117

107 9 0
                                    

Voldemort marszczy brwi, gdy wchodzi do biblioteki. "Co to za zapach?" On pyta. To zapach czegoś spalonego. Powietrze wypełnia zapach dymu i zwęglonego papieru. Jego oczy są przyciągane do portretów i zauważa, że ​​brakuje jednego portretu, a na jego miejscu jest kupa popiołu.

W procesie eliminacji ustala, czyj to był portret. Voldemort uśmiecha się szeroko.

- Harry - pyta powoli, patrząc na chłopca, który siedzi skulony w fotelu. - Podpaliłeś portret Severusa?

Harry się rumieni. - Ja... naprawdę nie chciałem - mamrocze. „Powiedział coś, a ja... zdenerwowałem się".

- Szkoda - zauważa Voldemort, uśmiechając się wilczo. „Chciałbym być tutaj, żeby to zobaczyć".

Jeden kącik ust Harry'ego unosi się w małym, niechętnym uśmiechu. I och, jak Voldemort tęsknił za uśmiechami Harry'ego. - Nie powinienem był tego robić - mówi Harry. - Ja... zamówię jego nowy portret.

Voldemort mruczy, podchodząc do Harry'ego i mierzwiąc mu włosy. - Kiedy dostaniesz jego nowy portret, czy następnym razem pozwolisz mi czynić honory? On pyta.

Harry śmieje się wtedy. - Nie będziemy na zmianę palić portretów Snape'a - upiera się, a jego policzki są zarumienione.

"Naprawdę?" - pyta Voldemort, gładząc grzywkę Harry'ego. "Byłoby fajnie."

Harry patrzy na niego, uśmiechając się delikatnie, aż portret zdrajcy krwi wydaje bardzo głośny, celowy kaszel.

Harry natychmiast wraca do rzeczywistości, a Voldemort wrze, żałując, że nie mógł dłużej cieszyć się tą czułą chwilą z Harrym. - Masz coś w gardle, Weasley? Voldemort pstryka. - Czy to mogą być prochy z portretu Severusa? Ciekawe, czy będziesz następny.

- Nie spalę portretu Rona - upiera się Harry.

- Dzięki, stary - mówi portret Weasleya.

- W każdym razie - mówi surowo Hermiona - naprawdę powinniśmy rozmawiać o Ministerstwie.

Typowa Hermiona, przechodząca od razu do rzeczy. Voldemort zastanawia się, czy zawsze była taka apodyktyczna. Ma ze sobą artykuł z Proroka Codziennego i czyta go na głos, aby reszta portretów mogła usłyszeć wiadomości.

- Chcą, żebyś dostarczył Czarną Różdżkę i Pelerynę Niewidkę? Dumbledore mówi, kręcąc głową. - Harry, czy zdajesz sobie sprawę, co to znaczy?

Harry przełyka. „Ktokolwiek stoi na czele kultu uroborosów - zakładam, że to kochanka - próbuje zostać Panem Śmierci".

Zapada głucha cisza. - Ale gdzie jest Kamień Wskrzeszenia? - pyta Voldemort, autentycznie zdezorientowany. - Wciąż to masz, prawda, Harry?

Harry wzdryga się, podobnie jak portrety. „Um", odpowiada Harry, „Jest w Zakazanym Lesie".

Brwi Voldemorta marszczą się. - W tym samym miejscu co... jak tyle lat temu?

- Tak - szepcze Harry.

Umysł Voldemorta wiruje. „W takim razie, czy istnieje możliwość, że kult uroboros mógł go znaleźć i zabrać dla siebie?" On pyta. „Zakładam, że go mają, skoro proszą cię o przyniesienie Czarnej Różdżki i Peleryny Niewidki, prawda?"

Portret Weasleya zapiera dech w piersiach. - Kurwa - mówi z naciskiem.

- Całkiem - mówi Dumbledore, kiwając głową. "Złupić. Czarna Różdżka wciąż jest pochowana razem ze mną, prawda?

- Zgadza się - mówi Harry. - Pochowałem to z tobą po ostatecznej bitwie. Ale jestem pewien, że myślą, że nadal mam go w swoim posiadaniu.

- Idź go odzyskać - instruuje Dumbledore. „Tak szybko, jak to możliwe. Nie chcesz, żeby znaleźli to przed tobą.

Przejdźmy na Drugą Stronę Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang