„Ryszard!" słyszą, jak pani Turner woła zza drzwi do piwnicy, gdy wchodzi: „Richard, wróć do łóżka!"

„Nie wiem, jak możesz to znieść !" Pan Turner płacze. „Zawsze to słyszę! Każda noc! Boże, gdybyśmy mogli, chciałbym sprzedać ten dom i uciec od tego wszystkiego!"

„To tylko kot" — uspokaja pani Turner. „Nie ma go też w domu. Mówię ci, to musi być zbłąkany, na zewnątrz...

"Nie!" Pan Turner wybucha: „To był kot Agnes ! Jednooka, czarna, diabelska istota, którą uparła się zabierać ze sobą do domu każdego lata!

„Kochanie", mówi czule pani Turner, „Jak to możliwe, że kot Agnes wciąż tu jest? To niemożliwe."

„Nie", mówi pan Turner, a jego ramiona się trzęsą. „To ta cholerna rzecz. Jestem tego pewna! To jest to samo-"

Przerywa im głośne, przeszywające wycie, które odbija się echem w całej piwnicy.

Pan Turner głośno przeklina. „Ona nas prześladuje!" on płacze. „Agnes – ona nas nawiedza, Gladys! O Panie – co myśmy uczynili?" szlocha, padając na kolana.

Krew Voldemorta zamarza. To było równie dobre wyznanie, jak każde inne!

— Nie zrobiliśmy nic złego — przerywa stanowczo pani Turner. – Richardzie, posłuchaj mnie. Staraliśmy się o nią dbać i wychowywać ją w duchu dobrych wartości i ewangelii Pana. Zeszła na złą drogę! To nie nasza wina – mówi.

– Ona nie żyje , Gladys – szepcze pan Turner z bladą twarzą.

Nie zabiliśmy jej! – wykrzykuje pani Turner.

Następuje cisza, przerywana jedynie długim, smutnym wycie kota.

"Do cholery!" — wrzeszczy pan Turner, wyrywając sobie włosy. „Gdzie jest to coś? Przysięgam, słysząc to każdej nocy przez ostatnie cztery lata – wystarczy, by doprowadzić człowieka na skraj!" Jego klatka piersiowa faluje. „Zabiję to!"

— Ryszard, proszę! To nie może być w domu! Jak to możliwe? Mówię ci, to musi być przybłęda! Pani Turner wrzeszczy. „Jeśli myślisz, że to jest w domu, jesteś szalony!"

"Co?" mówi pan Turner z ciemnym błyskiem w oczach.

„Jesteś szalony! – wrzeszczy pani Turner.

Pan Turner rzuca się na żonę, przygważdżając ją do ściany i obejmując jej gardło. – Śmiesz mnie obrażać, po tym wszystkim, co przeszliśmy! krzyczy: „Po tym, jak policja nękała mnie tyle razy, co wykoleiło moją karierę w kościele!"

„Richard", wzdycha, „P-przestań!"

Pan Turner puszcza żonę i oboje opadają na podłogę, stykając się czołami, gdy szlochają chwiejnie.

„Nadchodzi Halloween" — szepcze pani Turner. „Ona wróci i znowu będzie nas nawiedzać. Musimy być silni.

"Wiem kochanie." Pan Turner odpowiada, kręcąc głową. "Wiem."

___

„Cholera", Sophie zauważa w zamyśleniu, przeżuwając garść karmelowego popcornu z miski na kolanach. „Jesteście dobrzy".

Voldemort, Harry i Sophie siedzą ściśnięci na sofie w rezydencji Lee. To drugie piętro nad Domem Pogrzebowym Lee. To nie jest zbyt ładna rezydencja, zauważa Voldemort z niesmakiem. To brudne, ciasne mieszkanie, które Sophie najwyraźniej dzieli z matką i młodszym bratem Benjaminem. W tle gra mugolska telewizja.

Matka Sophie – kobieta o znękanym głosie – woła z innego pokoju w mieszkaniu: „Sophie, zaopiekuj się Benjim! Muszę zaplanować pobudkę w przyszłym tygodniu.

Przejdźmy na Drugą Stronę Where stories live. Discover now