Rozdział 4

1.4K 43 28
                                    

Emory

Boję się małych pomieszczeń i nie mogłam tam wytrzymać. Niestety ruszyć się nie mogłam, przez paraliż. Byłam wystraszona.

Pomoc pana Masona, dodała mi otuchy, mimo, że dalej twierdze, że to skończony idiota, to dziękuje mu za to. Mimo, że tego nie powiedziałam.

Mam zasadę dziękowania i to robię, ale nie na głos.

Nie każdy zasługuje na te słowa, aby je usłyszeć. Dlatego zawsze mówię, to w myślach.

Wylądowaliśmy kilka minut temu. Aktualnie jedziemy do klienta. Pocieszające jest to, że wieczorem wracamy. Chociaż trochę się zdziwiłam, dlaczego ten pan robot, wziął walizkę.

Przed wyjściem z auta, poprawiłam włosy delikatnie, oraz sukienkę i przejrzałam się w lusterku. Nie chciałabym, aby klient mnie zobaczył nieogarniętą.

Wysiadłam z auta i stanęłam obok Masona, po chwili pochodząc do starszego mężczyzny.

— Dzień dobry, państwu. Nazywam się Theodor Smith, a państwo zapewne Mason Harris i....— jego wzrok spadł na mnie, a moje serce, jakby na chwilę się zatrzymało.

— I pani Emory Evans, nasza architektka krajobrazu. — odezwał się Harris, jak zwykle swoim surowym tonem. — Cieszę się, że zechciał pan z nami współpracować, mimo, że miał pan jeszcze opcje siedziby w Portland.

— Portland nie szczyci się, aż tak wielkimi osiągnięciami, jak u państwa w Bostonie. — skwitował Theodor. — Może pierw zapytam, kawy? Herbaty?

Chciałam się już odezwać o herbatę, ale głos szefa mi przerwał.

— Nie, dziękujemy.

Klient kiwnął głową i poszedł do środka, a my kawałek za nim.

Byłam zirytowana, nie powiem, że nie.

— Może ty nie chciałeś, ale ja z chęcią napiłabym się herbaty Mason. — powiedziałam mocno poirytowana.

Spojrzał na mnie i uniósł brew, jakbym coś źle powiedziała.

No tak, powiedziałam do niego po imieniu.

— Szefie.

— A więc nie przylecieliśmy tutaj, aby siedzieć na herbatce, a żeby się zająć pracą. Mamy tylko cztery dni na to.

Czekaj co? Jakie do jasnej cholery, cztery dni? O czym on bredzi?

Czy my tutaj jesteśmy na pare dni, a ja nic nie wiem? Nie No super. Fajnie wiedzieć, bo ja nie posiadam ubrań.

— Czemu ja nic nie wiem?

— Oh, zapomniałem. Wybacz. — prychnął i wszedł do środka.

To będą ciężkie, cztery dni.

***

Po rozmowie z klientem, pojechaliśmy do swojego hotelu, gdzie od razu wzięłam swój klucz i ruszyłam do swojego pokoju.

Chociaż na chwilę, będę mogła mieć spokój, od tego pana dupka.

Co on sobie myślał, nie informując mnie, że jedziemy na więcej! Będę musiała iść teraz do sklepu i sobie coś kupić, nawet walizkę będę musiała, a chciałam iść spać po locie, a tu lipa.

Zasady uczuć [18 +]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz