20. Misja King

35 2 0
                                    

* POV NATHAN *

Musze przyznać , że nigdy tak trudnego meczu nie grałem . W końcu usiadłem na ławce gdy mecz dopbiegł końca . Chciałem się napić wody , ale spostrzegłem , że już nie mam nic w butelce 
- Prosze - usłyszałem znajomy głos . Spojrzałem na czerwonowłosą . Dała mi nową butelkę pełną wody. Widać, że nie otwierana
- Dziękuję - wziąłem ją i od razu po od kręceniu napiłem się.  Ah wielka ulga.
Usiadła obok mnie 
- Wiesz.....zbliża się pewien piękny dzień i jestem ciekawa ....czy może chciałbyś ...mnie wtedy oprowadzić po mieście ? - spytała niepewnie patrząc w swoje korki . Zwróciłem ku niej swój wzrok 
- z chęcią się przejde nie ma sprawy .
- chyba wiem co to za wspaniały dzień - wtrącił David stając przed nami - oczywiście , że to 120 rocznica powstania naszego miasta 
- Naprawde ? - zaskoczył mnie i to totalnie 
- No tak . Mieszkasz i nie wiesz ? 
- No ja...
- świetny pomysł ! - uradowała się Jessica - pójdziemy wszyscy
- Co takiego ? Nie wiem czy będe miał czas....- próbował się wymigać Joe 
- Weźcie chłopcy .Nie bądźcie tacy nieśmiali - jęknęła udając smuten tamta blondynka . Inne dziewczyny także zaczęły jęczeć do naszych zawodników .
- Nie dajcie się dłużej prosić . Nam odmówicie ? - Jessica patrzyła na Kinga robiąc maślane oczka
- To tylko jeden dzień chłopaki - dodała Lila . Westchnąłem . Im nie da się odmówić chyba 
- no.....ja się zgadzam - odezwałem się . Chłopaki patrzyli na mnie w szoku 
- No to ja też - dodał Jude - to może być ciekawe doświadczenie 
W końcu reszta też się zgodziła. Jestem dość ciekawy tego dnia . Napewno będzie fajnie .
Po przebraniu się każdy się rozszedł . Jednk gdy Joe odchodził w swoją stronę David mnie zatrzymał
- Idziemy za nim - szepnął mi do ucha 
- Co...odwaliło ci ? Po co ? - zaskoczył mnie szczerze powiedziawszy 
- Nie widzisz jak się zachowuje ? Plus dziś słyszałem jak ochrona mówiła do trenera , że zniknęły akta z archiwum .
Otworzyłem lekko usta 
- Sądzisz , że to Joe za tym stoi ? 
- Ostatnio uciekł z trenignu , wciąż był jakiś zamyślony , ten ślad na policzku ...- David mi wyliczał 
- Dobra ,dobra . Rozumiem już . Eh ok chodźmy , ale oby nas nie zauważył bo będzie wtopa . 
- Jasne - Samford ruszył pierwszy , a ja za nim . Źle to widze . Joe się wścieknie gdy się dowie , że go szpiegujemy .
Doszliśmy za nim do ...jakiejś rezydencji . Widzieliśmy po nim powage gdy dzwonił dzwonkiem przy złotej bramie . Jaki doberman dobiegł szczekając głośno na niego i wtedy zobaczyliśmy....kapitana Olimpu ! Szedł z wrednym uśmiechem do bramy 
- No ...nie .......wierze - szepnął David - on się z nim zadaje 
- Jeszcze tego nie wiemy . Nie panikuj - odszepnąłem
- Miło cie widzieć - rzekł Max - masz informacje jakie chciałem ?
Otworzyłem lekko usta. No ...robi się podejrzanie 
- Tak spokojnie . Pamiętam treningi i mecz . Wszystko ci opowiem .
- Super . Więc wchodź - brama została otwarta 

* POV JOE * 
 
Westchnąłem i przekroczyłem bramy i wtedy ten doberman ...zamiast mnie obwąchać czy skoczyć przeszedł obok i warczał na pobliskie krzaki
- Co jest ? - szepnąłem . Widać był wściekły 
- Może jakiś królik choć on tak nie reaguje na króliki bo je szanuje . Dziwne - rzekł Max patrząc tam gdzie pies - trudno . Idziemy - zamknął mi brame przed nosem i pociągnął za sobą do rezydencji .Dziwne to było musze przyznać . Weszliśmy do środka i podążyliśmy do jego salonu gdzie już czekał zespół .

* POV NATHAN * 

- No to niezaciekawie . Ten pies nas zwęszył - westchnąłem do Davida  
- Damy rade . Trzeba się dowiedzieć prawdy - rzekł pewny siebie Samford idąc do muru
- Co....David to niebezpieczne . Widziałeś tego psa ?! Rozszarpie nas ! - poszedłem za nim 
- Joea nie rozszarpał
- Bo skupił się na nas - fuknąłem patrząc jak próbuje doskoczyć do góry muru 
- Nie gadaj tyle tylko mi pomóż tam wejść .
Westchnąłem i pomogłem mu , a on mi . Spojrzeliśmy w dół . Pies narazie chodził w te i z powrotem przy drzwiach wejściowych . 
- wejdziemy przez balkon - pokazał David na balkon nad wejściem . Już zeskoczył z muru , ale złapałem go za nadgarstek . Spojrzał na mnie niezrozumialne , a ja pokazałem na drugiego psa , na którym prawie wylądował . Drugi  doberman spał. Widziałem strach u Samforda jak starał się podnieść nogi w góre , aby psa nie zahaczyć . Starałem się trzymać go , ale po chwili wyślizgnął mi się . Zamknąłem oczy , nie chciałem patrzeć......jednak ku mojemu zaskoczeniu nie usłyszałem krzyku Davida czy ujadania tego psa . Otworzyłem oczy i przyłożyłem ręke do ust wystraszony . David wylądował w rozkroku nad tym psem . Jego mina wyrażała jedno . Lęk . Ostrożnie postawił noge obok drugiej nieco odchodząc od zwierzaka . Zeskoczyłem po cichu lądując przy jakimś głazie . Teraz zaczęliśmy się skradać do rezydencji . Przed nią stała wielka fontanna . Zatrzymałem się widząc , że doberman pilnujący wejścia chyba nas wyczuł bo ruszył ostrożnie w naszym kiedunku . My też po cichu zaczęliśmy okrążać tą fontanne . Doszliśmy do schodów , ale trzeba było się wspiąć po filarze i jakimś pudle . Przyśpieszyliśmy słysząc tupot łap i szczekanie . W ostaniej chwili wziąłem noge przed jego zębiskami . Drugi też przybiegł . Dość głośno ujadały na nas . Miałem podejść do drzwi balkonowych gdy David nagle mnie pociągnął w swoją stronę kucając za wielką donicą . Dał palec na swoje usta nakazując cisze . Zmarszczyłem brwi i wtedy zobaczyłem . Za szklanymi drzwiami widziałem Maxa chodzącego w te i wete po pokoju . Joe stał poprostu oparty o jakąś szafke i kiwał głową . Widać nie był zadowolony z tego , że musi słuchać tego przygłupa . Nagle spojrzał w naszą stronę . Otworzył szeroko oczy widząc nas wychylających się zza donicy 

* POV JOE *

Co te debile tu robią ?! Życie im nie miłe ?! Rany...
- ..i wtedy ....Joe ty mnie słuchasz w ogóle ? - spytał nagle Max stając przede mną 
- Em ...tak . Poprostu zrobiło mi się słabo nieco - skłamałem 
- Otworze balkon - ruszył do drzwi
- Nie ! Znaczy...., aż tak nie trzeba - podszedłem nieco nerwowo za nim . Machnąłem lekko ręką na Nathana oraz Davida 
- Wole , abyś mi nie zedmlał - otworzył drzwi . Wtedy usłyszeliśmy szczekanie psów . - co jest ? - wyszedł tam , a ja za nim . Rozejrzałem się za chłopakami . Zacisnąłem zęby widząc jak są widoczni . Kucali za dość dużą donicą .
- ale warczą na mój balkon . Co jest?! Wiecie , że Joe'iego nie atakujecie - powiedział Max . Podszedłem do niego , a Nathan i David...no najgorsze co mogli zrobić . Weszli do jego pokoju . Niech ja ich tylko dorwe ...
- co jest Joe ? Jesteś jakiś spięty 
- Ja spięty ? Wydaje ci się ...poprostu...już mi lepiej - wszedłem do pokoju , a za mną on . Gdzie oni się schowali 
- Więc kontynuując ... - Max zamknął drzwi i usiadł na łóżku . Zobaczyłem za owym meblem Davida na czworaka . Eh widać Max ma za dużo rzeczy pod łóżkiem , aby tam Samford mógł się schować . 
- emmm ..., a powiedz mi ...jaki masz plan pokonania raz na zawsze akademii ? - wtrąciłem podchodząc 
- Powiedziałbym ci gdybyś odszedł z królewskich , ale jest mi tam potrzebny szpieg ...
- O kurde ! - krzyknąłem patrząc na drzwi balkonowe . Za zasłoną stał Nathan . Dobrze widziałem jego nogi
- co się stało ? Ducha zobaczyłeś ? 
- Em ....włamywacz . To na niego psy ujadały . Właśnie był na balkonie 
- Mówisz serio ?! - Max od razu tam pobiegł  Gdy wyszedł na balkon zamknałem drzwi na klucz i zasłoniłem zasłone 
- Co wy tu do jasnej ciasnej wyprawiacie ?! - syknąłem na chłopaków 
- My ?! A ty ?! Joe jesteś szpiegiem ?! - spytał David wstając 
- Nie jestem szpiegiem . Wytłumacze wam to potem dobrze ? - zapytałem błagalnie słysząc jak Max się wkurza na balkonie .
- Obyś miał dobre wytłumaczenie bo jak nie trener się wszystkiego dowie , a ty wylecisz z zespołu - zagroził mi palcem Samford 
- Dobra , dobra , ale teraz musicie spadać -otworzyłem drzwi . Zaprowadziłem ich na sam dół . W salonie słyszałem jak zespół gra na konsoli . Mam nadzieje , że nas nie usłyszą . Otworzyłem główne wejście z klucza . Nathan z Davidem wyszli . Spojrzałem na psy . Siegnąłem po paczke ich smakołyków co leżą na szafce . Zagwizdałem . Podbiegły , a chłopaki swobodnie ostrożnie uciekli . Gdy byłem pewny , że zwiali wysypałem smakołyki na schody i zamknąłem drzwi . Pobiegłem na góre i zrobiłem specjalnie bałagan . Dopiero po nim odsłoniłem zasłone i otworzyłem drzwi 
- Co ty odwalasz ?! Nikogo tam nie było ! - krzyknął Max popychając mnie . Dopiero po kilku sekundach się rozejrzał - co tu się stało ?
- Chciałem ci powiedzieć . To nie ja zamknąłem cie na balkonie tylko ten włamywacz . Wbiegł szybko , zamknął cie tam , zasłonił zasłone i zaczął czegoś tu szukać . Chciałem mu przeszkodzić , ale nie dałem rady . Uciekł wykorzystując smakołyki dla psów .
Widziałem po minie , że uwierzył na szczęście 
- Dobra ...pomóż mi posprzątać 
Pokiwałem głową . Oj będe się gęsto tłumaczyć Davidowi i Nathanowi

* POV NATHAN *

Zdyszani dobiegliśmy do mojej ulicy gdzie mieszkam
- Mało brakowało - wysapał Samford 
- Racja . Jestem ciekaw co Joe nam powie potem 
- prawda . Oj będzie się tłumaczył . Do jutra - David odszedł w swoją strone . Boje się o Kinga . Mam nadzieje , że nie działa w rzeczywistości na ich korzyść . Ruszyłem do swojego domu . 

Drugie oblicze KrólewskichDonde viven las historias. Descúbrelo ahora