To nie jest szyfr Cezara. Revelio też nie pomaga. Voldemort ma ochotę uderzyć się czołem w książkę o szyfrach, którą kupił. Jest zmęczony samodzielnym rozwiązywaniem spraw dla wydziału aurorów. Nie ma nawet partnera w sprawie, który mógłby zasięgnąć drugiej opinii, ponieważ jego obecny partner w sprawie (lub pseudopartner w sprawie) śpi w sypialni na piętrze.

„Um", dobiega głos z drugiej strony biblioteki, „To naprawdę nie jest najlepsza książka o szyfrach. Polecam Złamanie 100 różnych kodów autorstwa Edgara Pruitta".

Voldemort podnosi głowę. To portret szlamy, obserwującej go uważnie z drugiego końca pokoju.

"Kto cię pytał?" – warczy, wykrzywiając usta w szyderczym grymasie obrzydzenia. – Mam gdzieś, jaka jest twoja ulubiona książka o szyfrach.

Szlama marszczy brwi. — Zakładam, że czytasz o szyfrach związanych ze sprawą. Cóż, ta książka, którą masz, ci nie pomoże.

„Naprawdę, Hermiono" — wzdycha portret zdrajcy krwi. - Dlaczego zależy ci na powiedzeniu tego Sam-Wiesz-Komu? Dlaczego miałbyś chcieć mu pomóc?

- Bo to dla Harry'ego! wykrzykuje szlama. — Przyjmuje rolę Harry'ego, teraz, kiedy Harry śpi. I chociaż nienawidzę Riddle'a — wypluwa jego imię z jadem — nie sądzisz, że powinniśmy mu pomóc, kiedy tylko możemy, pod nieobecność Harry'ego?

Portrety szepczą do siebie, pogrążone w zgodzie i sprzeciwie.

- Niemniej - szydzi Voldemort - nie przyjmę od ciebie żadnej pomocy .

Przewraca strony swojej książki, przepełniony odnowioną determinacją, by nie zniżać się tak nisko, by wymagać pomocy szlamy ze wszystkich ludzi.

- Marnujesz tylko czas, Riddle - wtrąca się ponownie szlama. – Już dzisiaj przeglądałeś tę książkę przez cały poranek.

Voldemort zatrzaskuje książkę i rzuca nią przez pokój. – Czy nie mówiłem już, że mam gdzieś twoje zdanie?

– Wiem o tym – mówi szlama, krzyżując ręce na piersi. „Ale mogę pomóc".

To brzmi jak wyzwanie.

— Wątpię, czy potrafisz — drwi Voldemort.

„ Wiem, że mogę" – upiera się dumnie szlama.

Pragnąc udowodnić, że się myliła, Voldemort przynosi plik pergaminu z zaszyfrowaną wiadomością wysłaną do Astrid Knightley do portretu szlamy. Trzyma go na wysokości jej oczu, żeby mogła go przeczytać. Jej przenikliwe oczy ślizgają się po pergaminie.

„To musi być zaszyfrowany alfabet mieszany" — zastanawia się szlama. „Zamiast liczby jako klucza do zaszyfrowania wiadomości używa pojedynczego słowa. Być może dlatego masz trudności z odszyfrowaniem tego.

Voldemort jest przez chwilę wstrząśnięty tym, jak szybko to rozgryzła. Szybszy nawet od niego . Ale otrząsnął się z zaskoczenia i skrzywił się. – Nie... nie walczę , jak powiedziałeś, z odszyfrowaniem tego.

"Naprawdę?" Szlama unosi na niego brew. Nerwy tej kobiety, Voldemort kipi. „Spędziłeś cały ranek, przeglądając tę ​​książkę ze śmieciami i po prostu rzuciłeś ją przez pokój".

„Ty..." Voldemort bełkocze, szukając odpowiedzi, podczas gdy reszta portretów wiwatuje.

„Typowa Miona", czule mówi zdrajca krwi, „Wie wszystko o wszystkim".

„Nie schlebiaj mi, Ronaldzie" – odpowiada szlama, mimo że wygląda na raczej schlebioną.

- No, no - wtrąca się Voldemort - Wszystko, co zrobiłeś, to ustaliłeś, jaki to był rodzaj szyfru. Nadal go nie rozszyfrowałeś.

„Pokaż mi jeszcze raz pergamin" – instruuje szlama. "Hmm. To zostało wysłane do rodzin mugolskich rodzin, prawda?

"Tak."

„W takim razie można to zinterpretować jako zawierające groźbę" – kontynuuje. „Spójrz na wyrażenie „ITAAHL-UKQJR". To jedyne zdanie z łącznikiem na pergaminie. Jest to przywołane dwa razy w wiadomości. Założę się o sto galeonów, że jest to zwrot „Mugolacy", ponieważ jest to powszechne wyrażenie z łącznikiem i prawdopodobnie do niego sprawca kieruje swoją wiadomość.

— Oczywiście — mruczy Voldemort, zdając sobie sprawę. „I – i dzięki tym informacjom mogę cofnąć się i znaleźć słowo kluczowe".

„Weź kawałek pergaminu" – rozkazuje szlama. „Rozwiążmy to razem".

___

Zajmuje im to większą część godziny, ale w końcu wiadomość wysłana do domu Astrid Knightley zostaje odszyfrowana.

Lubię zabijać mugolaków. Zabijanie mugolaków jest tak zabawne, że jest zabawniejsze niż zabijanie dzikiej zwierzyny w lesie, ponieważ człowiek jest najniebezpieczniejszym ze wszystkich zwierząt. Oczyszczam świat z brudu i odrodzę się w raju ze wszystkimi moimi niewolnikami.

A słowem kluczowym była „szlama".

Mówiąc o tym, szlamy szybko zbladły, gdy rozszyfrowały wiadomość.

„Obrzydliwe", wzdryga się. „Nie mogę uwierzyć, że w dzisiejszych czasach nadal nienawidzą mugolaków. To takie tragiczne, że wciąż spotykają się z tego rodzaju uprzedzeniami i nękaniem".

„To nie jest tragiczne". Voldemort trzyma czubek pióra w ustach, gdy zapisuje ostateczne tłumaczenie szyfru. „Biorąc pod uwagę trend, jaki obserwujemy w ostatnich latach, prawdopodobnie jest to osoba mugolskiego pochodzenia, która wysłała tę wiadomość".

„Ale nienawidzący siebie mugolacy stali się nienawidzący siebie tylko z powodu idei supremacji czystej krwi. Rozpowszechniane przez ludzi takich jak ty – pluje.

Voldemort uśmiecha się. „Nie mogę przypisywać sobie całej zasługi" — mówi.

„Racja", szlama patrzy groźnie. - Ponieważ jesteś już nieaktualny, Voldemort. Nikt już o tobie nie pamięta ani nie troszczy się o ciebie. Dla świata, od dawna nie żyjesz .

Voldemort nie może całkowicie ukryć sposobu, w jaki wzdryga się na słowa szlamy.

Nikt cię nie pamięta. Dla świata, od dawna nie żyjesz.

To jego najgorszy strach. Nie być zapamiętanym. Wszystkie jego ofiary, cała jego praca, by zbudować swoje dziedzictwo, poszły na marne.

Dlatego tak mocno opłakuje Delphini. Miała być jego spadkobiercą. Miała kontynuować jego wartości. Być jego spadkobiercą.

Ale ona też nie żyje od dawna.

- Im zależy - upiera się drżącym głosem Voldemort. „Kult uroborosa. Przywódczyni – kochanka – wierzyła w moje ideały".

„Ona jest kimś nowym" – argumentuje z irytacją szlama. „Kolejny megaloman, który doszedł do władzy. Założę się, że gada o wyższości czystej krwi tylko dlatego, że jest popularna wśród waszych typów.

- Mylisz się - mówi z przekonaniem Voldemort. „Ludzie nie zapomnieli o moich przykazaniach. Nie zapomnieli, że mugolacy kradną magię czystokrwistym i nie można im ufać bez rejestracji mugolaków.

Wszystkie portrety wybuchają hałaśliwym sprzeciwem.


- Wszyscy - mówi głośno szlama, przekrzykując resztę - nie warto kłócić się z Riddle'em. W końcu to tylko stare wiadomości i próbuje nas rozzłościć. Z przysięgą Harry'ego i tak nie może robić nic poza duszeniem się w domu.

Voldemort kipi z gniewu. Po części dlatego, że ma rację.

Wstaje z miejsca, gdzie siedział ze skrzyżowanymi nogami przed jej portretem i wybiega z biblioteki, zatrzaskując za sobą drzwi. I tak ma lepsze rzeczy do roboty niż rozmawianie z portretem szlamy.

Przejdźmy na Drugą Stronę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz