Musi to zrobić. Potrzebuje wyrzutów sumienia, a one po prostu do niego nie przychodzą.

Śmierć powiedziała mu, że skazanie go na Limbo było jego winą. Voldemort drga z irytacji. No i co miał z tym zrobić? Wie, że został wysłany do Limbo tylko dlatego, że nie miał całej duszy. I na pewno nie żałował , że złamał mu duszę i stworzył horkruksy. Ponieważ w tamtym czasie było to absolutnie konieczne. A Voldemort nigdy nie zrobił niczego bez dobrego powodu.

Merlinie, chciałby móc poprosić Harry'ego, żeby mu w tym pomógł. To zadanie wydaje mu się niemożliwe, jak poproszenie niewidomego o opisanie zachodu słońca. Po prostu nie może odczuwać miłości, wyrzutów sumienia ani tych rzeczy, których zwykli ludzie mogą pozornie tak łatwo doświadczyć. Ponieważ Voldemort jest ponad tymi rzeczami. Tylko ludzie, którzy popełnili poważnie duże błędy, mieli wyrzuty sumienia, bo zrobili coś złego. Ale wszystkie działania Voldemorta zostały skrupulatnie przeprowadzone. Nigdy nie zrobił nic naprawdę złego. Jaki więc miał powód, by odczuwać wyrzuty sumienia?

I nigdy nie może poczuć miłości, ponieważ przede wszystkim nigdy jej nie otrzymał. Ale Voldemort tak naprawdę nie przejmuje się tym, że nigdy nie będzie w stanie poczuć miłości. Przez te wszystkie lata nigdy nie potrzebował miłości i wątpi, czy będzie jej teraz potrzebował.

___

- Nie zgadzam się – mówi Voldemort bardzo dyplomatycznie. „Rejestracja mugolaków nie była pomyłką".

Oczy Hermiony zwęziły się z nienawiści. To całkiem zabawne, naprawdę. „To było coś więcej niż pomyłka!" ona wykrzykuje. - Całe twoje uprzedzenie do mugolaków było kompletną bzdurą.

- Nie było - odpowiada Voldemort. „Mugolacy kradną swoją magię innym czarodziejom, ponieważ czarodzieje przekazują ją tylko innym czarodziejom. Komisja Rejestracyjna była niezbędna do ustalenia źródła ich magii."

— Mugolacy nie kradną swojej magii — pluje Hermiona. „Są dziećmi charłaków i mugoli, którzy w końcu dziedziczą magię po swoich przodkach, gdy ta pojawia się ponownie w ciągu pokolenia".

- Ponieważ wychowali się w mugolskim świecie - kontynuuje zwięźle Voldemort - są źle przygotowani do życia w świecie czarodziejów i są naturalnymi odmieńcami, zakłócając hierarchię czystej krwi.

Hermiona śmieje się bez wesołości. „Jesteś osobą, która może mówić. Sam jesteś półkrwi wychowany w mugolskim świecie!

Oczy Voldemorta rozszerzają się. – Ty – syczy – skąd o tym wiesz?

- Wspomnienia myślodsiewni Dumbledore'a - mówi Hermiona. — Harry mi powiedział.

Chrabąszcz. Ten wścibski stary głupiec, ujawniający wszystkie swoje sekrety. Voldemort ma ochotę spalić swój portret, ale szybko się uspokaja. – W moim przypadku moje wychowanie nie ma znaczenia – mówi gładko. - Ponieważ jestem spadkobiercą Slytherinu. To przeważa nad faktem, że wychowałem się w świecie mugoli.

Hermiona ma czelność przewrócić oczami na wyrażenie „dziedzic Slytherina". „Jesteś po prostu hipokrytą" – mówi z przekonaniem. – Ty i ja wiemy, że to cholernie bez znaczenia, od kogo pochodzisz. Prawda jest taka, że ​​jesteś półkrwi, wychowany w mugolskim świecie, tak jak ja. Tak jak Harry był.

Voldemort zaciska szczękę. Nie może zaprzeczyć, że zarówno on, jak i Harry są bardzo potężnymi czarodziejami, którzy dorastali w świecie mugoli i którzy nie są czystej krwi. Ale to są wyjątki od reguły. Jedyne wyjątki potwierdzające regułę.

Jednak nie jest głupi. Nie może zaprzeczyć, że Hermiona jest utalentowaną czarownicą, a do tego bardzo inteligentną. Nawet biorąc pod uwagę jej status mugolskiej rodziny.

To tylko kolejny wyjątek od reguły, myśli szybko Voldemort. To nie tak, że wszyscy mugolacy są tak potężni jak ona.

Dlatego. Bo jeśli mugolacy mieli taki sam magiczny potencjał jak czarodzieje czystej krwi lub półkrwi... to cała ideologia supremacji czystej krwi była całkowicie błędna.

A to nie mogło być prawdą. Voldemort szydzi. Czystokrwiści w Slytherin House w jego czasach w Hogwarcie nie dyskryminowali bez powodu. Musiał istnieć powód ich nienawiści do mugolaków. Bardzo ważny powód.

"Wiesz co myślę?" Usta Hermiony są zaciśnięte, a jej oczy błyszczą z przekonaniem. „Myślę, że głęboko, głęboko, tak naprawdę nie wierzysz w supremację czystej krwi. Myślę, że przyjąłeś to przekonanie, aby awansować w społeczeństwie czystej krwi i zyskać wyznawców.

Voldemort się śmieje. - Czy próbujesz mnie poddać psychoanalizie, panno Granger? on mruczy. – Nie znasz mnie na tyle dobrze, żeby to zrobić.

- Wypróbuj mnie - rzuca wyzwanie Hermiona, marszcząc brwi. "Niech zgadnę. Byłaś półkrwi sierotą, która dorastała w mugolskim świecie i została przydzielona do Slytherinu w Hogwarcie w latach czterdziestych. Zgaduję, że tłum Ślizgonów w Hogwarcie w tamtym czasie był daleki od przyjemnego. Nuci, stukając się w brodę. „Domyślam się, że twoi koledzy z klasy popierali Grindelwalda, ale milczeli o tym, prawda? Biorąc pod uwagę, że wspieranie go było tabu, kiedy Dumbledore miał z nim jakąś historię. Cóż, w każdym razie, zgaduję, że twoi koledzy z klasy byli bandą zasmarkanych, bogatych spadkobierców czystej krwi, którzy prawdopodobnie nie lubili cię od samego początku.

- Cisza - syczy Voldemort - Będziesz cicho ...

Ale Hermiona nie ustaje. Jej oczy płoną determinacją. „Tak", wzdycha, „początkowo byłeś przez nich zastraszany, prawda? Za bycie biednym, za bycie sierotą. Za to, że był półkrwi wychowany w mugolskim sierocińcu. Bierze głęboki oddech. „Szukałeś więc władzy, aby wznieść się ponad uprzedzenia, z którymi się mierzyłeś. Chciałeś być lubiany , tak bardzo, że naśladowałeś tych, na których się wzorowałeś. Wyraziłeś swoje przekonanie o bezpodstawnych przekonaniach czystej krwi o wyższości krwi, tylko po to, by stać się „jednym z nich". Jeden z ciemiężców, zamiast jednego z ciemiężonych. I tak zacząłeś zdobywać pierwszych zwolenników, prawda? Tylko dlatego, że zacząłeś kopiować czystokrwistych. Skopiowałeś ich ideologię tylko po to, by zyskać zwolenników.

Voldemort czuje się tak, jakby pozbawiono go wiatru. Czuje teraz tak wiele wirujących emocji – niedowierzanie, że Hermiona go przejrzała, złość i zaprzeczenie jej słów oraz ostry ból, kiedy wspomina swoje wczesne lata w Hogwarcie i zastraszanie, jakie otrzymał za to, że był półkrwi.

- Wszystko, co zrobiłeś - mruczy Hermiona - Wszystko po to, by zdobyć władzę. Byś mógł zyskać szacunek w oczach czystej krwi. Nigdy w to nie wierzyłeś. Potrząsa głową. „Czy masz pojęcie, ile zniszczeń wyrządziłeś, tylko po to, by zyskać moc?"

Voldemort milczy. — Sprawiłeś, że mugolacy bali się o swoje życie — kontynuuje Hermiona, a jej oczy napełniają się łzami. „Zmusiłeś ich do ucieczki. Zmusiłeś dzieci do rejestracji i uwięziłeś je w Azkabanie. Zrujnowałeś życie, Riddle. I po co to wszystko?"

— Moc — szepcze Voldemort. To jedno słowo – tak iluzoryczne. Tak destrukcyjny. Tak uzależniający. „To przyniosło mi moc. To było tego warte. To było warte wszystkiego.

— Nie — sprzeciwia się Hermiona. „Nie, nie było. Ale jesteś zbyt samolubny, żeby to zrozumieć.

Żaden człowiek nie jest samotną wyspą.

Jestem wyspą , myśli Voldemort. - Cóż - mówi Hermionie - w takim razie przypuszczam, że zawsze będziemy się nie zgadzać.

Wstaje i idzie w stronę drzwi biblioteki.

- Nigdy nie uleczysz swojej duszy - mówi Hermiona. - Ponieważ jesteś zbyt samolubny, by przejmować się kimkolwiek poza sobą, Riddle.

Szczęka Voldemorta zaciska się w gniewie.

Gniew, ponieważ przyznaje, że Hermiona prawdopodobnie ma rację.

Przejdźmy na Drugą Stronę Where stories live. Discover now