Kobieta siedziała naprzeciw mnie z założonymi rękami na klatce piersiowej. Pomimo że stałem przed nią, to czułem się bardzo mały. Jej przeszywający wzrok był nie do zniesienia. Pamiętam, jak po Agencji krążyła plotka, że ode mnie straszniejszy jest tylko szef. Nigdy nie miałem z nią do czynienia sam na sam. Aż do tego dnia.

- Alatus aka Xiao Yaksha. Czy wiesz, na co naraziłeś siebie, Agencję, współpracowników i cywili? 

- Tak, wiem. - odpowiedziałem stanowczo.

Kobieta wstała i przeszła do okna. Przełknąłem ślinę. Próbowała zbudować napięcie, czy specjalnie mnie przetrzymywała? Chciałem załatwić to szybko. Dowiedzieć się, jaki jest mój los i z powrotem udać się do szpitala.

- Zachowałeś się samolubnie i nierozsądnie. Złamałeś wszystkie zasady. Zabiłeś niewinnych ludzi, zdradziłeś swoją tożsamość i pracowałeś u boku cywila. Naraziłeś wszystkich na wielkie niebezpieczeństwo i za to spotka Cię kara. - spojrzała w moją stronę. - Zostajesz zawieszony jako morderca do odwołania.

Zmarszczyłem brwi. Co?

- Tylko tyle? - zapytałem z niedowierzaniem. 

- A chcesz więcej? - uniosła brew. Od razu zaprzeczyłem. Uśmiechnęła się i usiadła na swoje miejsce. - Cała ta sytuacja to też trochę moja wina. Nikt nie jest doskonały, a na pewno nie mój były mąż. Minęło wiele lat, odkąd się rozstaliśmy, ale nadal pała do mnie nienawiścią i rządzą rywalizacji. Chciałam mieć już od tego spokój, więc wysłałam Cię na tę misję, bo wydawałeś się do tego kompetentny. 

- I naraziłaś mnie na to wszystko poprzez wasze problemy? Jaja sobie ze mnie robisz?

- Alatus. Nie zapominaj, z kim rozmawiasz. - westchnęła. - Są rzeczy, o których nie mogę Ci powiedzieć. Twoja kara jest taka niska, ponieważ nigdy nie było z Tobą problemów i jesteś fachowcem w swojej dziedzinie. Chwila przerwy dobrze Ci zrobi.

- I co ja mam robić w trakcie tej przerwy? - prychnąłem.

- Dostajesz swoje poboczne zlecenia, tak? Jak Ci się znudzą, to zacznij sadzić kwiatki, czy coś.

- ... Kwiatki?

- Znajdź sobie hobby człowieku! - krzyknęła. Po chwili odchrząknęła i dodała. - ...I zajmij się tym swoim blondynem. Przez ten krótki moment, widziałam u Ciebie coś, co myślałam, że już dawno zginęło.

- To wszystko? - odwróciłem wzrok. Poczułem się niekomfortowo z tym, że mówi mi to moja szefowa.

- Jest jeszcze coś. - uśmiechnęła się. - Z racji, że Zona nie dotrzymała swoich warunków o Twojej nietykalności, Twój zakaz opuszczania miasta zostaje zniesiony. 

- ... Dziękuję. - uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową.

- Idź już. - mruknęła. - Stałeś się taki ckliwy od tej miłości, że aż rzygać mi się chce.

Zaśmiałem się i opuściłem pomieszczenie. Wcale nie było tak źle. Byłem gotowy na egzekucję, a zamiast kary czuję się, jakbym dostał nagrodę. Teraz jestem wolny i nie dość, że mogę szukać Childe'a poza granicami miasta, to mogę w całości poświęcić się dla Aethera.


***


Dotarło też do mnie, jak mało rzeczy wiemy o sobie i o swoim otoczeniu. Gdy tylko pobyt Aethera w szpitalu dobiegł końca, postanowiłem mu pomóc w powrocie do domu. Na początku upierał się, że sam sobie poradzi. Nie miał ze sobą jakiś większych bagaży, ale musiał poruszać się o kulach. Ostatecznie nie miał szans, poddał się i przyjął moją pomoc. W całą akcję zaangażowałem też Kazuhę, który miał robić za szofera.

Hell's Comin' With Me  | XIAO & AETHER |Место, где живут истории. Откройте их для себя