23. Nie mów jej, proszę.

135 7 0
                                    

POV CALLUM

Wstyd. Niewyobrażalną ilość razy czułem zażenowanie swoim zachowaniem. Mimo że starałem się nigdy nie pokazywać co naprawdę czuję, w głębi siebie wiedziałem, że gdybym dał im głos spłynęłyby na mnie niczym wodospad Niagara. Fontanna wstydu i poczucia zakłopotania nie miałaby końca. Bo robiłem wiele głupot. Większość moich decyzji to szukanie adrenaliny i zmierzanie ku kresowi swojego życia. Nic poza tym. Ryzykowałem, grałem i wygrywałem, chodź wielokrotnie nie wiedziałem co robię. Ale wszyscy mi ufali, bo potrafiłem pokazać, że jestem pewny. A nie byłem. Miałem wiele razy szczęście. Wiele razu udało mi się chodź nie powinno. I tak miano bezwzględnego zostało ze mną. Lidera, bo podobno wiem co robię. Nieprawda. Chciałbym wiedzieć co będzie potem, aby oszczędzić bólu innym. Ale nie wiedziałem, a i tak ludzie za mną szli. I czułem wstyd przy tych sytuacjach. Bo nie umiałem się przyznać, że potrzebuję pomocy, że potrzebuję z kimś porozmawiać, aby lepiej zrozumieć. I narażałem siebie i moich przyjaciół. Wstyd mi było za to wtedy i jest do teraz.

Nigdy mnie o to nie osądzali. Zapewne teraz przekonywaliby mnie, że to nieprawda. Wyrzuciliby na stół argument, że chroniłem ich bardziej niż oni sami siebie. I może mieliby rację. Nie wiem... Ale jeśli oni mnie nie winią, to znaczy, że mogę być spokojniejszy.

Kiedy poszedłem na grób mojej mamy, wstyd jaki mną zawładnął był przytłaczający. Nie odwiedzałem jej. Nie przynosiłem kwiatów. Nie rozmawiałem z nią. Robiłem rzeczy, z których na pewno nie byłaby dumna. I było to tylko moją winą, niczyją inną. Powinienem przyjeżdżać częściej na cmentarz, powinienem częściej opowiadać jej o moim życiu, przynosić jej coraz inne kwiaty w końcu tak je lubiła. I co ważniejsze myśleć o niej. Bo to uchroniłoby mnie przed głupotami. Teraz mam Octavię, to myśl o niej zabezpiecza mnie. I dopiero teraz widzę jakie błędy popełniłem. Ale ponownie ja czułem wstyd, a wiem, że to nieprawda. Byłaby ze mnie dumna, jak każda mama z syna, który otworzył swój biznes, pomaga dziadkom, siostrze, jest szczęśliwy z prawdziwymi przyjaciółmi i dziewczyną, która wyciągnęła go z ciemnej studni. Ponownie wstyd był nieuzasadniony.

Octavia, moja cudowna, malutka Octavia. Wstyd był nieodłącznym elementem jej dorastania. Kiedy czytałem jej list przesiąknięty był poczuciem winy, zamartwianiem się co inni o niej mogli pomyśleć. Żyła w ciągłym strachu, że może kogoś zawieść. Ciągnęła to długo... Zbyt długo jak na tak dobrą osobę jaką jest. Winiła się, że nie jest wystarczającą córką, siostrą, przyjaciółką, uczennicą, pływaczką. Wszędzie widziała rezerwy, a co gorsza wiele osób utwierdziło ją w tym przekonaniu. Kiedy ją poznałem ciągle w jej oczach widziałem bunt. To była jej walka ze światem. Udowadnianie każdemu i wszędzie. Aż pękła. I pokazała prawdziwą siebie. Teraz wiem jak duży wpływ miał Scott, Veronica, Hunter, Alec, Hannah a nawet ja, w tym, że czuje się wystarczająca. Chociaż nie raz musieliśmy jej przypominać, że jej poczucie winy jest zbędne. Nie raz uświadamialiśmy ją, że to nie jej wina, chodź sama katowała się jakimś problemem. Wyszła z tego błędnego koła. Była silna odkąd ją poznałem, ale teraz nie pozwala sobie już podcinać skrzydeł, które sama stworzyła.

I w każdym tym przypadku wstyd był oznaką strachu. Był nieuzasadniony. Takimi jesteśmy ludźmi. Którzy zabierają na swoje barki czasami zbyt wiele. Ale wszystkie przypadki łączy jedna rzecz. Odczuwanie wstydu było jednostronne. Nigdy nikt tak naprawdę nie miał prawa wstydzić się za nas.

Jednak dzisiaj pierwszy raz wstydziłem się za kogoś. Nie za własną rodzinę. Za obcego człowieka. Za Charliego Capone.

Wyszedł z auta człowiek, którego znałem. Był ojcem mojej dziewczyny. Był głową swojej rodziny, ale równocześnie był głową Wieczystej Przysięgi.

To co poczułem w tamtym momencie nie równało się niczemu wcześniej. Człowiek, który łamał obietnice nadane swojej córce raz za razem. Mężczyzna, któremu za wszelką cenę próbowała dorównać. Facet, który był ideałem w jej oczach w jednej chwili zniszczył wszystko. I nie czuł wstydu. Gdyby czuł nie byłoby go tutaj. Gdyby go miał nie byłby tym kim jest. Zniszczył wszystko, chodź przecież mogłem się tego spodziewać...

WINNER takes allWhere stories live. Discover now