Część 1 Polimerowa Ewangelia

Start from the beginning
                                    

 Wszyscy zaczęli klaskać na widok dziwa jakiego nikt spośród żyjących w mrokach mieszkańców Karbidu, nie mógłby inaczej doświadczyć. 

 - Niesamowitość to! - ktoś krzyknął.

 - Światło lamp zmieniło swój kierunek! - ktoś żachnął się.

 - Ale jak? - ktoś wyszeptał.

 - Magia, innej odpowiedzi nie może być... - ktoś trwożnie oznajmił.

 Nie mogło to być coś stworzonego ludzkimi rękami, nie mogło... Bo niby w jaki sposób ludzkość mogłaby wykuć, wytopić, oszlifować i wypolerować takie klejnoty? To musiała być część ciała Jednorożca. Musiała. 

 - Cisza! Cisza! - uspokoił rozentuzjazmowany tłum Rajmund - To pewnie polerowany plastik! No do diabła! Ludzie uspokójcie się! 

 Doradca spojrzał błagalnie na swoją chlebodawczynię, jednak Szerszenija zdawał się przysypiać, choć znalezisko Edwarda wzbudziło takie emocje. Zamiast wsparcia od przywódczyni, doczekał się nagany ostrego, starczego głosu.

 - Bluźnisz! Rajmundzie, bluźnisz! Nie waż się tak odzywać! Lekceważysz dzieło stworzenia Wielkiego Ojca Założyciela Lincolna Stalina Bonapartego von Amsterdam! - zagrzmiał kapłan Hilary. 

 Antyczny wręcz, bo i czterdziestoośmioletni, staruch poprawił swoją komicznie wielką czapkę z potraktowanego złotym sprejem kartonu i niebieskich frędzli, po czym wstał. Dumnie prezentując swoją kruchą postać zebranym. 

 - Jak nauczają nas wielcy święci, synowie Wielkiego Ojca Założyciela - kontynuował a grdyka chodziła mu jak wagonik na szynach - Henry Ruschmann li Alexander Parkes, z plastiku powstałeś! W plastik się obrócisz! 

 - Winyl! - zahuczała cała sala z nabożną czcią. 

 Wszyscy powstali, napięci jak sprężyny. Kapłan miał zamiar odprawić kazanie. Winyl! 

 Jedynie Szerszenija dalej przysypiała, ale jej było wolno, ona tu była szefem. 

 - Ojcze Założycielu, prosimy Cię - mówił po linijce, a pobożni powtarzali za nim, słowo w słowo - O plastik w naszych umysłach, do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Ojcowskich! O plastik w kościach, abyśmy w życiu pokonywali dziwa Świata poza Karbidem! O plastik na języku, abyśmy nie bluźnili o Twojej sile i geniuszu, Ojcze Założycielu, bo w Tobie wiedza o wszelkim stworzeniu! O plastik w mięśniach, abyśmy nie drżeli w obliczu szponów ostrogotów! O plastik w naszej krwi, abyśmy zawsze służyli związani z Twym Majestatem w niewolniczym oddaniu! O plastik w skórze, abyśmy przetrwali w Świecie Apokalipsy! Winyl! Winyl! 

 - Winyl! Winyl! Winyl! 

 Tym razem, nawet Szerszenija podniosła się ze swojego krzesła i dołączyła do recytowania. Skupiła przy tym na sobie wzrok kilkunastu młodzieńców obecnych w sali narad. Co się dziwić, choć była już bardzo stara jak na standardy Karbidu, bowiem mało kto dożywał w podziemnych bunkrach czterdziestu trzech lat, wciąż promieniowała pięknem. 

 Ona i kapłan byli najstarsi, dlatego też w ich rękach spoczywała cała władza. Hilary panował nad duszami bogobojnych i strukturami swojej małej świątyni. Szerszenija zaś, ściskała władzę gospodarczą, prawodawczą i stanowiła przywódczynię, za którą wielu młodzików w Karbidzie poszłoby w azbestowy pył. 

 Spojrzała się pytająco na Hilarego, ten znacząco poruszył brwiami. Kazanie jeszcze nie skończone. 

 - Usiądźcie kochani - rozkazał - Oto nasz brat, Edward, twierdzi, iż w Zarośniętym Kraterze widział nic innego jak wspaniałego Różowego Jednorożca! Wierzchowca samego Ojca Założyciela! Herolda dobrej nowiny! Opisał nasz brat wygląd świętego zwierza dokładnie, tak jak to widać na Świętej Księdze! 

Pierwszy lub Ostatni Jednorożec SpalinowyWhere stories live. Discover now