17. Szantaż

49 5 4
                                    

* POV NATHAN *

Wzdychnąłem gdy głosy ucichły . Podszedłem z Davidem do Joea . Coraz bardziej zanikał 
- Nathan patrz ! - Samfrod ujął dłoń bramkarza pokazując na znaki w kształcie kryształów wokół nadgarstka w kolorze fioletu 
- Kamień aliusa - szepnąłęm patrząc z uwagą - musimy jakoś zagonić złe odbicie z powrotem tu , aby Joe mógł wrócić do prawdziwego świata ,a wtedy Caleb i Garshield dostaną za swoje .
- Ale jak to zrobić ? To nie będzie takie łatwe - stwierdził Samford 
- Może jakoś skusić ,aby tu weszli . Czego pragną ? Władzy , potęgi 
- Niby jak chcesz im to niby tu dać ? - spytał Joe . Spojrzałem na niego ze spokojnym uśmiechem
- trzeba dać im tego co chcą . Potrzebuje więcej informacji o Garshildzie 
- Załatwie ci to - zadeklarował David - wróce do domu  i poszukam - wybiegł przez lustro . Spojrzałem na Joea
- Uratujemy cie . Zobaczysz . Wyjdziesz z tego miejsca dość szybko - poklepałem go po ramieniu i wyszedłem jak Samford . Teraz znamyprawde . Uratujemy go.
 Pobiegłem do wyjścia . Uratujemy go choćby nie wiem co .

Pół godziny później chodziłem nerwowo po pokoju co kilka minut sprawdzając czy David do mnie nie napisał wiadomości . Eh kiedy on się odezwie ?! Chce jak najszybciej uratować Kinga i zażegnać Garshilda jak i Caleba .
Co mnie zaskoczyło David odpisał i to długim smsem . Czytałem uważnie , no to wiemy jak zagonić Garshilda do lustra .

Dzień następny 

Udało mi się wszystko przygotować . Oczywiście ja musiałem w trakcie planu się ukrywać więc David prowadził Garshilda , Caleba i odbicie do lustra . 
Wiedzieliśmy , że ropy nie odpuści sobie trener . Gdy była odpowiednia chwila David ich tam wepchnął , a ja prędko pomogłem wyjść Joemu . Zniszczyliśmy lustro , a Samfrod kamień jaki przed sekundą zerwał z szyi odbica Kinga
- Jeszcze trzeba zniszczyć ten....- zaczął Joe , ale Jude podszedł z zespołem 
- Meteoryt ? Nie ma się czego bać . Załatwiliśmy to . 
- więc wszystko wraca do odpowiedniego stanu - powiedziałem z lekkim uśmiechem
- Można tak powiedzieć . Nadal nie mamy pewności kto tak załatwił trenera Raimona . - dodał przybity Herman .
- No racja , ale się dowiemy spokojnie - pocieszył go Jude - to co chłopaki ? Może pójdziemy do mnie poświętować ? 
- Z chęcią . Przy okazji Joe odpocznie i nabierze sił - powiedziałem do naszego bramkarza . Wyszliśmy z akademii . Widziałem ulge u Joea  W końcu odpocznie .

Szliśmy powoli do domu Juda . Napewno trzeba będzie jakiegoś trenera znaleźć. Jestem ciekaw kto tym razem nam się trafi
- jak się czujesz - spytałem nagle Joea zrównując z nim krok
- Coraz lepiej . Wracają mi siły - spojrzał na swoje dłonie . W końcu nie miał takich zanikających tylko normalne . Widać było nawet po twary , że siły mu wróciły . To bardzo dobrze
- Właśnie widze . Jeszcze trochę , a będziesz już całkowice świetnie się czuł
- Wiem i ....Nathan przepraszam . Przepraszam , że wcześniej wątpiłem w to , że się nam nie przydasz w zespole - rzekł odwracając wzrok . Westchnąłem .
- nic się nie stało . Nie musisz mnnie za to przepraszać .- powiedziałem z miłym uśmiechem .

Na miejscu  u Juda oczywiście poczęstował nas lodami , sokami , chipsami , ale nie mogliśmy też zagrać na konsoli 
- Nathan patrz - szepnął Jude szturchając mnie w ramie i pokazując głową na kanape . Zerknąłem tam . Joe zasnął jak i David w jednym z foteli . Heh i dobrze . Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na ekran telewizora .


* POV JOE * 

Nie wiem , która jest godzina . Ale słońce nieźle mnie oślepiło . Usiadłem ostrożnie przecierając oczy . Wszyscy spali . Lepiej wróce do domu . 
Wstałem ubrałem się , poszedłem jeszcze do łazienki . Po ogarnięciu się wyszedłem z rezydencji Juda . Schowałem ręce do kieszeni idąc przez miasto . Jest widać jeszcze wcześnie bo żadnego człowieka na ulicy , a samochody sporadycznie przejeżdżają . Zatrzymałem się w ostaniej chwili widząc kto jest przede mną 

* POV MAX  * 

-No. No. Kogo moje oczy widzą?  Czyż to nie nasz  Joe ? - powiedziałem stając na wprost niego wychylając się przed swój zespół.-Zgubiłeś się? - spytałem  z  wrednym uśmiechem na twarzy.
- odwal się Max . Nie mam czasu - fuknął chcąc obok przejść , ale chłopaki mu zagrodzili przejście 
- Już nas opuszczasz Joe 'ie? - spytałem z wrednym uśmiechem , chłopaki tak naciskali , że King wszedł do zaułka 
- Czego chcecie ? - warknął na mnie 
- Co taki nie miły jesteś co ? - podszedłem bliżej 

* POV JOE * 

- nie musze być do was miły - fuknąłem . Max pstryknął palcami i złapali mnie pod ramiona dość mocno , a on podszedł i przyłożył mi rozkładany nożyk do podbródka 
- zamilcz na chwile Joe'ie dobrze ? - spytał z drwiącym uśmiechem podnosząc mi podbórdek nożykiem tym samym zmuszając ,abym patrzył na niego - słuchaj uważnie  . Widze , że wszyscy jesteście tacy szczęśliwi , ale my ci nie odpuścimy King jasne ? Mamy dla ciebie zadanie . Napewno wypełnisz go z chęcią bez sprzeciwów mam racje ? 
- Zapomnij - syknąłem wkurzony , na co on uderzył mnie tak , że zrobił mi rane ciętą na policzku nożem . 
- Spytam znów . Wykonasz zadanie tak ? No chyba , że wolisz , aby twoi przyjaciele mieli kłopoty Joe 'ie 
Zacisnąłem zęby . Czułem krew w ustach . No super wybił mi zęba lub dwa . 
- Nie waż się ich tknąć 
- odpowiedź - powiedział stanowczo Max
Warknąłem pod nosem 
- Zgoda . Zrobie co chcecie , ale macie się od nich odwalić ! - fuknąłem 
- jaki ty grzeczny - uśmiechnął się ten debil - twoim zadaniem będzie zbieranie informacji i do nas to zgłaszanie oraz sabotaż królewskich
- Odwaliło ci - zirytowałem się - nie zrobie tego
- Joe , Joe . Nie zapominaj , że twoim najdroższym przyjaciołom stanie się krzywda jeśli odmówisz .
Odwróciłem wzrok
- dobra . Zrobię co będziecie chcieli . Tylko nie róbcie im krzywdy 
- I się dogadaliśmy . Świetnie - puścili mnie rzucając na kolana przed Maxem- Zapamiętaj jedno Joe . Zawsze będziesz należał do nas - warknął na mnie i dostałem z półobrotu w głowe . Padłem na bok na ziemie trzymając się za głowe . Słyszałem jak odchodzą śmiejąc się . Co za.....szlag. Ale się wkopałem . Za to nienawidze Olimpu .

 

< hej , hej . Tak wiem nieco zepsułam ten rozdział. Możecie w komentarzach pokrytykować . Eh czasem czuje , że się wypalam z pisania na watp >

Drugie oblicze KrólewskichWhere stories live. Discover now