Ten dzień stał się moim największym koszmarem.
Dzięki szybkiej reakcji Kazuhy i Agencji udało nam się bezpiecznie opuścić Zonę. Jednak, gdy już wychodziliśmy przez bramę do reszty agentów, Aether stracił przytomność. Musiałem jak najszybciej zawieźć go do szpitala. Nie liczyło się wtedy dla mnie nic innego, nawet moja krwawiąca rana nie mogła stanąć mi na przeszkodzie. Wszyscy musieli widzieć to w moich oczach. Kazuha bez słowa otworzył drzwi pierwszego lepszego monster trucka, gestem każąc mi wejść do środka. Sam zasiadł za kierownicą i włączając sygnał, ruszył w stronę zaprzyjaźnionego szpitala.
Trzymałem blondyna mocno w objęciach. Jego twarz była blada, a oddech płytki. Obaj byliśmy zakrwawieni, ale nie to teraz się liczyło. Obiecałem, że nic mu się nie stanie.. Już na to za późno, ale dotrzymam słowa do samego końca. Nie pozwolę mu umrzeć.
Czułem, jak po moich polikach spływa coś ciepłego. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że są to łzy. Od dawna nie czułem się tak bezsilny. Nie mogłem nic więcej zrobić. Ten morderca, który bezlitośnie zabija innych, pękł na widok swojego ukochanego, który bez świadomości leżał w jego objęciach.
- Pierwszy raz widzę, jak płaczesz. - usłyszałem głos białowłosego, który co jakiś czas zerkał w naszym kierunku.
- Zamknij się. - załkałem, ocierając łzy z polików. - Cieszę się, że on nie widzi mnie w takim stanie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, Aether musiał przejść operację. W przeciwieństwie do mnie kula, która go trafiła, osadziła się głęboko w ciele. Musiał zostać trafiony z krótkiego dystansu. Na szczęście nie uszkodziła trwale mięśni i wszystko mogło się zregenerować.
Po moim szybkim zabiegu, od razu ruszyłem pod salę operacyjną. Na miejscu był Kazuha, który obiecał mi, że pod moją nieobecność będzie tam stał i czuwał.
- Co z Aetherem? - zapytałem zdyszany.
- Operują go. - Kazuha poklepał mnie po plecach. - Doktor powiedział, że wszystko będzie dobrze.
Usiadłem na krześle, naprzeciw sali, a twarz ukryłem w dłoniach. Kaedehara usiadł obok mnie i westchnął głęboko.
- Wiesz, że będziesz miał przerąbane? Nie widziałeś tej furii w oczach szefa, gdy o wszystkim się dowiedziała.
- Mam w dupie, co się ze mną wydarzy. - uniosłem na niego wzrok. - Teraz liczy się dla mnie tylko zdrowie Aethera. Mogą mnie zabić, wygnać albo torturować, mam to gdzieś.
Po chwili ciszy Kazuha wstał i przeciągnął się. Spojrzał ostatni raz na salę operacyjną.
- Wiesz... Myślę, że dobrze postąpiłeś. Fakt, że naraziłeś go na niebezpieczeństwo i zmieniłeś jego spokojne życie w piekło, ale to nie jest głównie Twoja wina. Sam się pchał Ci w ramiona, a to go po prostu zaakceptowałeś i postanowiłeś chronić. Jeśli Aether stanie na nogi, to będzie miał dobrego chłopaka.
- O czym ty mówisz?..
- A nie? - zmarszczył brwi. - Tylko zanim go zapytasz o chodzenie, to przemyj twarz z tej krwi. Ludzie, jakbym Cię nie znał, to pomyślałbym, że trafiłem na plan horroru. - zaśmiał się, ruszając ku wyjściu.
- Gdzie idziesz?
- Oddać auto i posprzątać po Tobie!
Mężczyzna zniknął za rogiem, a ja pozostałem sam ze sobą. Uśmiechnąłem się do siebie na myśl, że mógłbym być razem z Aetherem. Chcę go chronić, a on chce być ze mną. Chyba nic nie stoi nam na przeszkodzie?
***
Operacja Aethera przeszła pomyślnie. Mężczyzna musiał tylko pozostać na obserwacji przez kilka dni, zanim dostałby wypis. Od kiedy się wybudził, nie opuszczałem go na krok. Siedziałem i w milczeniu obserwowałem każdy jego najmniejszy oddech. Wyjątkiem, kiedy musiałem opuścić pokój, była pielęgniarka, która marudziła, że nie daję w spokoju odpocząć pacjentowi i jedno wezwanie do agencji na rozmowę z szefową.
YOU ARE READING
Hell's Comin' With Me | XIAO & AETHER |
FanfictionHistoria ma miejsce po wydarzeniach z książki pt. ,,Two Faced". Jest to Side Story pomiędzy sezonami. Xiao Yaksha to mężczyzna o wielu twarzach. Za dnia próbuje odnaleźć swojego zaginionego przyjaciela. W nocy musi odłożyć życie prywatne na bok i od...
