Rozdział 79

29 3 0
                                    

Zapomniała, jak wiele lat minęło, odkąd poznała Shinę, prawdę o swoim losie i zaczęła dusić wszystko w samotności. Potrzebowała kogokolwiek w tym cierpieniu, lecz ludzie, którym ufała, opuścili biedną Lucy Heartfilię. Powrót Natsu niczego nie zmienił na lepsze, zamiast tego pogłębił wątpliwości i pozostawił ją z wrażeniem, że ktoś wcześniej zaplanował sobie jej los i niezależnie od starań, wróci do tego samego punktu.

Gray nie pojął w pierwszej chwili, co ukryła za swoimi słowami. Zaakceptował chwilowe zbliżenie, wykorzystując ten czas na zrozumienie zachowania kobiety i znaczenia wyznania. I kiedy do niego dotarło, odsunął gwałtownie Lucy.

Oczy mu zaczerwieniały. Przyjrzał się Lucy głęboko i wydusił słabym głosem:

— Natsu cię zabije?

Odniosła wrażenie, że ktoś zastrzelił jej serce i to rozpadło się na setki fragmentów. Nikt wcześniej tak dosadnie tego nie ujął.

— Tak. — Pokiwała głową. — Błagam, pomóż mi, ja już... nie wiem... co robić.

Opuściła głowę na ramię Graya.

— Dlaczego to takie pokręcone? — wysapał. — Ludzie, co się w ogóle wydarzyło, kiedy opuściłaś Fairy Tail? Skąd to... wszystko?

— Gdybym tylko wiedziała.

— Zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji? — zapytał ją, nadal niepewny, czy właściwie wyznała mu prawdę.

— A wygląda to tak, jakbym sobie z tego żartowała? — oburzyła się. Nie takich zarzutów oczekiwała po Grayu. — Naprawdę wolałabym, żeby wszystko okazało się kłamstwem. Boję się, że to tylko moje żałosne życzenia.

Gray wydawał się przekonany.

— Natsu wie?

— Połowicznie — przyznała się przed kimś. — Wie, że mnie zabije.

— I... — zdusił w sobie cokolwiek zamierzał powiedzieć. — To szaleństwo, chyba zdajesz sobie z tego sprawę?

— Gdyby to było tylko szaleństwo, umarłabym z radości — zebrało jej na żarty w podobnych okolicznościach. Wyciągnęła szmatkę z torby i przetarła twarz z łez, za dużo już się naryczała. — Pewnie nie wyobrażasz sobie, ile nocy przepłakałam? Jak często myślałam nad jakimkolwiek rozwiązaniem tego problemu... Nic... A jeszcze dzisiaj mnie uderzył. To naprawdę się dzieje...

Gray wskazał na wyjście i rzekł:

— To ucieknij.

Lucy otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Nie pamiętała, by ktokolwiek dał jej podobną alternatywę. Najprostszą z możliwych zresztą. Nabrała ochoty, żeby wyśmiać się za wcześniejszą głupotę. Gdyby rozwiązanie problemów faktycznie należało do tak banalnie prostych, wtedy z przeznaczenia pozostałaby kupka gruzu i nieszczęścia.

— Gdzie? — spytała Graya, dokładając dłoń do jego i wskazując w tym samym kierunku, co on.

— Gdziekolwiek. Jeśli pozostaniesz w Magnolii, to możesz wybrać, czy lepiej zginąć z rąk Acnologii czy Natsu. Poza tym wątpię, żeby Laxus umieścił się w jakichkolwiek planach.

— Jasne — burknęła.

Gray westchnął ciężko.

— Naprawdę myślisz, że wszyscy dookoła uznają cię za słabą. Weź Lucy się ogarnij. Całe Fairy Tail dawno srało w gacie na wspomnienie o tobie.

Uniosła brew z niedowierzania. Levy pozostawiła zupełnie odmiennie wrażenie od tego, które przedstawił Gray.

— Mam odejść i bronić uciekających? — zaproponowała powoli, uznając, że właśnie tego od niej oczekuje Gray.

Pogromca smokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz