- W porządku – zapewnia go szybko Voldemort. Chwyta kolejny ręcznik i zaczyna wycierać włosy chłopca, lekko je mierzwiąc.

— Nie musisz tego robić — mówi Harry, jego głos jest nieco stłumiony.

— Chcę — odpowiada Voldemort. I nie jest w stanie stłumić tego – tego szczęścia , które rozkwita w jego piersi. Jest taki szczęśliwy, że może po prostu porozmawiać z Harrym. Po prostu go dotknąć. Po prostu znów zobaczyć jego niebiesko-zielone oczy.

Dziękuję, Przeznaczeniu, myśli Voldemort.

Odkłada ręcznik na bok i przeczesuje palcami włosy chłopca, odgarniając je na bok.

"Jak się teraz czujesz?" – pyta go Voldemort.

Harry śmieje się trochę. – Chyba tak samo, jak ostatnim razem, gdy mnie o to prosiłeś.

Voldemort się rumieni. Nie może się oprzeć temu impulsowi, by obsesyjnie zająć się Harrym. Do „matki" go, jak sam chłopiec powiedział.

Ponieważ to wszystko wydaje się niezwykle surrealistyczne. Jak... jak sen. Voldemort nie może uwierzyć, że znowu rozmawia z Harrym. Uderza go chęć dotknięcia Harry'ego, jakby miał zniknąć pod jego palcami, jak wytwór jego wyobraźni, i nagle wyciąga rękę i chwyta Harry'ego za ramię, zadowolony, że nie znika.

- Um - piszczy Harry. - Co ty robisz?

Oh. Chłopak nie jest jeszcze ubrany. Voldemort opuszcza rękę. – Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje – przyznaje cicho. „Myślałem, że nigdy..." Urywa. „Myślałem, że już nigdy się do ciebie nie odezwę".

Rumieniec pojawia się na policzkach Harry'ego i och, jak Voldemort tego nie zauważył. Jak tęsknił za sposobem, w jaki mógł tak łatwo zabiegać o Harry'ego. Tyle że tym razem tak naprawdę nie zabiega o jego względy. On ma na myśli to, co mówi.

- Um, cóż - Harry chichocze trochę niezręcznie. - Oto jestem.

Voldemort nie może przestać się na niego gapić. Nie może się powstrzymać przed patrzeniem w te niebiesko-zielone oczy. – Tu jesteś – mruczy.

I Voldemorta uderzyło pragnienie, by... pocałować go. By znów go przytulić. Pochyla się –

Kiedy Harry lekko go odpycha, dłoń leży na jego klatce piersiowej. - Nie - Harry oddycha cicho, jego klatka piersiowa faluje. "Nie."

Voldemort stara się nie okazywać, jak bardzo jest przygnębiony. Zastanawia się, czy Harry nadal jest na niego zły z powodu ich kłótni, zanim wypił sobie Eliksir. – Nadal jesteś na mnie zły? pyta, patrząc w dół.

Harry nie odpowiada. Voldemort zakłada, że ​​odpowiedź musi być twierdząca. „Co tym razem zrobiłem źle?" Voldemort wzdycha.

— Nic — mruczy Harry. „Tym razem nic".

W łazience panuje cisza, z wyjątkiem cieknącego kranu.

- Chodź - mówi Voldemort, przerywając ciszę. – Musisz się ubrać.

___

Harry pozwala Voldemortowi zanieść go z powrotem do sypialni, zawiniętego tylko w długi zielony ręcznik kąpielowy. Harry przypuszcza, że ​​powinien czuć się upokorzony, upośledzony w ten sposób. Polegać na Voldemorcie w zakresie podstawowej mobilności. Ale nie czuje się upokorzony. Z jakiegoś powodu czuje się... zawstydzony. Czuje coś graniczącego z pochlebstwem i to jest śmieszne.

Rzecz w tym, że patrzenie na Riddle'a boli. Z kolei patrzeć na tęskną, niemal tęskną minę i nie czuć bólu własnego serca. Voldemort zapytał go, co tym razem zrobiłem źle? A odpowiedź brzmiała szczerze: nic. To nie była wina Voldemorta, że ​​byli bratnimi duszami, prawda? Harry przypuszcza, że ​​jeśli Voldemort dowie się o tym, będzie tak samo zdenerwowany jak Harry, kiedy się o tym dowiedział.

Przejdźmy na Drugą Stronę Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum