Był sobie pewien zespół,
przez pewną pannę się on zepsuł.
Zwała się ona Yoko,
każdy chciał wbić jej kij w oko.
Oprócz wokalisty Johna Lennona,
tylko on nie widział w niej demona.
Darła się do mikrofonu,
jakby była po alkoholu.
Wrzasnęła raz, drugi, trzeci,
i zespół cierpi.
Tylko John zadowolony,
dla innych był to wrzask groźny.