawca odsuwa jej broń od głowy i zabiera telefon z ręki, rzucając go na pobliską szafkę

"Za Cenę Milczenia" CHWILOWO ZAWIESZONE⚠️Where stories live. Discover now