Rozdział 1

2.1K 65 23
                                    

Emory

Tak mamo, wiem wszystko. Jak wyląduje to mam zadzwonić, jestem tego świadoma. — westchnęłam i spojrzałam na własną matkę, która od wczoraj, się bardziej zamartwia, niż ja.

Nic dziwnego, w końcu jestem jej jedynym dzieckiem.

— Na pewno masz wszystko spakowane? Może powinnam ci pomóc. — chciała już podejść do mojej walizki, ale przeszkodziłam jej własnym ciałem.

Za bardzo się martwi i to cholernie widać. Kocham ją, ale jest przewrażliwiona. Nic dziwnego. Zawsze chce mnie chronić, a ja byłam zbuntowana i jej w tym nie pomagałam.

Zmieniło się to gdy poszłam na studia, od tamtej pory, jest już mniej wrażliwa, ale wciąż uparta.

— Przypomnę ci, że mam 23 lat i umiem o siebie zadbać. — posłałam jej delikatny uśmiech i spojrzałam w jej oczy zapewniając, że mam rację.

— A co jeżeli, tam się coś stanie? Nie będę mogła ci pomóc. Nie będzie z tobą kontaktu, albo...

Nie pozwoliłam jej dokończył, przytykając palec wskazujący do jej warg. Wzięła moją dłoń, zapewne się denerwując, że ją uciszam.

Westchnęłam jedynie i wzięłam pozapinałam walizkę. Byłam pewna na sto procent, że wszystko mam. Kartony z innymi rzeczami, zostaną wysłane później i dobrze. Nie wyrobię się z tym wszystkim naraz.

— Boje się kochanie i tyle. Zawsze byłaś obok mnie, byłaś i jesteś moją małą dziewczynką, nie chcę cię stracić.

— I nie stracisz mamo, będę dzwoniła wieczorami, jeżeli będziesz się czuła pewniej, dobrze? Poza tym, jestem dorosła. Dobrze wiesz, jak na tym awansie mi zależy. — przez myśl przeszły mi całe studia, gdzie to cały czas się uczyłam, aby być w tym zawodzie. — Nie chcę teraz tej szansy stracić. Jest to dla mnie bardzo ważne, mamo. — powiedziałam już kompletnie bez sił.

Trudno było przekonać tą kobietę, do tego, że ten wyjazd jest na plus. Nie chcę się teraz wykłócać, dzień przed wyjazdem. Nie jestem już dzieckiem, a dorosłym człowiekiem, który chce również zaznać swojego własnego życia.

Jest to dla mnie ważne i nie zamierzam tego zmarnować, ani trochę. Za bardzo nad tym pracowałam, aby teraz zrezygnować.

Rok w tutejszej pracy, był bardzo świetny, ale niestety za dużo się u nich dzieje, a tam? Tam to będę mogła na spokojnie zająć się pracą, a nie robić coś za kogoś, a za pięć minut kolejne zadanie.

Miałam dość.

To była życiowa szansa i nie chciałam jej stracić.

— Codziennie wieczorem i rano, rozumiemy się? — uniosła wskazujący palec, nakierowując go na mnie.

— Tylko wieczory, mamo proszę cię. Kocham cię, ale za bardzo się martwisz. Cały czas ci to powtarzam.

— Wiem wiem, dobrze. Przestanę. — podeszła do mnie, a potem do mojej walizki, chcąc zapewne sprawdzić, czy wszystko jest.

— Nie przestaniesz, znam cię i zostaw tą walizkę. — ostrzegłam ją, biorąc ją od niej. — A teraz chodźmy może, już na kolację, co?

Zasady uczuć [18 +]Where stories live. Discover now