Zapomniała, jak wiele lat minęło, odkąd poznała Shinę, prawdę o swoim losie i zaczęła dusić wszystko w samotności. Potrzebowała kogokolwiek w tym cierpieniu, lecz ludzie, którym ufała, opuścili biedną Lucy Heartfilię. Powrót Natsu niczego nie zmienił na lepsze, zamiast tego pogłębił wątpliwości i pozostawił ją z wrażeniem, że ktoś wcześniej zaplanował sobie jej los i niezależnie od starań, wróci do tego samego punktu.
Gray nie pojął w pierwszej chwili, co ukryła za swoimi słowami. Zaakceptował chwilowe zbliżenie, wykorzystując ten czas na zrozumienie zachowania kobiety i znaczenia wyznania. I kiedy do niego dotarło, odsunął gwałtownie Lucy.
Oczy mu zaczerwieniały. Przyjrzał się Lucy głęboko i wydusił słabym głosem:
— Natsu cię zabije?
Odniosła wrażenie, że ktoś zastrzelił jej serce i to rozpadło się na setki fragmentów. Nikt wcześniej tak dosadnie tego nie ujął.
— Tak. — Pokiwała głową. — Błagam, pomóż mi, ja już... nie wiem... co robić.
Opuściła głowę na ramię Graya.
— Dlaczego to takie pokręcone? — wysapał. — Ludzie, co się w ogóle wydarzyło, kiedy opuściłaś Fairy Tail? Skąd to... wszystko?
— Gdybym tylko wiedziała.
— Zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji? — zapytał ją, nadal niepewny, czy właściwie wyznała mu prawdę.
— A wygląda to tak, jakbym sobie z tego żartowała? — oburzyła się. Nie takich zarzutów oczekiwała po Grayu. — Naprawdę wolałabym, żeby wszystko okazało się kłamstwem. Boję się, że to tylko moje żałosne życzenia.
Gray wydawał się przekonany.
— Natsu wie?
— Połowicznie — przyznała się przed kimś. — Wie, że mnie zabije.
— I... — zdusił w sobie cokolwiek zamierzał powiedzieć. — To szaleństwo, chyba zdajesz sobie z tego sprawę?
— Gdyby to było tylko szaleństwo, umarłabym z radości — zebrało jej na żarty w podobnych okolicznościach. Wyciągnęła szmatkę z torby i przetarła twarz z łez, za dużo już się naryczała. — Pewnie nie wyobrażasz sobie, ile nocy przepłakałam? Jak często myślałam nad jakimkolwiek rozwiązaniem tego problemu... Nic... A jeszcze dzisiaj mnie uderzył. To naprawdę się dzieje...
Gray wskazał na wyjście i rzekł:
— To ucieknij.
Lucy otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Nie pamiętała, by ktokolwiek dał jej podobną alternatywę. Najprostszą z możliwych zresztą. Nabrała ochoty, żeby wyśmiać się za wcześniejszą głupotę. Gdyby rozwiązanie problemów faktycznie należało do tak banalnie prostych, wtedy z przeznaczenia pozostałaby kupka gruzu i nieszczęścia.
— Gdzie? — spytała Graya, dokładając dłoń do jego i wskazując w tym samym kierunku, co on.
— Gdziekolwiek. Jeśli pozostaniesz w Magnolii, to możesz wybrać, czy lepiej zginąć z rąk Acnologii czy Natsu. Poza tym wątpię, żeby Laxus umieścił się w jakichkolwiek planach.
— Jasne — burknęła.
Gray westchnął ciężko.
— Naprawdę myślisz, że wszyscy dookoła uznają cię za słabą. Weź Lucy się ogarnij. Całe Fairy Tail dawno srało w gacie na wspomnienie o tobie.
Uniosła brew z niedowierzania. Levy pozostawiła zupełnie odmiennie wrażenie od tego, które przedstawił Gray.
— Mam odejść i bronić uciekających? — zaproponowała powoli, uznając, że właśnie tego od niej oczekuje Gray.
CZYTASZ
Pogromca smoków
Fanfiction"Wszyscy odeszli. Zostałam sama" Pomimo sławy, którą zdobyła... Pomimo mocy, którą osiągnęła... Pomimo podroży, którą odbyła... Nikt nie wrócił. Dwa lata po walce z gildią Tartaros i rozłąką członków Fairy Tail, Lucy ostatecznie traci nadzieję na po...